poniedziałek, 23 grudnia 2019

"Wigilia pełna duchów" - RECENZJA

Już od dłuższego czasu zaobserwowałem, że jakoś umyka mi atmosfera Świąt Bożego Narodzenia. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, że z każdym rokiem staje się starszym i pochłoniętym pracą do tego stopnia, że przechodzę obok mrugających ulicznych ozdób obojętnie. Może jest to spowodowane tym, że już w listopadzie z witryn sklepowych machają do mnie Mikołaje w czerwonych strojach. Dlatego też w poszukiwaniu chociaż namiastki Świąt i spodziewając się historii podobnych do słynnej opowieści ze Scrooge'm w roli głównej  (tylko bardziej przerażających) postanowiłem sięgnąć po zbiór dziewiętnastowiecznych opowieści grozy pt. „Wigilia pełna duchów”.

    Nie będę ukrywał, że oprócz nazwiska Arthura Conan Doyle'a  nie znałem twórczości ani nie spotkałem się do tej pory z pozostałymi autorami opowieści tworzących „Wigilię pełną duchów”. Natomiast posiadam w swoim „czytelniczym dorobku” dość pokaźną liczbę przeczytanych zbiorów opowiadań i dlatego doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że z tym rodzajem książek bywa tak jak z pudełkiem czekoladek. Wśród wielu różnorodnych ale i wyśmienitych łakoci możemy zawsze trafić na ten jeden element, który zepsuje smak całości. Jednak jeżeli chodzi o opowiadania zebrane w „Wigilii pełnej duchów” to ciężko mi wskazać to najsłabsze czy najmniej interesujące. Według mnie wszystkie historie trzymają równy i wysoki poziom. I chociaż Conan Doyle należy do moich ulubionych pisarzy i stanowi też dla mnie pewien wyznacznik jakości, to gdyby ktoś zasłonił mi karty tytułowe z nazwiskami autorów poszczególnych opowieści, to nie byłbym w stanie wskazać tej, którą, napisał twórca Sherlocka Holmesa.

    W skład „Wigilii pełnej duchów” wchodzi dwanaście opowiadań. Na podstawie lektury tych tekstów możemy wysnuć wnioski co do tego, co najbardziej działało na wyobraźnię i przerażało Anglików z przełomu XIX i XX wieku. Dość często bowiem w tekstach pojawiają się duchy zmarłych dzieci oraz stare, ponure gmaszyska. O dziwo zdaje się, że większość nabywców tego typu nieruchomości doskonale zdawało sobie sprawę z tego, ze ich dom posiada jakąś mroczną tajemnicę. Mało tego, posiadanie w swoim dworze ducha wydaje się być mile widziane i w dobrym guście wśród śmietanki towarzyskiej.

piątek, 8 listopada 2019

"W domu Robaka" George R.R. Martin - RECENZJA

Nazwisko Georga R.R. Martina kojarzy chyba każdy fan fantastyki. Pisarz ten znany jest przede wszystkim ze swojego cyklu „Pieśni Lodu i Ognia”. Parę miesięcy temu przy okazji lektury zbioru opowiadań zatytułowanego „Żeglarze Nocy” miałem okazję przekonać się, że Martin tak samo jak i przy tworzeniu rozległej serii, równie dobrze radzi sobie w tworzeniu zdecydowanie krótszych historii. Dlatego też z zapałem sięgnąłem po kolejną krótką historię pióra Martina - „W domu Robaka”.

    Akcja historii rozpoczyna się w momencie kiedy podczas trwania największego święta, młodzieniec Annelyn zostaje upokorzony na oczach prawie całej społeczności przez mężczyznę zwanego Dawcą Mięsa. Chłopak postanawia nie puścić urazy płazem i planuje zemstę. Nie przypuszcza, że na skutek splotu pewnych wydarzeń dokona przerażającego odkrycia, które na zawsze zmieni jego życie.

    Świat stworzony przez Martina z pewnością nie napawa optymizmem. Planeta, na której dzieje się akcja „W domu Robaka” w zasadzie może być wszędzie. Mogła to być jakaś placówka eksperymentalna ale i również może to być wizja naszej planety w dalekiej przyszłości. Słońce, które ogrzewa ten świat jest już praktycznie obumarłe. Osiągnęło takie rozmiary, że gołym okiem można zobaczyć olbrzymie połacie zastygłej lawy na jego powierzchni. W związku z tym istoty zamieszkujące ten świat zostały zmuszone aby zejść pod jego powierzchnię a między dwoma głównymi rasami panuje nienawiść. Życie można stracić w każdej chwili zwłaszcza, że jedne istoty żywią się mięsem konkurencyjnej rasy.

środa, 28 sierpnia 2019

"Upiorne opowieści po zmroku" Alvin Schwartz - RECENZJA

Chociaż uważam się za doświadczonego czytelnika, który na swoim koncie ma już kilkaset przeczytanych książek to wciąż mam poważne braki jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju powieści grozy czy horrory. Dopiero niedawno zacząłem poznawać dorobek literacki takich klasyków jak chociażby King. Dlatego też kiedy ujrzałem okładkę „Upiornych opowieści po zmroku” Alvina Schwartza postanowiłem sięgnąć po tę książkę.

    Jak już wspomniałem przed chwilą to właśnie okładka pełniła decydującą rolę przy moim wyborze zbioru Schwartza. Kojarzyła mi się przede wszystkim z głośno reklamowanym filmem o tym samym tytule. Świetne zwiastuny ekranizacji i opis na końcu książki zapowiadał doskonałą lekturę. Jednak kiedy „Upiorne opowieści po zmroku” dotarły do mnie, pierwszym co mnie zaskoczyło było to, że książeczka liczy trochę ponad sto stron. Drugim zaskoczeniem było to, że w zasadzie książka jest po trosze poradnikiem straszenia i opis tego dzieła trochę rozmija się z rzeczywistością. Jednak czy jest to rzeczywiście minusem?

    Alvin Schwartz jako badacz folkloru zebrał najczęściej opowiadane przez osadników historie. Myślę, że każdy z nas przebywając w jakiejś miejscowości musiał prędzej czy później spotkać się z jakąś miejską legendą czy też niesamowitą opowieścią o nadprzyrodzonych bytach. Sam słyszałem wiele takich opowieści a jednym ze źródeł wiedzy na ten temat była moja babcia, która opowiadała przerażające historie o duchach, które z kolei sama słyszała w dzieciństwie od swojego dziadka.

środa, 30 marca 2016

"Litr ciekłego ołowiu" Andrzej Pilipiuk - ZAPOWIEDŹ

Zbiory opowiadań tzw. „bezjakubowych” to proza pisana bardziej na poważnie. Wśród krytyków uchodzą za najlepszą część twórczości Andrzeja Pilipiuka. Większość tekstów eksploruje tematykę historyczną. Jak w kalejdoskopie przewijają się mało znane epizody, artefakty innych epok, alternatywy historyczne, zapomniane wynalazki.

Ten zbiór nie zawiedzie Czytelników. Zbierane skrzętnie okruchy przeszłości tworzą mozaikę, od której podziwiania nikt nie może się oderwać.

PREMIERA: 22 KWIETNIA

środa, 5 listopada 2014

"Carska manierka" Andrzej Pilipiuk- RECENZJA

„Carska Manierka” to kolejny zbiór opowiadań napisany przez Wielkiego Grafomana. Przeczytawszy wszystkie dotychczasowe dzieła Pilipiuka nie mogłem pominąć również tego.

„Manierka” jest zbiorem nietypowym. Nietypowym dlatego, że całość opowiadań poświęcona jest praktycznie tylko dwóch głównym bohaterom, doskonale znanym z poprzednich antologii tego pisarza: Robertowi Stormowi oraz doktorowi Skórzewskiemu.

Robert Storm jest znawcą historii, zapalonym łowcą staroci oraz kolekcjonerem antyków. Można powiedzieć, że jest takim detektywem, który bada przeszłość.

„Carska Manierka” opowiadanie otwierające cały zbiór opowiada o początkach kariery Storma. Jest to historia podzielona na dwie części tworzące całość. Robert od swojego wuja leśniczego tajemniczą manierkę z wyrytymi na niej zagadkowymi symbolami. Co oznaczają te znaki i gdzie zaprowadzą naszego bohatera?

„Miód umarłych” to kolejne świetne opowiadanie w antologii. Storm jako konsultant policyjny bada sprawę tajemniczą i bulwersującą zarazem. Nieznani sprawcy rozkopują mogiły powstańców i kradną z nich czaszki bohaterów. Do czego hienom cmentarnym potrzebne są szczątki żołnierzy i co z całą sprawą wspólnego mają trzmiele? Ciekawy pomysł i zaskakujące zakończenie.

Muszę tutaj wspomnieć, że trochę rozczarowały mnie opowiadania, w których głównym bohaterem jest doktor Paweł Skórzewski.

„Śmierć pełna tajemnic” to opowieść o Rosji w ogniu rewolucji oraz o tajemniczej sekcie Chłystów, do której należał sam Rasputin.

Natomiast w opowiadaniu „Tajemnica Góry Bólu” nasz doktor wyrusza na poszukiwanie Arki Noego. Niestety historia ta nie spełniła moich oczekiwań a wręcz troszkę rozczarowała.

wtorek, 28 października 2014

"Solomon Kane. Okrutne przygody" Robert E. Howard- RECENZJA



Są pisarze i bohaterowie przez nich stworzeni, których nikomu nie trzeba przedstawiać,  ich się po prostu zna. Z pewnością do tego grona należy Robert Howard, twórca takich kultowych postaci jak Conan, Kull czy Solomon Kane.    
        
            Nakładem wydawnictwa Rebis ukazał się właśnie zbiór wszystkich tekstów poświęconych mrocznemu i tajemniczemu purytaninowi- Kane’owi. 

            Nie byłbym sobą gdybym nie zaczął mojej recenzji od strony wizualnej książki. Obok niej po prostu nie można przejść obojętnie. Teksty są bogato ilustrowane, a twórcą grafik jest Gary Gianni, który tworzy na co dzień na potrzeby DC Comics. Obrazy są po prostu piękne i doskonale oddają specyficzną atmosferę jaka towarzyszy przygodom głównego bohatera. Na duży plus zasługuje tutaj jakość papieru. Nie mamy do czynienia z szarym, często przypominającym toaletowy. Wydawca „uzbroił” książkę w biały papier wysokiej jakości.

            Kim jest Solomon Kane? Pochodzi z Anglii z hrabstwa Devon. Nie wiemy co tak naprawdę sprawiło, że musiał opuścić swoją ojczyznę. Można śmiało powiedzieć, że jest „Mścicielem”. Nie tyle broni słabszych co pełni rolę bicza bożego (sam siebie często tak nazywa). Zabija wszelkiego rodzaju złoczyńców, gwałcicieli, demony, wampiry itd. Sam Solomon jest osobą bardzo tajemniczą. Często pojawia się stwierdzenie, że podróżuje od początku świata. Jakaś nieznana siła nie pozwala mu osiąść w jednym miejscu tylko pcha go ciągle w nowe niebezpieczeństwa. Są chwile, kiedy przypomina berserka. Przepełnia go furia, która umożliwia mu dokonywanie rzeczy na pozór niemożliwych.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

"Księga Jesiennych Demonów" Jarosław Grzędowicz- RECENZJA



Jarosław Grzędowicz jest jednym z nielicznych pisarzy, których po prostu nie trzeba reklamować. Książki wychodzące spod pióra tego autora są gwarancją nie tylko sukcesu literackiego ale przede wszystkim wysokiej jakości produktu. Nie jest więc dla mnie wielkim zdziwieniem, że Fabryka Słów wydaje właśnie kolejną wersję zbioru opowiadań „Księga Jesiennych Demonów”.
            Już same okładki, każdego z wydań zdają się do nas krzyczeć, że będziemy mieć do czynienia z historiami z gatunku horroru. Atmosfera każdej z opowieści przesiąknięta jest zapachem opadłych listopadowych liści oraz przyprawiającym o dreszcze zimnym jesiennym deszczem.
            Pisarz niejednokrotnie na swoich spotkaniach z fanami mówił, że bycie pisarzem fantastycznym to w pewnym sensie choroba mózgu. Człowiek taki patrzy na pewne codzienne sytuacje i próbuje nadawać im sens poprzez działanie jakiegoś czynnika nadprzyrodzonego. „Księga Jesiennych Demonów” opowiada historie na pozór zwykłych ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy, że ich życie toczy się pod dyktando nieziemskich sił i nadprzyrodzonych istot.
            Stwierdzenie „zbiór opowiadań” w odniesieniu do „Księgi” wydaje mi się trochę nieadekwatny. Książa zawiera w sobie pięć historii, które bardziej według mnie zasługują na miano „mikro powieści”. Są one bowiem nie tylko rozbudowane ale również bardzo dopracowane.
            Dowodem na to jest „Klub absolutnej karty kredytowej”. Jest to opowieść o przeciętnym, szarym mężczyźnie, który po stracie pracy pod pretekstem „delegacji” ucieka od żony, dzieci i wszystko wiedzących rodziców, aby w spokoju przemyśleć swoje dalsze życie. W pensjonacie, w którym zatrzymuje się na nocleg znajduje tajemniczą książkę podpisaną swoim imieniem. Książeczka ta zawiera instrukcję oraz kartę kredytową z praktycznie nieograniczonymi możliwościami wpływania na innych ludzi. Historia niesamowita pod tym względem, że w momencie kiedy myślałem, że już akcja zostanie zakończona ta nabrała tempa niczym Usain Bolt biegnący do Brazylii w reklamie Visy.

wtorek, 13 maja 2014

"Paskuda& Co" Magdalena Kozak- RECENZJA

„Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami w wysokiej wieży mieszkała królewna pilnowana przez złego smoka. Czekała ona na swojego wybawiciela, który ubije poczwarę i weźmie piękną dziewczynę za żonę”. Każdy z nas już niejednokrotnie w dzieciństwie słyszał podobne historie. Wydawałoby się, że już wszystko na ten temat zostało powiedziane. Mylicie się!

            Magdalena Kozak w swojej książce „Paskuda & CO” odświeża wydawałoby się motyw już całkowicie wyczerpany. Mamy tutaj Królewnę od lat czekającą na swojego Księcia z Bajki, Strażnika pilnującego wieży ślepo zakochanego w Książęcej córce oraz olbrzymiego smoka przypominającego raczej wiernego psa niż krwiożerczą bestię.

            „Paskuda & CO” to zbiór krótkich opowiadań o losach wymienionych wyżej postaci. Każde z opowiadań jest w pewien sposób ze sobą powiązane. Jedno wynika z drugiego a razem tworzą dość zwartą całość.

            Opowieść „Wojna o Malekuku” świetnie obrazuje sojusze dyplomatyczne w „naszym” świecie. Pomimo tego, że pisana w 2012  roku to idealnie pasuje do sytuacji na Ukrainie, konfliktowi o Krym oraz do działań państw Zachodu.
            Świetne ilustracje nadają tej książce jeszcze więcej uroku.


            Olbrzymia dawka dobrego humoru. Jeżeli szukacie lektury lekkiej, pełnej baśniowych postaci to jest to pozycja idealna dla Was. Magdalena Kozak udowadnia, że można w zwykłą bajkę tchnąć nie tylko odrobinę dystansu do nas samych ale i przemycić trochę z problemów współczesności.  To były dla mnie dwa wieczory pełne uśmiechu. Z czystym sercem polecam!

poniedziałek, 5 maja 2014

"Rzeźnik drzew" Andrzej Pilipiuk- RECENZJA



Po momentami mozolnym brnięciu poprzez „Trylogię Zdrajcy” Canavan, z prawdziwą przyjemnością sięgam po zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka pt. „Rzeźnik drzew”. Pilipiuk ma przedziwną umiejętność dzięki, której potrafię „zatopić” się w świecie jego wyobraźni zapominając przy tym o bożym świecie. Można oczywiście zarzucić, że jego bohaterowie są schematyczni i naiwni ale ciężko jest ich po prostu nie lubić. Pisałem już o tym w recenzji „Czerwonej Gorączki”, którą znajdziecie na stronie podanej poniżej:


„Rzeźnik drzew” to dwanaście opowiadań w większości utrzymanych w atmosferze grozy i tajemniczości.
Bohaterem tytułowego opowiadania jest ksiądz, który zaraz po tymczasowym objęciu parafii musi zmierzyć się z tajemniczym demonem, który zagnieździł się w cmentarnym drzewie. Historia na początku intrygująca i zajmująca jednak kończy się w atmosferze nie zbyt pasującej do tej opowieści. Opowiadanie dobre ale zakończenie do…. kitu.
W zbiorze nie brakuje historii przenoszących nas do komunistycznej Polski. W opowiadaniu „Operacja „Jajca”” wraz z polskim sinologiem na usługach SB oraz z piękną Azjatką i Amerykaninem będziemy szukać tajemniczych jajek ukrytych przed dziesiątkami lat gdzieś w Warszawie.  Natomiast w opowiadaniu „Teatralna opowieść” wraz z młodym studentem historii będziemy zgłębiać tajemnice gmachu teatru.
Wszyscy miłośnicy alternatywnej historii, w której to Polska jest mocarstwem dorównującym potęgą współczesnym Stanom Zjednoczonym znajdą coś dla siebie w opowiadaniu „Szantaż”

środa, 9 kwietnia 2014

"Zborowski" Jacek Komuda- RECENZJA

Nie ma co ukrywać, że do zakupu „Zborowskiego” Jacka Komudy zachęciła mnie przede wszystkim okładka. Spoglądający na nas charakternik, projektu Dark Crayon’a zdaje się krzyczeć: „Nie będziecie się nudzić!”.
            Po odłożeniu książki na półkę, mogę z całą śmiałością stwierdzić, że nie mogę żałować jej kupna. Dlaczego? Zapraszam na recenzję J
            „Zborowski” to zbiór pięciu opowiadań, poświęconych tytułowemu bohaterowi.
            Samuela poznajemy kiedy wpada w nieliche tarapaty („Starościc Jazłowiecki”).Podczas zwady, przypadkowo zabija szlachcica Ruszczyca. Okazuje się jednak, że był to syn Jazłowieckiego, który to uciekł od swojego ojca. Starościc na łożu śmierci zleca Zborowskiemu odszukanie dziedzica. Samuel znajduje się w patowej sytuacji. Za odmowę przyjęcia zlecenia czeka go śmierć. Za przyznanie się do zabicia Bernarda również.
            Jacek Komuda wlewa życie w postacie do tej pory znane z nudnych opracowań historycznych. Sprawia, że minione czasy ożywają na kartach opowiadań. Pisarz burzy mity i zakłamania powstałe wokół tamtych dni. Komuda pokazuje charakterników i udowadnia, że nie wyglądało to do końca tak jak opisał Sienkiewicz.
            W opowiadaniu „Kniahini” Samuel przygotowuje się do własnego ślubu. Planuje wieść spokojne życie u boku swojej wybranki- Katarzyny. Nie jest mu to dane. Zostaje ona zgwałcona przez syna miejscowej magnatki. Zborowski postanawia oddać młodzieńca w ręce wymiaru sprawiedliwości. Nasz bohater będzie musiał stoczyć walkę nie tylko z zaborczą matką Mirona ale i również z wynajętymi przez nią braćmi Dydyńskimi.
            Jak dla mnie jest to najlepsze opowiadanie z całej książki.
           

wtorek, 21 stycznia 2014

"Czerwona Gorączka" Andrzeja Pilipiuka - RECENZJA


„Czerwona Gorączka” Andrzeja Pilipiuka ukazała się pierwotnie w 2007 roku jednak dopiero jej drugie wydanie z października 2013 spowodowało, że zdecydowałem się sięgnąć po to dzieło.
„Czerwona Gorączka” jest zbiorem jedenastu opowiadań autorstwa Wielkiego Grafomana (sam autor, wyprzedzając czytelników i krytyków przybrał taki przydomek). Znajdziemy tu opowiadania bardzo dobre ale i również średnie czy po prostu mało ciekawe.
Opowiadaniem, któremu należy poświęcić trochę więcej uwagi jest „Wujaszek Igor”. Moim skromnym zdaniem jest to najlepsze opowiadanie z całej antologi.
Opowiada ono o przedwojennym kolejarzu, który po latach katorżniczej pracy wraca do ojczyzny i próbuje odnaleźć się w komunistycznej rzeczywistości. Bez pieniędzy, za cały dobytek mając tylko lekką walizkę z tektury, udaje mu się uzyskać pracę w zapomnianej przez Boga stacji obsługi parowozów. Nie byłoby w tym nic dziwnego i nadzwyczajnego, jednak od pewnego czasu w okolicy stacji pojawia się tajemniczy pociąg widmo. Przypomina on pociąg, którym na otwartej lawecie transportowana była trumna z ciałem Józefa Piłsudskiego z Warszawy do Krakowa. Całą sytuacją zaczyna interesować się UB a Wujaszek znajduje się w centrum akcji. Czy odkryje sekret tajemniczego pociągu? Przeczytajcie sami, naprawdę warto!
Warto zwrócić również uwagę na opowiadanie „Błękitny Trąd”. Jest to opowieść, której akcja odbywa się w klasycznym świecie fantasy. Mamy tu ludzi, krasnoludy oraz tajemniczą chorobę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...