środa, 21 października 2015

"Mesjasz Diuny" Frank Herbert - RECENZJA

 Spotkałem się z wieloma opiniami mówiącymi, że „Mesjasz Diuny” jest najsłabszą częścią całego cyklu. Na pewno jest to powieść najkrótsza i swoimi 270 stronami wyróżnia się spośród pozostałych opasłych tomów. Czy jednak ilość zapisanych kartek może być wyznacznikiem jakości?

Mija kilkanaście lat od wydarzeń z „Diuny”. Pustynna planeta Arrakis staje się stolicą Wszechświata. To tam na tronie zasiada Imperator i to tam zapadają najważniejsze decyzje i rozporządzenia. Wydawałoby się, że mamy do czynienia z „happy endem”. Jednak przeciwko władcy zawiązuje się spisek, za którym stoją najpotężniejsze organizacje. Czy utrzyma on swoją władzę?

    Po ukończeniu „Mesjasza” mogę stwierdzić, że książka mnie nie rozczarowała. Z całą pewnością jest to powieść inna od „Diuny”, która opowiadała o walce i dążeniu do zdobycia władzy. Drugi tom cyklu mówi o tym, że zdobycie tronu to nie wszystko. Należy go jeszcze utrzymać, a miejsce wrogów znanych z pola bitwy zajmują osobnicy spiskujący w pałacowych zakamarkach.

    Herbert ukazuje, że intrygi mogą być groźniejsze od oręża stosowanego w czasie wojny. Spiskowcy nie ograniczają się do metod znanych z kart historii, czyli sztyletu zamachowcy. Nie ma potrzeby zabijania władcy skoro dzięki umieszczeniu w jego otoczeniu odpowiednich osób, można w dyskretny sposób wpływać na podejmowane przez niego decyzje. Przerażające jest to, jak wiele jest metod mogących wpływać na postępowanie jednostki. Konspiratorzy nie cofną się przed niczym.

    W „Mesjaszu Diuny” na scenę wkracza potężna organizacja Tleilaxan. Organizacja ta tworzy nie tylko sztuczne organy ale również jest w stanie tworzyć ghole – ożywione ciała zmarłych, pozbawione pamięci o dotychczasowym życiu. Sami Tleilaxańscy maskaradnicy mogą przybrać wygląd każdego człowieka. Jakby tego było mało opanowali sztukę podprogowego kodowania w mózgach ludzi pewnych poleceń. Taki człowiek usłyszawszy odpowiednią kombinację słów jest w stanie bez udziału własnej świadomości zabić swojego rozmówcę.

     W „Diunie” niejednokrotnie słyszeliśmy o sternikach Gildii. Teraz mamy okazję poznać jednego z nich- Edryka. Wizja człowieka, który nie tylko spożywa przyprawę ale i nią oddycha jest naprawdę przerażająca.

czwartek, 15 października 2015

"Chłopcy 4: Największa z przygód" Jakub Ćwiek - ZAPOWIEDŹ

Epicki finał bestsellerowej serii Chłopcy!

Po traumatycznych wydarzeniach z części trzeciej Cień i Piotruś wreszcie stawiają na swoim – oto w realnym świecie trwa wielka, nieprzerwana zabawa. Sporą rolę w ich planie mają odegrać Chłopcy, wciąż pozbawieni pamięci i tkwiący w zwyczajnym, nudnym życiu. Czy Dzwoneczek jest w stanie jeszcze coś zmienić, czy tylko mimowolnie realizuje kolejne założenia Cienia?

Droga wzywa, a największa z przygód – ta, z której nie da się wyjść cało, ale i której nie sposób uniknąć, czeka! Dzwoneczek i Chłopcy jeszcze nigdy nie byli tak blisko niej… Kiedy trzeba, bawi wyszukanymi żartami i ciętymi bon motami. Innym razem wyciska łzy i zmusza do refleksji. Wspaniałe zakończenie wspaniałej serii.


PREMIERA: 4 LISTOPAD 2015

poniedziałek, 12 października 2015

"Diuna" Frank Herbert - RECENZJA

 Trzeba być bardzo odważnym albo bardzo pewnym siebie w momencie kiedy siada się do napisania recenzji takiej książki jak „Diuna”. Muszę przyznać, że nigdy do tej pory nie czułem takiego respektu w chwili kiedy zaczynałem pisać swoją opinię. Jak bowiem można nie czuć pokory i olbrzymiego szacunku do dzieła, które nie tylko jest klasykiem ale wręcz tworzy pewien kanon? Książki, która była wielokrotnie nagradzana i jest ciągle inspiracją dla kolejnych pokoleń pisarzy?

Jest to już moje drugie spotkanie z „Diuną” Franka Herberta. Po raz pierwszy czytałem ją prawie 12 lat temu. Starą, poniszczoną przez dotyk rąk wielu czytelników powieść, pożyczył mi wtedy wujek. Dzisiaj mogę cieszyć się swoim własnym pakietem książek Herberta, w doskonałej oprawie stworzonej przez wydawnictwo Rebis i oszałamiającymi grafikami Wojciech Siudmaka. Nadszedł październik, miesiąc ponury i zimny. Nadeszła i pora na mój powrót na pustynną planetę Arrakis.

    Jaką historię opisuje w swojej książce ten amerykański pisarz? Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować tekst wydrukowany przez wydawcę na obwolucie, ponieważ w mojej ocenie jest to opis, który doskonale opowiada główny wątek fabularny jednocześnie nie zdradzając zbyt wielu informacji:

Arrakis, zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu – substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie podróży kosmicznych i przewidywanie przyszłości. Z rozkazu Padyszacha Imperatora Szaddama IV rządzący Diuną Harkonnenowie opuszczają planetę, swe największe źródło dochodów. Diunę otrzymują w lenno Atrydzi, ich zaciekli wrogowie. Zwycięstwo księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne - przejęcie planety ukartowano. W odpowiedzi na atak połączonych sił Imperium i Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów, Paul - końcowe ogniwo planu eugenicznego Bene Gesserit – staje na czele rdzennych mieszkańców Diuny i wyciąga rękę po imperialny tron.”

    Pierwszym na co zwróciłem uwagę przy mojej ponownej lekturze tej powieści było to, że pomimo swojego wydania w roku 1965 książka ta praktycznie się nie zestarzała. Wszystkie przedmioty, środki transportu, dalej są „realne” i pomysł na ich wygląd czy też funkcje nie „trąci myszką”. Dla lepszego zobrazowania Wam, o co mi chodzi posłużę się przykładem z innego wielkiego dzieła science-fiction - „2001: Odyseja Kosmiczna” Arthura C. Clarke'a. Czytając tam opisy centrów dowodzenia, można natknąć się na przedstawienie naukowców posługujących się maszynami do pisania. Współczesny czytelnik może stwierdzić, że Clarke nie przewidział tego, że popularne w jego czasach narzędzie może tak szybko wyjść z użycia. Warto również dodać, że powieść ukazała się trzy lata po „Diunie”. Czytając książkę Herberta ma się wrażenie jakby miało się w ręku powieść współczesną a nie napisaną pół wieku temu.

    Wszechświatem rządzą rody, których wzajemne relacje przypominają te znane ze Średniowiecza. Intrygi dworskie, zależności pomiędzy państwami (a raczej planetami) takie jak wasal- lennik znów nabierają znaczenia. Każdy ród szlachecki chce uzyskać jak największe dochody z planety przez siebie posiadanej. Jej ludność traktuje w zasadzie jak chłopów pańszczyźnianych, których praca składa się na majątek dworu. Pomysł pisarza na powrót znaczącej roli i pozycji szlachty jest według mnie bardzo trafiony. Nie odbiega on przecież zbytnio od tego co możemy zaobserwować na co dzień. Już teraz szacuje się, że ponad 50% światowego majątku naszej planety spoczywa w rękach zaledwie 2% ludzi. Czy aż tak daleko jest od utworzenia się „Klasy Panów” a raczej „Rodu Panów”?

Darmowe książki w polskich miastach - #6 NA MARGINESIE

    Jeżeli jesteś mieszkańcem Krakowa, Gdańska, Katowic, Wrocławia, Poznania lub Warszawy możesz wypożyczyć na swój tablet, czytnik lub telefon jeden z dwunastu darmowych e-book'ów (oczywiście po przeczytaniu możesz sięgnąć po kolejny). W wypożyczalnie książek zostaną zmienione reklamy na przystankach. Wystarczy, że zeskanujesz kod QR znajdujący się na plakacie pod okładką proponowanej książki.
       Kampania „Czytaj PL” to pierwsza tego typu akcja w Polsce mająca na celu promowanie czytelnictwa. Do tej pory przedsięwzięcie to miało swoje odsłony wyłącznie w moim rodzinnym Krakowie. Z darmowych e-book'ów skorzystało wtedy kilkanaście tysięcy czytelników, co skłoniło organizatorów do wyjścia z projektem poza Małopolskę.

Książki biorące udział w akcji:







poniedziałek, 5 października 2015

8 cytatów, które warto poznać - #1 CYTATY

    Na pomysł napisania tego tekstu skłoniła mnie chwila refleksji, która dopadła mnie podczas porządkowania swojej biblioteczki. Niektóre książki musiałem schować do pudełek, dla innych też musiałem zrobić nowe miejsce na półkach. Pomyślicie pewnie, że jestem sentymentalnym typem (i jest w tym dużo prawdy) ponieważ pomyślałem, że większość z książek, które właśnie oglądałem, zostawiły we mnie swój ślad. Niektóre cytaty z tych moich „papierowych przyjaciół” na zawsze utkwiły gdzieś tam głęboko i za każdym razem, gdy je gdzieś usłyszę to wywołują wspaniałe wspomnienia. Dlatego dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z ośmioma cytatami (nie z pięcioma ani dziesięcioma, muszę się w końcu czymś wyróżnić na tle innych blogowych rankingów czy też Top'ów :D) , które na zawsze utkwiły mi w pamięci.

MIEJSCE 8

Diuna” Franka Herberta (Recenzja) litania przeciwko strachowi kobiecego zakony Bene Gesserit:


Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoła. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.”




MIEJSCE 7

Ostatnie życzenie” Andrzeja Sapkowskiego. Już na samym początku spotykamy te kilka słów, które według mnie zapowiadają niesamowitą przygodę:

Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy Powroźniczej. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte, a uliczka pusta. Było ciepło, a człowiek ten miał na sobie czarny płaszcz narzucony na ramiona. Zwracał uwagę.



MIEJSCE 6

Gwiezdne Wojny” Lucasa. Wiem, że może nie jest to cytat czysto książkowy, ale właśnie gdyby nie ten cytat to pewnie nigdy nie sięgnąłbym po powieści z tego uniwersum. Mało, który film budzi we mnie tyle emocji, słysząc kultowy motyw muzyczny pojawiający się w najnowszym zwiastunie „Przebudzenia Mocy” poczułem ciarki na całym świecie. Aż nie mogę się doczekać aż na ekranie w kinie zobaczę napis:

A long time ago in a galaxy far, far away...”


MIEJSCE 5

Mistrz i Małgorzata” Bułhakowa. Moja ulubiona lektura szkolna. Wziąłem ją do ręki z konieczności a ona w zamian okazała się genialną książką. To tylko jeden z wielu cytatów ale chyba mój ulubiony:

  • To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)
  • Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.

MIEJSCE 4

A teraz Moi Drodzy moja ulubiona lektura z podstawówki: „Kubuś Puchatek” Alana Milne i parę zdań, które rozmiękczą nawet najtwardsze serce :D:

-Puchatku?
-Tak? Prosiaczku?
-Nic- powiedział Prosiaczek biorąc Puchatka za łapkę - Chciałem się tylko upewnić, że jesteś.

"Łotrzyki" George R.R Martin, Gardner Dozois - ZAPOWIEDŹ

Wszyscy kochają łotrzyków. Motyw przewodni tej znakomitej antologii pozwala na bardzo wiele swobody i jest niezwykle atrakcyjny dla czytelnika.
Fałszywe jasnowidzące, międzygalaktyczne kreatury, nowy rodzaj alchemii i przywoływanie pradawnych bogów czy zabójcza moc opowieści o Fafrydzie i Szarym Kocurze to tylko niektóre z pomysłów.


Bohaterowie wszystkich opowieści są niebezpieczni i podstępni, a do tego zupełnie nieprzewidywalni. Książka zawiera teksty znanych autorów powieści detektywistycznych oraz thrillerów, a także tych, którzy zasłynęli z science fiction i fantasy. Sam spis treści wystarczy, by wzbudzić zainteresowanie fanów najrozmaitszych gatunków - zawiera bowiem 21 nigdy dotąd niepublikowanych utworów. W tomie znajdziemy m.in. najnowsze opowiadanie Neila Gaimana rozgrywające się w świecie „Nigdziebądź”, nowelę Patricka Rothfussa opowiadającą o Bast z „Kronik królobójcy” oraz cechującą się błyskawiczną akcją opowieść Joe Abercrombiego o serii nieustannych kradzieży. I wreszcie na koniec opowiadanie samego mistrza George'a R.R. Martina, relacjonujące skrawek historii świata „Gry o tron”, opowiadające o pewnym draniu z czasów panowania dynastii Targaryenów.

Premiera: 16.11.2015

czwartek, 1 października 2015

"Kłopoty w Hamdirholm" Wojciech Świdziniewski - RECENZJA


    Są takie książki, które na zawsze pozostawiają w człowieku swój ślad. Książki, do których chce się wracać, aby znów spotkać mieszkających w nich przyjaciół. Na pewno każdy z Was ma powieść, do której ma szczególny sentyment. Dzisiaj chciałbym przedstawić Wam tytuł mało znany. Książka ta ma dziwną cechę, z którą do tej pory chyba się nie spotkałem. Otóż pożyczyłem ją kilku różnym osobom. Ludziom, których gusta literackie są diametralnie różne. Wszyscy oni, bez wyjątku zostali oczarowani przez Wojciecha Świdziniewskiego i jego „Kłopoty w Hamdirholm”. Wpadłem na pomysł aby po raz kolejny sięgnąć po tę książkę i skonfrontować swoje pierwsze wrażenia z tym, w jaki sposób odbiorę ją po paru latach leżenia na półce. Stąd pomysł aby napisać „recenzję po drugim czytaniu”.

    Krasnolud Baugi po latach nieobecności wraca do rodzinnej kopalni wraz z zakapturzoną postacią. Podczas gdy wyrusza na spotkanie ze swoim dziadkiem Dolgthrasirem (przywódcą klanu), ziomkowie naszego bohatera okrywają, że pod kapturem kryje się przepiękna elfka Arien, która okazuje się być żoną Baugiego. O nienawiści jednej rasy do drugiej nie muszę przypominać fanom gatunku. A to dopiero początek „Kłopotów”.

    „Kłopoty w Hamdirholm” to zbiór ośmiu powiązanych ze sobą opowiadań o losach krasnoludów zamieszkujących tytułową kopalnię. Historie są okraszone dużą dawką dobrego humoru oraz licznych aluzji do innych książek fantastycznych. Do tego dodajmy garść barwnych postaci a otrzymamy mieszankę wybuchową. Nie jest jednak do końca tak, że książka ta ma tylko i wyłącznie wymiar humorystyczny. Hamdirholmczycy toczą bowiem krwawe boje z plemieniem Sorlich, którzy wraz z nimi zamieszkują Górę. To właśnie w tych potyczkach leje się krew i ginie sporo krasnoludów.

    Długo się zastanawiałem co sprawia, że książka Świdziniewskiego potrafi zaczarować nawet wybrednego czytelnika. Doszedłem do wniosku, że dzieje się tak dzięki temu, że autor przeplata wątki miłosne, fantastyczne, batalistyczne (może to za duże określenie ale nie potrafiłem znaleźć innego słowa :D) i komediowe. Tak więc, każdy z pewnością znajduje coś dla siebie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...