Nazwisko Georga R.R. Martina kojarzy chyba każdy fan fantastyki. Pisarz ten znany jest przede wszystkim ze swojego cyklu „Pieśni Lodu i Ognia”. Parę miesięcy temu przy okazji lektury zbioru opowiadań zatytułowanego „Żeglarze Nocy” miałem okazję przekonać się, że Martin tak samo jak i przy tworzeniu rozległej serii, równie dobrze radzi sobie w tworzeniu zdecydowanie krótszych historii. Dlatego też z zapałem sięgnąłem po kolejną krótką historię pióra Martina - „W domu Robaka”.
Akcja historii rozpoczyna się w momencie kiedy podczas trwania największego święta, młodzieniec Annelyn zostaje upokorzony na oczach prawie całej społeczności przez mężczyznę zwanego Dawcą Mięsa. Chłopak postanawia nie puścić urazy płazem i planuje zemstę. Nie przypuszcza, że na skutek splotu pewnych wydarzeń dokona przerażającego odkrycia, które na zawsze zmieni jego życie.
Świat stworzony przez Martina z pewnością nie napawa optymizmem. Planeta, na której dzieje się akcja „W domu Robaka” w zasadzie może być wszędzie. Mogła to być jakaś placówka eksperymentalna ale i również może to być wizja naszej planety w dalekiej przyszłości. Słońce, które ogrzewa ten świat jest już praktycznie obumarłe. Osiągnęło takie rozmiary, że gołym okiem można zobaczyć olbrzymie połacie zastygłej lawy na jego powierzchni. W związku z tym istoty zamieszkujące ten świat zostały zmuszone aby zejść pod jego powierzchnię a między dwoma głównymi rasami panuje nienawiść. Życie można stracić w każdej chwili zwłaszcza, że jedne istoty żywią się mięsem konkurencyjnej rasy.
Chwilę uwagi z pewnością należy poświęcić religii ludzi zamieszkujących wyższe warstwy świata zwanych yaga-la-hai. Szczególną czcią darzą oni robaki. Wiara ta jest na tyle duża, że raz na jakiś czas wybierany jest mężczyzna, który na skutek zabiegów chirurgicznych stopniowo sam upodabnia się do wielkiego czerwia. Co ciekawe podobny motyw możemy znaleźć chociażby w „Dzieciach Diuny” Franka Herberta, które pierwszy raz ukazały się na rynku w tym samym roku co pierwsze wydanie „W domu Robaka”.
„W domu Robaka” może nie jest historią, która w jakiś szczególny sposób wpłynęła na moje czytelnicze życie, jednak dla fanów Georga R.R. Martina to pozycja, po którą warto sięgnąć. Szczególny klimat mrocznych i ciasnych korytarzy to z pewnością jeden z głównych atutów tej opowieści a wydanie jej w twardej oprawia sprawia, że bardzo dobrze wygląda na półce nawet i u wymagającego zbieracza książek.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)