niedziela, 30 września 2018

"Miecz i Kwiaty" Marcin Mortka - RECENZJA

Myślę, że każdy z nas ma książkę, do której wraca z sentymentem. Lektura takiej powieści często przywołuje niezapomniane wspomnienia oraz uczucia jakie przeżywaliśmy wraz z bohaterami. Dla mnie jedną z takich książek, do których z chęcią wracam należy „Miecz i kwiaty” Marcina Mortki. Kiedy więc zobaczyłem, że nakładem wydawnictwa Uroboros ukazało się jednotomowe wydanie całej trylogii nie trzeba było namawiać mnie do jej kupna.

Marcin Mortka przenosi nas w czasie do końca XII wieku na tereny Ziemi Świętej. To tam od prawie stu lat toczy się zacięta wojna pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami. Jedni za punkt honoru uznają zdobycie i utrzymanie w swojej władzy ziemi, po której chodził Chrystus, natomiast drudzy nie spoczną dopóki nie przegnają najeźdźcy. To właśnie wyznawcy proroka zaczynają powoli przeważać szalę zwycięstwa na swoją korzyść zwłaszcza, że na ich czele stoi utalentowany wódz Saladyn.

    Głównym bohaterem trylogii „Miecz i kwiaty” jest młody szlachcic Gaston de Baideaux, który przybywa do Ziemi Świętej aby odpokutować swoje czyny oraz pozbyć się ciążącego na nim przekleństwa. Okazuje się jednak, że opowieści księży w rodzinnych stronach i jego własne wyobrażenia dotyczące krucjat znacznie różnią się od tego co chłopak zobaczył kiedy opuścił pokład statku w Tyrze.

    Mortka doskonale opisuje jak wyglądały ulice miast Outremer, gdzie wspólnie egzystowały trzy największe religie świata. Jak można się łatwo domyślić zachowanie krzyżowców znacznie różniło się od tego jak powinien postępować dobry chrześcijanin. Uważali oni siebie za ludzi lepszych od wyznawców innych religii. Dochodziło do pogromów ludności żydowskiej a życie Saracena, jak nazywano wszystkich Arabów, było warte mniej od funta kłaków. Trudno się temu dziwić patrząc na to kto tak naprawdę przybywał do Ziemi Świętej. Przeważającą większość stanowili ludzie, którzy w Europie nie mieliby szans na realizację swoich ambicji czy to z powodu ciążących na nich zarzutów czy zbyt niskiego urodzenia. W Królestwie Jerozolimskim każdy bowiem mógł zostać rycerzem i ten kto w rodzinnych stronach ledwo wiązał koniec z końcem tam przy sprzyjających wiatrach mógł stać się magnatem.


    „Miecz i kwiaty” to również wspaniałe opisy bitew i pojedynków. Mortka pisze w sposób bardzo sugestywny, czytelnik może poczuć się jak bezpośredni świadek przedstawianych wydarzeń. Dodajmy do tego bardzo dobre opisy przyrody, krajobrazów czy chociażby temperatury, które powodują to, że można zapomnieć o otaczającej nas aurze do tego stopnia, że aż czujemy drobinki piasku pomiędzy zębami.

    Autor w trylogii umiejętnie wplata wątki fantastyczne, nadprzyrodzone w fabułę opartą na wydarzeniach historycznych. Chociaż bardzo lubię takie zabiegi i wszystko jak najbardziej ze sobą funkcjonowało to uważam, że tom trzeci staje się za bardzo powieścią fantasy a tło historyczne zdaje się gdzieś uciekać.

    Wydanie zbiorcze od wydawnictwa Uroboros, bardzo ładnie prezentuje się na półce. Jest to kawał książki w twardej oprawie. Jednak podczas lektury napis tytułu wykonany złotymi literami może ulec ścieraniu co już psuje z początku świetny efekt. Nie mogę przejść też obojętnie obok masy literówek, które znajdują się w tekście. Jest tego naprawdę sporo i momentami dość mocno mnie irytowało.

    „Miecz i Kwiaty” Marcina Mortki to trylogia, którą każdy uznający się za pasjonata czasów krucjat koniecznie powinien poznać. Barwne opisy, nietuzinkowi bohaterowie oraz tajemnica Ziemi Świętej czekająca na odkrycie to tylko kilka argumentów, które świadczą na korzyść tych książek.

2 komentarze :

  1. Lubię książki Mortki, ale tej jeszcze nie czytałam, więc czas to nadrobić. Moje wyobrażenie o tamtych czasach zostało w dużej mierze ukształtowane przez epopeję krucjat Kossak, więc mam z czym porównywać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się straszenie do Mortki zniechęciłam po "Ragnaroku". Słyszałam, że "Miecz i kwiaty" są bardzo spoko, ale jakoś ciągle w głowie ten "Ragnarok" mi siedzi.
    Muszę się przełamać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...