„Nawałnica
Mieczy: Stal i Śnieg” to pierwsza część trzeciego tomu Pieśni
Lodu i Ognia. „Starcie Królów” pozostawiło mi po sobie bardzo
dobre wrażenie. Muszę przyznać, że zaczynam wsiąkać w świat
stworzony przez tego pisarza. Czy jednak kolejny tom reprezentuje
sobą równie wysoki poziom co poprzednie?
Martin cofa
akcję w czasie w stosunku do wydarzeń z „Starcia Królów” aby
móc przedstawić historie, które miały rozgrywały się równolegle
z tymi o bardziej donośnym znaczeniu. Ogień wojny objął już
praktycznie całe Westeros. Pomimo tego, że jedna ze stron zwycięża
w olbrzymiej bitwie, szala zwycięstwa w całej batalii zbytnio nie
przechyla się na stronę zwycięzców. Zawierane są nowe sojusze, a
niektóre ze starych są zrywane. Wszystko to przypomina olbrzymią
szachownicę gdzie stawką jest królestwo a ceną życie przede
wszystkim tych najmniejszych.
To właśnie
lud nękany, gwałcony i tratowany kopytami rycerskich rumaków
zaczyna powoli się budzić. Na czele rebelii staje zadawałoby się,
że nieśmiertelny przywódca. Jednak możni tak bardzo skupieni na
walce między sobą nie dostrzegają rodzącego się zagrożenia.
Martin pod
płaszczem powieści fantasy doskonale przedstawia tak wiele zachowań
typowych dla magnackich rodów znanych z kart historii. Warto zwrócić
uwagę na dramat jaki niesie za sobą polityka aranżowanych
małżeństw gdzie nie liczą się żadne uczucia. Najważniejsze
jest jak najszybsze wydanie córki za mąż aby ta mogła urodzić
dziecko w pewien sposób cementujące sojusz zarówno ten polityczny
jak i gospodarczy pomiędzy rodzicami.
Tym co z
pewnością wyróżnia Martina jest nieprzewidywalność. Czytelnik
niejednokrotnie jest pewien, że dana sytuacja musi potoczyć się
tak a nie inaczej. Tymczasem autor robi sprytny ruch, który
powoduje, że wszystkie dotychczasowe plany i czyny bohaterów sypią
się niczym domki z kart a postacie muszą radzić sobie z nową,
nieplanowaną przez nie rzeczywistością. Sam uważam siebie za
czytelnika, którego trudno zaskoczyć jednak Martinowi parę razy
się to udało za co jestem mu wdzięczny.
„Nawałnica
Mieczy: Stal i Śnieg” to również doskonałe przedstawienie pola
bitwy. Do tej pory utkwiły mi w pamięci nie tylko opisy
bohaterskich starć ale przede wszystkim chaosu oraz rycerzy będących
w takim szoku, że błąkają się między walczącymi myśląc, że
to co widzą to tylko zły sen.
Między
głównymi bohaterami a czytelnikiem z każdą przeczytaną stroną
tworzy się więź. Poznajemy ich coraz bliżej. Bardzo często bywa
tak, że postaci zrzucają ubrane wcześniej maski ukazując swoje
prawdziwe oblicza. Możemy obserwować jak pod wpływem przeżytych
wydarzeń i upływu czasu zmieniają się charaktery i systemy
wartości bohaterów.
„Nawałnica
Mieczy: Stal i Śnieg” to powieść jeszcze lepsza od „Starcia
Królów”. Martin z każdym kolejnym tomem rozkręca się coraz
bardziej, a ja zaczynam już rozumieć wszystkich tych niecierpliwców
oczekujących na zakończenie cyklu.
KOCHAM "Pieśń Lodu i Ognia"! Każdą część tak samo. Muszę zrobić re-reading :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że jeszcze nie skończyłem wszystkich dostępnych książek z PLiO a też już myślę o tym, że koniecznie muszę je jeszcze raz przeczytać :)
UsuńPamiętam, że mnie ilość i tempo wydarzeń w Nawałnicy wręcz przytłoczyły. To bardzo dobra część, ale wolę Starcie królów, bitwe nad Czarnym nurtem i w ogóle w PLiO to drugi tom chyba sobie najbardziej cenię ;)
OdpowiedzUsuńBitwa była epicka ale powiem Ci, że ja Nawałnicę pochłonąłem zdecydowanie szybciej niż Starcie a po przeczytaniu całości długo siedziałem w osłupieniu :D
UsuńNieprzewidywalność - normalnie można poczuć się jak w realnym życiu. ;)
OdpowiedzUsuńAbstrahując jednak, to strasznie jestem ciekawa czy seria doczeka się końca. :D
Też jestem ciekaw ale ręki bym sobie nie dał uciąć :P
Usuń