Trzeba
być bardzo odważnym albo bardzo pewnym siebie w momencie kiedy
siada się do napisania recenzji takiej książki jak „Diuna”.
Muszę przyznać, że nigdy do tej pory nie czułem takiego respektu
w chwili kiedy zaczynałem pisać swoją opinię. Jak bowiem można
nie czuć pokory i olbrzymiego szacunku do dzieła, które nie tylko
jest klasykiem ale wręcz tworzy pewien kanon? Książki, która była
wielokrotnie nagradzana i jest ciągle inspiracją dla kolejnych
pokoleń pisarzy?
Jest
to już moje drugie spotkanie z „Diuną” Franka Herberta. Po raz
pierwszy czytałem ją prawie 12 lat temu. Starą, poniszczoną przez
dotyk rąk wielu czytelników powieść, pożyczył mi wtedy wujek.
Dzisiaj mogę cieszyć się swoim własnym pakietem książek
Herberta, w doskonałej oprawie stworzonej przez wydawnictwo Rebis i
oszałamiającymi grafikami Wojciech Siudmaka. Nadszedł październik,
miesiąc ponury i zimny. Nadeszła i pora na mój powrót na pustynną
planetę Arrakis.
Jaką
historię opisuje w swojej książce ten amerykański pisarz? Pozwolę
sobie w tym miejscu zacytować tekst wydrukowany przez wydawcę na
obwolucie, ponieważ w mojej ocenie jest to opis, który doskonale
opowiada główny wątek fabularny jednocześnie nie zdradzając zbyt
wielu informacji:
„Arrakis,
zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu –
substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie
podróży kosmicznych i przewidywanie przyszłości. Z rozkazu
Padyszacha Imperatora Szaddama IV rządzący Diuną Harkonnenowie
opuszczają planetę, swe największe źródło dochodów. Diunę
otrzymują w lenno Atrydzi, ich zaciekli wrogowie. Zwycięstwo
księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne - przejęcie planety
ukartowano. W odpowiedzi na atak połączonych sił Imperium i
Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów, Paul - końcowe ogniwo planu
eugenicznego Bene Gesserit – staje na czele rdzennych mieszkańców
Diuny i wyciąga rękę po imperialny tron.”
Pierwszym
na co zwróciłem uwagę przy mojej ponownej lekturze tej powieści
było to, że pomimo swojego wydania w roku 1965 książka ta
praktycznie się nie zestarzała. Wszystkie przedmioty, środki
transportu, dalej są „realne” i pomysł na ich wygląd czy też
funkcje nie „trąci myszką”. Dla lepszego zobrazowania Wam, o co
mi chodzi posłużę się przykładem z innego wielkiego dzieła
science-fiction - „2001: Odyseja Kosmiczna” Arthura C. Clarke'a.
Czytając tam opisy centrów dowodzenia, można natknąć się na
przedstawienie naukowców posługujących się maszynami do pisania.
Współczesny czytelnik może stwierdzić, że Clarke nie przewidział
tego, że popularne w jego czasach narzędzie może tak szybko wyjść
z użycia. Warto również dodać, że powieść ukazała się trzy
lata po „Diunie”. Czytając książkę Herberta ma się wrażenie
jakby miało się w ręku powieść współczesną a nie napisaną
pół wieku temu.
Wszechświatem
rządzą rody, których wzajemne relacje przypominają te znane ze
Średniowiecza. Intrygi dworskie, zależności pomiędzy państwami
(a raczej planetami) takie jak wasal- lennik znów nabierają
znaczenia. Każdy ród szlachecki chce uzyskać jak największe
dochody z planety przez siebie posiadanej. Jej ludność traktuje w
zasadzie jak chłopów pańszczyźnianych, których praca składa się
na majątek dworu. Pomysł pisarza na powrót znaczącej roli i
pozycji szlachty jest według mnie bardzo trafiony. Nie odbiega on
przecież zbytnio od tego co możemy zaobserwować na co dzień. Już
teraz szacuje się, że ponad 50% światowego majątku naszej planety
spoczywa w rękach zaledwie 2% ludzi. Czy aż tak daleko jest od
utworzenia się „Klasy Panów” a raczej „Rodu Panów”?
Jakby
tego wszystkiego było mało, od momentu wynalezienia „tarcz
osobistych”, pomimo posiadania zaawansowanej technologicznie broni,
jej wykorzystanie w walce przeciwko ludziom staje się niemożliwe.
Do użycia wraca więc tradycyjna broń biała, która jako jedyna,
pokierowana z odpowiednią siłą jest w stanie przeniknąć tarczę.
Dodaje to pewnego „smaczku”, dzięki któremu miłośnicy
fantasy mogą czuć się usatysfakcjonowani.
Z
cienia dworskich intryg wyłania nam się zakon Bene Gesserit. Zakon
składa się wyłącznie z samych kobiet, które to poprzez
zawieranie małżeństw z odpowiednimi kandydatami nie tylko mają
znaczący wpływ na politykę międzygwiezdną ale i również
realizują swój plan eugeniczny, w poszukiwaniu mistycznego proroka-
mesjasza: „Kwisatz Haderach”. Całe żeńskie zgromadzenie
posługuje się umiejętnościami, które dla postronnych wydają się
być magią. Kobiety te przez wielu uważane są za czarownice. Czy
jednak tak jest? Pozwólcie, że pobudzę tutaj Waszą ciekawość i
nie zdradzę nic więcej.
Pomimo tego, że wiedziałem „o czym” powieść opowiada, to
czytałem ją z wypiekami na twarzy. Fakt, minęło już sporo czasu
i wiele wątków mogłem zapomnieć, jednak najbardziej zaskoczyło
mnie to, w jaki sposób zmieniłem się ja sam jako czytelnik.
Wcześniej zwracałem w „Diunie” uwagę na aspekt militarny oraz
wyczekiwałem z niecierpliwością kolejnego spotkania z tajemniczym
Czerwiem . Teraz zauważyłem, że w powieści nie do końca o to
chodziło. To właśnie intrygi, proces kształtowania się
świadomości narodowej, proces powstawania religii oraz przede
wszystkim brud i zło polityki są wątkami, na które Frank Herbert
zwrócił dzisiaj moją uwagę. Wątki te ciągle są aktualne i
można śmiało twierdzić, że w przyszłości również nie stracą
na swojej aktualności.
„Diuna”
to powieść, którą każdy miłośnik science-fiction powinien
znać. Jest to książka, która przy każdym spotkaniu ukazuje
swojemu czytelnikowi inną twarz. Jeżeli czytałeś już książkę
Herberta, to powinieneś, wkrótce umówić się z nią na kolejne
spotkanie. Jeżeli jeszcze nie czytałeś jej, biegnij do księgarni
i daj się wyciągnąć na podróż do odległej Arrakis. Jednak
ostrzegam! Arrakańska Przyprawa potrafi uzależnić nawet
najwybredniejszego czytelnika.
Jesteś złym człowiekiem, bo narobiłeś mi mega ochoty by rzucić stosik w diabły i wypożyczyć Diunę :D
OdpowiedzUsuńAle tak całkiem serio, muszę nadrobić oryginalną Diunę Herberta to na pewno. Chciałbym też mieć takie wydanie jak Ty masz Michał, ale finanse chyba nie pozwolą mi na to niestety :)
Z takim wydaniem to teraz niestety ciężko, ceny kosmiczne :/. Powiem szczerze, że ja planowałem przeczytać "Diunę" i "Mesjasza Diuny" i zrobić sobie potem przerwę. Ale ten cykl jakoś do mnie "mówi", nie mogę przestać o nim myśleć i pewnie będę musiał przeczytać całość jedno po drugim :D
UsuńJa zazwyczaj mam "problem" z czytaniem długiego cyklu jeden po drugim ileś tomów, ponieważ zwyczajnie po jakiś 2-3 tomach mam dość tego świata i chce jakieś odmiany :)
UsuńNo, stary, nie powiem. Konkretnie to opisałeś. Będzie nie lada wyzwanie napisać coś więcej i równie dobrze jak się samemu przeczyta. :) Generalnie uświadamiać mnie już od dawna nie trzeba, że tę książce znać się powinno, ale ona ma swój czas gdzieś zapisany w mojej głowie, i ten czas jeszcze nie nadszedł. Jednak, kiedy to nastąpi, nawet w niespodziewanym momencie, na szczęście leży mi na półce, więc spokojnie po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :). Wierzę, że jak już po nią sięgniesz to nie będziesz żałował :)
UsuńMyślę, że jest to mało prawdopodobne. Ocena wysoka, mnóstwo pozytywnych opinii. Moje klimaty. Raczej nie będę żałował. :)
UsuńNie czytałam, ponieważ przeraziły mnie ceny tych książek ;) Jednak mam plan to zmienić, ponieważ już od dawna staram się zarówno kolekcjonować jak i w ogóle czytać literaturę, która jest tego warta, czyli naprawdę dobre książki. Wiadomo, że znajdą się zawsze te gorsze, jednak "Diuna" jest na mojej liście książek do zakupienia do poznania i do pokochania.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że Ty już ją poznałeś. Spokojnie, niedługo będą święta :) Wiem komu szepnąć słówko, jaki prezent mi się marzy :)
Aktualnie jestem w połowie czwartego tomu "Kronik Diuny" i bardzo mi się podoba. "Diuna" to ponadczasowe i aktualne dzieło, wciąż dorównujące, albo nawet bijące na głowę współczesną fantastykę. Miło przeczytać pozytywną opinię na temat takiego klasyku. Będę Cię obserwować. Sorry za odkop. Jeśli masz ochotę sprawdzić, co ja napisałem o "Diunie", to zapraszam Cię serdecznie na mój blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paweł.
http://sfera-dysona.blogspot.com/
https://www.facebook.com/Sfera-Dysona-181550752566550/
To na podstawie tej książki powstanie film online Diuna?
OdpowiedzUsuńDiunie trzeba przyznać jedno, jest to jedna z najlepszych sag o niezwykle ciekawym rozbudowanym świecie. Tak samo dobra jak roboty Asimova choć zupełnie inna. Mało jest tak dobrej literatury jak właśnie te dwie różne sagi. Może jeszcze Czarne materie. Ale diuna to wielki świat i wielkie oraz bogate opisy historii.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, ja polecam wyszukiwarkę filmów FilmHunt.pl
OdpowiedzUsuń