Michał
Gołkowski znany jest przede wszystkim z tego, że jest pierwszym
polskim pisarzem, który napisał powieść umiejscowioną w świecie
S.T.A.L.K.E.R.'a. Tak się akurat składa, że czytałem dwie
pierwsze książki tego pisarza i nie było to spotkanie dość
udane. Świat po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu jakoś
mnie nie zafascynował a wręcz nudził. Dlatego też nie czułem
potrzeby aby sięgać po inne książki Gołkowskiego i gdyby nie
prezent na imieniny pewnie sam bym nie kupił „Komornika”
Tym razem
autor zabiera nas do czasów kiedy to spełniają się proroctwa
zapisane w Księdze Apokalipsy św. Jana. Jednak nie wszystko idzie
zgodnie z planem. Wyobraźmy sobie sytuację gdy ponad dwa tysiące
lat temu ktoś napisał scenariusz ostatnich dni ludzkości, rozdał
role do odegrania a następnie na scenie, w kulminacyjnym momencie
nie pojawia się główny aktor- Bóg. Pomimo tego, że Stwórca
gdzieś zniknął aniołowie dalej prowadzą dzieło zniszczenia
ludzkości. Do swojej pomocy werbują oni ludzi, których nazywają
Komornikami.
Setki razy
wspominałem na swoim blogu, że nie lubię powieści z gatunku
postapo. Nie wiem czemu. Po prostu mnie nie interesują, nie bawią i
nudzą. Dlatego też teraz siedzę i zastanawiam się: "co ma w sobie „Komornik”
Gołkowskiego, że aż tak bardzo mi się podobał?". Od książki
oczekuję tego „czegoś”. Iskry która spowoduje, że nie będę
w stanie oderwać się od lektury a bohaterowie staną się dla mnie
bliscy. Jakież było moje zaskoczenie kiedy przeczytawszy parę
pierwszych stron „Komornika” pomyślałem: „Cholera! To będzie
naprawdę dobre!”
Gołkowski
tworzy świat i maluje pejzaże nietypowe dla postapo. Zasady
rządzące ziemią po Apokalipsie wymagają tego aby ludzie zarówno
ubierali się jak i korzystali z przedmiotów „koszernych”, a
więc takich, które mogły być używane tylko przez ludzi żyjących
w czasach gdy swoją księgę pisał św. Jan. Nawet nazwy
miejscowości czy też imiona muszą zostać zmienione. Ten kto nie
chce się podporządkować panującym zasadom może na swoją głowę
ściągnąć gniew Wysłanników.
Wysłannicy
to kolejny element, na który warto zwrócić uwagę. Gołkowski
tworzy bowiem narzędzia kary i eksterminacji ludzkości nadając im
imiona dla wielu znane jak np. Cherubin ale dając im zupełnie inny
wygląd niż ten, który każdy z nas spodziewał się zobaczyć.
Wygląd i cechy tak pokręcone, że nie powstydził by się ich sam
Hieronim Bosh. Powoduje to to, że świat „Komornika” niewiele
przypomina ten jakże typowy dla powieści opisujących świat po
wojnach atomowych, pełen smarów, spalin.
Główny
bohater- Eezekiel jest postacią, która bardzo mnie intryguje. Posiada
bowiem cechy jakie ja osobiście lubię u postaci literackich jak
chociażby trochę arogancji czy pełne ironii wypowiedzi. Jednak
Ezekiel skrywa w sobie liczne tajemnice. Tajemnice chociażby
dotyczące jego przeszłości jak i tego czy aby na pewno nie był on
świadom konsekwencji jakie niosą decyzje przez niego podejmowane.
„Komornik”
Michała Gołkowskiego to jedno z najprzyjemniejszych "książkowych zaskoczeń" jakie mnie spotkało od bardzo dawna. Wciągająca
fabuła, magnetyczny bohater, ostry i męski język to tylko parę
elementów przemawiających na korzyść tej powieści. Nie wahajcie się! Ubierzcie sandały, na klatę zarzućcie pancerz a do pasa
przypnijcie gladius i wyruszcie w podróż jako "Komornik na usługach Góry".
Ja za to bardzo lubię postapo i bardzo miałam ochotę na tę książkę, dopóki nie przeczytałam, że trzecia część jest beznadziejna. I teraz się mocno zastanawiam czy zaczynać tę serię.
OdpowiedzUsuńJa z pewnością przeczytam całość więc możesz poczekać z zakupem na moje wrażenia :)
UsuńApokalipsa jakiej nie było, tylko Gołkowski mógł coś takiego "odjebać". :D
OdpowiedzUsuńNo dokładnie! :D
Usuń