środa, 29 sierpnia 2018

"Harry Potter i Komnata Tajemnic" J.K. Rowling

„Harry Potter i Komnata Tajemnic” to drugi tom kultowej serii o młodym czarodzieju, do której wróciłem po latach. Na wstępie chciałbym Was uprzedzić, że tekst, który właśnie czytacie nie jest recenzją. Jest to raczej moja sentymentalna podróż wstecz. Będę pisał zarówno o książce jak i o tym jak była odbierana przeze mnie lata temu. Dlatego też polecam Waszej uwadze mój wcześniejszy post o „Kamieniu Filozoficznym” (klik). Ale przejdźmy do meritum!

„Harry Potter i Komnata Tajemnic” to chyba jeden z najbardziej przeze mnie „eksploatowanych” tytułów ze świata czarodziejów. Nie tylko książka pochłaniała minuty mojego wolnego czasu. Doskonale pamiętam bum jaki wybuchł kiedy do kin trafiały kolejne części Pottera. Film oglądałem wielokrotnie, a po nim przyszła kolej na grę komputerową powstałą na podstawie tego kinowego hitu. Muszę tutaj powiedzieć,że gra ta całkowicie mnie pochłonęła. Było coś niesamowitego, dla tak młodego człowieka jakim wtedy byłem, móc poruszać się po magicznych lokacjach znanych z książkowego uniwersum. Dodajmy do tego magiczną atmosferę śnieżnej zimy oraz brak konieczności chodzenia do szkoły. Czego wtedy mógł chcieć więcej dwunastolatek?

    W „Komnacie Tajemnic” po raz kolejny młodzi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z trudnościami i niebezpieczeństwami, z którymi nie jeden dorosły czarodziej nie mógłby sobie poradzić. Na ścianach Hogwartu ktoś maluje krwią napisy, w których zapowiada zagładę wszystkim młodym czarodziejom, którzy urodzili się w rodzinach mugoli. Chodzi tu o takie rodziny gdzie zarówno matka jak i ojciec nie byli czarodziejami. Tajemniczy osobnik niesie przesłanie, że tylko czarodzieje „czystej krwi” mają prawo studiować magię. Jakby tego było mało pojawiają się pierwsze ataki na uczniów i nikt nie jest w stanie wyjaśnić jaki potwór grasuje na korytarzach Hogwartu.


    Rowling w swojej powieści porusza poważny problem. Już samo pojęcie „czystej krwi” może wywoływać negatywne skojarzenia. W historii ludzkości był niejeden mroczny okres, w którym ludzie byli opanowywani przez podobne ideologie. Myślę, że Rowling pod przykrywką magicznego świata ukazać również inny problem. Problem odrzucenia przez szkolne społeczeństwo spowodowany nie tylko pochodzeniem ale może i biedniejszym ubiorem.

    Akcja „Komnaty Tajemnic” z początku płynie spokojnie opisując codzienne życie uczniów. Nic nie zapowiada tragicznych wydarzeń do jakich ma dojść w trakcie roku szkolnego. Po raz kolejny Rowling umiejętnie konstruuje fabułę i osoba po raz pierwszy czytająca książkę może mieć problem z samodzielnym wydedukowaniem kto i za czym stoi.

    Podczas mojego powrotu po latach do tej książki zauważyłem, że w drugim tomie jeszcze bardziej niż w pierwszym, postać profesora Snape'a staje się złowroga. Miałem wrażenie, że to on a nie Voldemort jest głównym antagonistą Pottera. Jednak znając już cały cykl można wychwycić pewne niekonsekwencje w zachowaniu Severusa, które stają się jasne dopiero w późniejszych tomach.

    Na początku tego tekstu wspomniałem o filmowej ekranizacji. Czytając „Komnatę Tajemnic” zdałem sobie sprawę, że reżyser bardzo marginalnie potraktował duchy zamieszkujące Hogwart a praktycznie zupełnie zrezygnował z postaci Irytka (przynajmniej ja nie jestem w stanie przypomnieć sobie tą postać z filmu). W książce pełnią one zdecydowanie większą rolę niż na ekranie. Kolejnym elementem, który został potraktowany trochę po macoszemu jest fakt, że w powieści czarodzieje zdecydowanie częściej nosili tiary i kapelusze.

    „Komnata Tajemnic” to kolejna udana część przygód Harry'ego Pottera. Pomimo tego, że uważam się za „dojrzałego” czytelnika, doskonale bawiłem się podczas lektury. To najlepszy dowód na to, że nikt nie jest za stary ani za poważny aby móc sięgnąć po magiczne książki Rowling.

3 komentarze :

  1. Ja też mam w planie wybrać się w sentymentalną podróż z HP, ale ciągle coś mi "wskakuje" przed nos i odkładam na później. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytałam Harrego Pottera już jako dorosła osoba i odebrałam go jako niezwykle uniwersalną książkę - każdy znajdzie w niej coś dla siebie - zarówno dzieci, jak i dorośli. To, co mnie najbardziej urzekło w tej części to fakt, że młodzi ludzie często nie potrafią sobie radzić z odrzuceniem przez rówieśników i zamykają się w sobie (tak jak Ginny). Myślę, że jest to też problem wielu dorosłych.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja najmniej ulubiona część. Co nie znaczy, że jej nie kocham :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...