O cyklu inkwizytorskim
Jacka Piekary mógłbym wiele napisać. Jednak w tym tekście nie
chciałbym się bardzo powtarzać i rozwodzić nad zamieszaniem z
chronologią kolejnych tomów i ciągłym odwlekaniem premiery
ostatnich części cyklu. Dla wszystkich tych, którzy chcieliby
trochę o tym poczytać zapraszam TUTAJ i TUTAJ.
„Płomień i krzyż”
to piąta (jeśli liczymy kolejność wydawania kolejnych tomów)
książka ze świata, w którym Chrystus zszedł z krzyża i utopił
Jerozolimę we krwi. Wydana po „Łowcy dusz” jest chyba ostatnią
dobrą książką z tego uniwersum. Tom ten zawiera cztery historie
(„Piękna Katarzyna”, „Płomień i krzyż”, „Szachor
Sefer”, „Drugie piętro wieży”), w których autor cofa
czytelnika w czasie do dzieciństwa i lat młodzieńczych Mordimera.
Pomimo jednak tego iż postać Inkwizytora znana z poprzednich tomów
ciągle gdzieś się przewija to nie jest on w zasadzie głównym
bohaterem. Jest to opowieść o Mordimerze z perspektywy innych osób,
których los połączył z tym niezwykłym chłopcem.
Już sama postać matki
Madderdina budzi spore emocje i kontrowersje. Katarzyna jest bowiem
prostytutką. Ale nie prostytutką sprzedającą swoje wdzięki w
ciemnej uliczce i rynsztoku ale kurtyzaną obdarzającą swoimi
wdziękami tylko najbogatszych. Jednym z jej adoratorów jest
Gersard, znany z wcześniejszych tomów biskup w Hezie. Tutaj jednak
jest jeszcze biednym kanonikiem, który nie zdaje sobie nawet sprawy
z tego iż Katarzyna ma syna. Jest to okazja również do tego aby
dowiedzieć się skąd wzięły się nagłe napady podagry, o których
tak często pisał Piekara, kiedy los zetknął dorosłego już
Mordimera z biskupem.
Na największą uwagę
zasługuje postać inkwizytora Arnolda Lowefell'a. Postaci bardzo
tajemniczej z przeszłością jeszcze bardziej zagadkową. Należy on
do Inkwizytorów Wewnętrznego Kręgu, elity elit. Podczas jednej ze
swoich misji los zetknie go z chłopcem o kruczoczarnych włosach.
Spotkanie to na zawsze odmieni losy zarówno jednego jak i drugiego.
Piekara sporo miejsca
poświęca chłopskiej rebelii jaka wybuchła w Cesarstwie.
Okrucieństwa jakich dopuszczali się chłopi w stosunku do swoich
dawnych panów są niczym wobec zemsty po stłumieniu buntu. Takie
powstanie chłopskie rzeczywiście miało kiedyś miejsce w historii
Niemiec. Jest to doskonały dowód jak cienką granicę dzieli świat
fantastyczny od rzeczywistego.
Akcja opowiadań od
pierwszych swoich stron przykuwa czytelnika. Ciężko jest wskazać
opowiadanie, które jest złe lub bardzo odbiega poziomem od
pozostałych. Po lekturze „Płomienia i krzyża” po prostu widać
za co czytelnicy pokochali ten cykl. Szkoda, że został on potem
rozmieniony na drobne przez mierne książki opisujące wydarzenia
sprzed „Sługi bożego”.
„Płomień i krzyż”
pozwolił mi przypomnieć sobie za co tak naprawdę lubię cykl o
inkwizytorze Mordimerze. Zarówno okładka jak i ilustracje wydania,
które posiadam zostały stworzone przez Dominika Brońka. Według mnie to ostatnia dobra książka
ze świata inkwizytorów, która swoje pierwsze wydanie miała w 2008 roku.
Jeśli chodzi o nowsze części to pozwólcie, że po prostu będę milczeć.
Te nowsze też są do "przejścia". ;)
OdpowiedzUsuń