sobota, 2 maja 2020

"Wśród gwiazd" Brandon Sanderson - RECENZJA

Brandon Sanderson należy do grona moich ulubionych pisarzy. Swoją przygodę z jego twórczością rozpoczynałem od „Z mgły zrodzonego” a niedawno zostałem oczarowany „Drogą Królów”. W zeszłym roku dzięki „Do gwiazd” przekonałem się, że Sanderson równie dobrze radzi sobie z książkami skierowanymi do trochę młodszego czytelnika. Przygody Spensy i M-Bota bardzo przypadły mi do gustu a książkę pochłonąłem w dwa wieczory. Dlatego też, ciekaw dalszych losów eskadry pilotów nie powstrzymywałem się zbyt długo przed sięgnięciem po „Wśród gwiazd”.

    Ataki Krelli na planetę zamieszkaną przez ludzi nasilają się. Naukowcy na jednej z platform otaczających Detritusa odkrywają nagranie ukazujące ostatnie chwile życia ich wcześniejszych mieszkańców, które zamiast cokolwiek wyjaśnić powoduje, że przeszłość staje się jeszcze bardziej zagadkowa. Spensa ratuje przed rozbiciem się statek z pilotką pochodzącą z obcej cywilizacji. Trudno wyobrazić sobie lepszą okazję do przeniknięcia za linię wroga. Spensa dzięki zaawansowanej technologi M-Bota przybiera postać obcej i niczym Hans Kloss wyrusza aby zdobyć tajemnicę hipernapędu.

    Od momentu zakończenia „Do gwiazd” do chwili rozpoczęcia akcji „Wśród gwiazd” nie mija wiele czasu. Dlatego też nie należy liczyć na to, że w zachowaniach bohaterów zajdą jakieś zmiany. Spensa dalej nie potrafi utrzymać języka za zębami i podczas misji na terenie należącym do Zwierzchnictwa popełnia kilka gaf, które tylko cudem jej nie demaskują. Zwłaszcza, że na stacji „Wśród gwiazd” Spensa dostaje szoku widząc tłumy istot spokojnie sobie żyjących, wychowujących dzieci czy chodzących na zakupy. Rasa Krelli to tylko wierzchołek góry lodowej. M-Bot z kolei wciąż próbuje odpowiedzieć na pytanie czy jest istotą żywą. Jednak wszelkie testy są hamowane przez protokół w jego oprogramowaniu, który za każdym razem gdy sztuczna inteligencja próbuje zrobić coś z nim niezgodnego powoduje zawieszenie i kilkuminutowy restart M-Bota.


    Samo Zwierzchnictwo chociaż próbuje udawać twór idealny przypomina bardziej układ polityczny szantażujący mniejsze państwa dostępem do technologii. W tym wypadku obietnica otrzymania hipernapędu a co za tym idzie możliwość rozwoju planety powoduje, że Zwierzchnictwo posiada monopol w zasadzie na wszystko. Aby móc należeć do tego układu, poszczególne rasy muszą spełnić szereg wymogów, które w zasadzie powodują wyrzeczenie się suwerenności całych planet. Poza tym Zwierzchnictwo wręcz emanuje hipokryzją z jednej strony piętnując wszelką agresję a z drugiej planując eksterminację ludzi na Detritusie.

     „Wśród gwiazd” potrafi przykuć do siebie czytelnika. Jednak książka nie wciągnęła mnie aż tak bardzo jak miało to miejsce w przypadku pierwszego tomu. Owszem Sanderson wyjaśnia wiele tajemnic a rozwiązanie sekretu napędu zaskoczyło mnie, ale brakowało tego czegoś. Może spowodowało to opuszczenie Detritusa i zdecydowanie mniej walk powietrznych. Sanderson wysyłając Spensę na misję powoduje, że cały ten świat trochę przestaje być oryginalny.

    „Wśród gwiazd” to niezła książka autorstwa Brandona Sandersona. Przed sięgnięciem po  powieść należy pamiętać jednak, że jest to jednak młodzieżowe science fiction i bardziej wymagający czytelnicy tego gatunku mogą czuć się rozczarowani. Ja przy lekturze bawiłem się nieźle i z pewnością sięgnę po kolejny tom cyklu. 







                   Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka 




2 komentarze :

  1. Również świetnie się bawiłem przy tej książce i czekam na trzeci! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to zmniejszenie walk powietrznych uważam za plus. Sanderson przeniósł ciężar akcji w inne miejsce. :D
    No i cóż, również przy książce bawiłam się fenomenalnie. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...