
Na dzień kiedy nakładem wydawnictwa MAG ukaże się "Dom z Liści" Marka Danielewskiego czekałem od chwili kiedy po raz pierwszy przeczytałem o tej książce na jednym z portali internetowych. Kiedy tylko powieść pojawiła się na półkach księgarń od razu ją kupiłem. Jednak wiedząc, że lektura "Domu z Liści" jest wymagająca, chciałem zmierzyć się z nią w okresie kiedy będę miał dość czasu aby nie gnając "na łeb i na szyję" móc raczyć się książką niczym wykwintnym daniem. Od momentu zakupu minęły już trzy lata i doszedłem do wniosku, że chyba najwyższy czas podjąć wyzwanie i zmierzyć się z książką, która od tylu lat zbierała kurz w mojej biblioteczce.
Johnny Wagabunda - pracownik salonu tatuażu nie zdaje sobie sprawy, że telefon od przyjaciela Lude'a na zawsze zmieni jego życie. Dzięki niemu Johnny wchodzi w posiadanie notatek tajemniczego starca o imieniu Zampanó. Mężczyzna ten ostatnie lata swojego życia spędził na wnikliwej analizie filmu autorstwa reportera Willa Navidsona, który to po przeprowadzce wraz z rodziną do nowego domu jest świadkiem tajemniczych wydarzeń. Czy Johnny będzie w stanie rozwikłać zagadkę domu przy Ash Tree Lane?
Nie sposób pisać swojej opinii o "Domie z Liści" Danielewskiego nie zaczynając od niezwykłości tej książki. Autor stworzył książkę nieszablonową o strukturze, która dla wielu czytelników z pewnością będzie stanowiła pewne novum. Mamy tu do czynienia z fragmentami zapisków Zampanó, gdzie wielokrotnie na marginesach znajdują się luźne komentarze starca, do tego olbrzymia ilość przypisów jeszcze dogłębniej przybliża świat stworzony przez Danielewskiego. Dodajmy jeszcze do tego wszystkiego komentarz wspomnianego już Wagabundy (również w formie przypisu) oraz ponad sto stron dodatków a otrzymamy książkę, która potrafi swoją złożoną konstrukcją odstraszyć niejednego czytelnika. Faktem jest, że lektura "Domu z Liści" angażuje czytelnika zdecydowanie bardziej niż jakakolwiek inna powieść. Wraz z szelestem przerzucanych stron i coraz większym "wgryzaniem" się w fabułę ma się wrażenie jakby samemu brało się udział w porządkowaniu i badaniu zapisków Zampanó - a to uczucie dość niezwykłe.