Listopad i późne wieczory jesienne kojarzą mi się zawsze z "Władcą Pierścieni" Tolkiena. To właśnie o takiej porze roku po raz pierwszy czytałem tą kultową już trylogię. Po jej lekturze nic już nie było takie samo jak przed a fantastyka zajęła dość istotne miejsce w moim życiu. Od lat staram się aby jesienią przeczytać coś napisanego przez Tolkiena. To taka moja mała tradycja jak dla innych chociażby seans "Kevina" w Wigilię. Dlatego też "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa" nie mogły ukazać się w lepszym dla mnie czasie.
W skład "Opowieści" nie licząc wstępu i dodatków wchodzi pięć historii. Zbiór otwiera historia o zaczarowanym psie pt. "Łazikanty". Przyznaję, że podchodziłem do lektury tego tekstu sceptycznie. Jednak zostałem wręcz oczarowany zarówno gawędziarskim sposobem narracji jak i samą historią. To przepiękna baśń o przyjaźni, dążeniu do celu oraz o tym, że nie warto być nieuprzejmym dla nieznajomych. "Łazikanty" to doskonały materiał na film animowany. Całość bardzo przypominała mi opowiadania tak bardzo dzisiaj popularnego Gaimana.
"Gospodarz Giles z Ham" to z kolei opowieść o bohaterze z przypadku. Wiodący spokojne życie mężczyzna będzie musiał czy tego chce czy nie, zmierzyć się z nieludzkimi istotami. To opowieść, w której aż roi się od olbrzymów, smoków i magicznych mieczy. Akcja toczy się na terenach dzisiejszej Wielkiej Brytanii w czasach, o których nie wspominają kroniki. Możemy dostrzec tutaj nawiązania do mitu o królu Arturze, znanego też jako Pendragon, z którym poprzez perypetie ze smokiem Chrysophylaksem Gospodarz ma wiele wspólnego.
Nie będę ukrywał, że tym co najbardziej chciałem przeczytać z tekstów składających się na "Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa" były wiersze tworzące "Przygody Toma Bombadila". Chyba nie ma bardziej intrygującej i tajemniczej postaci we "Władcy Pierścieni" od wspomnianego Toma. Utwory mogą rzucić choć trochę światła na tego bohatera. Przeczytamy chociażby o tym jak poznał on swoją żonę - Jagodę.
W "Historii Kowala z Przylesia Wielkiego" magia wkracza w życie spokojnej wioski. Rzeczywistość przeplata się z czarami oraz z Krainą Czarów leżącą gdzieś za cienką zasłoną niczym mityczny Avalon. To również opowieść o tym, że w każdym z nas leży pragnienie poznania czegoś niezwykłego.
"Liść dzieło Niggle'a" to znów przepiękna przypowieść o tym aby nie grzebać swojego życia pod stosem drobiazgów.
Nie mogę przejść obojętnie obok samego egzemplarza "Opowieści", który prezentuje się wręcz fenomenalnie. Twarda oprawa z obwolutą, bardzo dobrej jakości i gruby papier, elegancka wstążka służąca za zakładkę sprawia, że książka jest warta swojej ceny. Dodajmy do tego ilustracje stworzone przez jednego z najbardziej znanych ilustratorów dzieł Tolkiena - Alana Lee a otrzymamy tom, bez którego ciężko wyobrazić sobie biblioteczkę fana fantasy.
"Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa" to pozycja obowiązkowa dla każdego fana Tolkiena. Dzięki niej możemy przekonać się o tym jak bogata była wyobraźnia tego twórcy, który w swoich pracach nie ograniczał się tylko do stworzonego przez siebie Śródziemia. Gwarantuję Wam, że do tej książki będziecie chcieli wracać nie jeden raz.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
A więc warte polecenia :) Ale z drugiej strony czy Tolkien może być słaby? :P Na pewno przeczytam, jak tylko skończę "Każde martwe marzenie"
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta książka. Muszę uzupełnić swoją biblioteczkę dzieł Tolkiena :)
OdpowiedzUsuńWydanie w Polsce "Historii Śródziemia" byłoby dobrym pomysłem. Byłoby to ożywienie zainteresowania Tolkienem i jego światem. Zawsze liczy się autentyzm:
OdpowiedzUsuńhttp://krajscytyjski.blogspot.com/2018/09/wartosci-w-dzieach-fantasy.html
O tak, przygody Toma Bombadila, to jest moc. :D
OdpowiedzUsuń