środa, 18 lipca 2018

"Alkaloid" Aleksander Głowacki - RECENZJA


Należę do grona nielicznych osób, które w czasach szkolnych nie unikały kontaktu z dziełami takich pisarzy jak Sienkiewicz czy Prus. Mało tego, książki tych autorów znajdują się w gronie moich ulubionych. Wielu może zszokować wyznanie, że uwielbiałem „Lalkę” Bolesława Prusa, którą przeczytałem trzykrotnie. Postać Wokulskiego przyciągała mnie swoim magnetyzmem i tajemniczością.

„Alkaloid” opowiada alternatywną wizję życia Stanisława Wokulskiego. Podczas jednej ze swoich licznych podróży odkrywa on tajemniczą bulwę, z której udaje mu się stworzyć niespotykany do tej pory narkotyk. Dzień odkrycia przez Wokulskiego "Alki" zmienia dzieje świata, a kupiec staje się najpotężniejszym człowiekiem na świecie, przez wielu traktowanym na równi z Bogiem.

Alka daje niesamowite możliwości osobom, które ją zażyły. Ludzie potrafią przewidywać przyszłość, zyskują dar bilokacji, potrafią wznieść się na inny poziom świadomości. Narkotyku można użyć również do stworzenia bezrozumnych berserków zwanych Zaszytymi lub Przemienionymi.

    Już na pierwszy rzut oka widać jak pisarz bardzo inspirował się Melanżem z „Diuny” Franka Herberta. Alka to w zasadzie idealna kopia herbertowskiej Przyprawy. Mało tego w „Alkaloidzie” występują alkapitanowie (osoby przebywające w ciągłym transie, które pilotują statki) zupełnie tak samo jak piloci olbrzymich statków kosmicznych Herberta. Podobieństw jest więcej, chociażby Ludzie Biblioteki u Głowackiego i Menatnci z „Diuny”.

    Bolesław Prus to tak naprawdę pseudonim artystyczny Aleksandra Głowackiego. Fakt, że autorem „Alkaloidu” jest pisarz o tym imieniu i nazwisku nadaje dodatkowy smaczek całości i sprawia, że powieść jako alternatywa dla „Lalki” wygląda bardzo ciekawie. Jednak czy autorem naprawdę jest pisarz o tym nazwisku? Tego nie jestem pewien. Wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że jest to zabieg marketingowy a pisarzem jest ktoś zupełnie inny.


    „Alkaloid” posiada chyba najlepszą okładkę ze wszystkich książek wydanych przez Powergraph. Grafika Wokulskiego przypomina trochę posąg Abrahama Lincolna, cała postać i jej otoczenie wręcz emanuje tajemniczością. Wydawca wpadł również na pomysł aby wszystkie cytaty z gazet, listy, zdjęcia istotnych postaci historycznych wyglądały na prawdziwe. W środku nie znajdziemy więc tylko cytatów z ewentualnie dodaną kursywą, a ilustracje przedstawiające dany tekst. Jednak chociaż wygląda to na pierwszy rzut oka świetnie to nieraz miałem problem aby odczytać co w danym fragmencie jest napisane. Rozdzielczość kilku ilustracji powinna być z pewnością większa.

   "Alkaloid" Głowackiego z pewnością nie należy do książek łatwych. Czytelnik z pewnością natrafi tu na sporą ilość z początku niezrozumiałych słów, jednak wraz z każdą kolejną stroną będą one sprawiały coraz mniej problemów. Pomimo tego, że książka ta nie jest pozbawiona wad cieszę się, że historia Wokulskiego została na nowo opowiedziana i zinterpretowana. 

3 komentarze :

  1. No cóż, ja też jestem z tych, których w szkole nie przerażał ani Sienkiewicz ani Prus, choć od "Lalki" zawsze wolałam "Faraona". Interesujący pomysł na fabułę, rozejrzę się za tą książką.
    A tak z ciekawości - czytałeś "Imperium chmur" Jacka Dukaja, w którym także znalazło się nawiązanie do "Lalki"?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Faraona" również bardzo cenię :). "Imperium chmur" nie czytałem i z pewnością nadrobię ten brak bo Dukaja bardzo cenię.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Lalkę" lubiłam, choć nie należała ona do moich ulubienic. Alternatywną historie Wokulskiego zaś chętnie przeczytam. :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...