Myślę,
że każdy kto choć na chwilę zaglądnął do jakiejkolwiek
księgarni z pewnością spotkał się z książkami Remigiusza
Mroza. Pisarz ten pomimo swojego młodego wieku zdobył już
popularność i z pewnością przez wielu jest rozpoznawalny. Do tej
pory jakoś nigdy nie było mi po drodze z jego twórczością.
Jednak niedawno w moje ręce wpadła „Czarna Madonna” tegoż
pisarza i postanowiłem się przekonać na własnej skórze czy
rzeczywiście Mróz zasługuje na miano jednego z najlepszych
polskich pisarzy.
Akcja
powieści toczy się w czasach współczesnych. Głównym bohaterem
jest były ksiądz o imieniu Filip. Rzucił on sutannę kiedy
udzielając ślubu pewnej parze zrozumiał, że jego dotychczasowe
życie nie jest do końca takie jakim by chciał. Jednak jego dalsze
losy z pewnością nie są do pozazdroszczenia. Otóż samolot,
którym podróżuje jego narzeczona znika w tajemniczych
okolicznościach by następnie pojawiać się w różnych częściach
świata. Na domiar złego Filip zaczyna odczuwać wrażenie jakby
dzielił swoje ciało z jakąś istotą z innego świata, a pytanie
„czy został opętany?” coraz częściej pojawia się w jego
myślach.
„Czarną
Madonnę” mógłbym podzielić na trzy etapy. Pierwszym etapem
jest słaby początek. Brakuje w nim tego „czegoś” co sprawia,
że fabuła „łapie” czytelnika i nie pozwala mu się oderwać od
lektury. Cała sytuacja opisywana przez Mroza wydawała mi się
absurdalna zwłaszcza widząc zachowanie bohaterów. Pomimo tego, że
od pierwszych stron cała sprawa zniknięcia samolotu wydaje się
mieć ponad naturalne cechy, o których otwarcie mówią nawet media,
postacie stworzone przez Mroza akceptują ten fakt jak coś
normalnego. Nawet jeśli chociaż na chwilę okazali zdumienie to
nazwałbym je raczej zdawkowym.
Drugi
etap to rozwinięcie fabuły, gdzie akcja nabiera tempa. Autor
dużo miejsca poświęca opętaniom demonicznym. Dowiadujemy się
tutaj jakie znaczenia mają niektóre elementy ubioru liturgicznego
księży. Widać tutaj, że Mróz dużo czasu poświęcił na badanie
chociażby życiorysu słynnego watykańskiego egzorcysty Gabriela
Amortha czy zachowań ludzi, którzy byli opętani. Momentami
atmosfera robi się naprawdę mroczna. Jest to najmocniejszy punkt
powieści. Niestety autor dość szybko przechodzi o etapu
trzeciego jakim jest średnie zakończenie.
Koniec
„Czarnej Madonny” to zakończenie jakie już nie raz widziałem.
Niczym mnie nie zaskoczyło a podobne rozwiązania widziałem już
wcześniej u wielu innych autorów. Na dobrą sprawę miałem
wrażenie jakby autor miał gotowy świetny materiał dotyczący
tajemnicy opętań oraz oficjalnego stanowiska kościoła chociażby
co do interpretacji Apokalipsy św. Jana i środek powieści powstał
na długo przed tym jak pisarz zasiadł do napisania początku i
zakończenia książki.
„Czarna
Madonna” Remigiusza Mroza to powieść, którą bez wyrzutów
sumienia nazwałbym średniakiem. Nie potrafię się jednak zgodzić
z falą aż tak bardzo negatywnych ocen jakie pojawiają się w
Internecie na temat tej książki. Pomimo kilku niedociągnięć
myślę, że każdy kto lubi chociażby filmy z gatunku horroru o
tematyce opętań, znajdzie coś dla siebie. Warto czytać polską
literaturę.
Mróz jest wszędzie i przez to jakoś nie kwapię się do sięgnięcia po cokolwiek jego autorstwa. Do tej pory zainteresował mnie tylko Behawiorysta, a co do Czarnej madonny, nie wykluczam, że może po nią sięgnę, bo wiem już czego mogę się spodziewać :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei chciałbym kiedyś sięgnąć po "Kasacje". Chyba czytałem kiedyś jej recenzję u Ciacha i przyznam, że mnie zaciekawiła zwłaszcza, że wielu nazywa ją thrillerem prawniczym.
UsuńPoczątkowo padłam ofiarą "mrozomanii" przeczytałam 6-7 jego książek i straciłam serce do tego autora, nie wiem czy przez to że że pisał szybciej niż ja czytałam. Tylko ilość, nie szła w parze z jakością. Jako literatura rozrywkowa jego książki sprawdzają się świetnie, ale tak jak piszesz w przypadku "Czarnej madonny" to średniaki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTępo pisania ma bardzo podobne do Pilipiuka :P. I pewnie tak jak w przypadku Andrzeja to i u Mroza wychodzą książki idealne do czytania podczas podróży autobusem czy tramwajem :)
UsuńFajnie, że sięgnąłeś po Mroza, bo to naprawdę dobry pisarz, mimo że ma kilka niedociągnięć w fabule, które najprawdopodobniej wynikają ze słabego researchu. Nasuwa mi się jednak pytanie do głowy: czemu akurat ta książka Cię skłoniła? To po prostu kwestia fabuły, bo Twoje klimaty? :)
OdpowiedzUsuńByła w Lidlu za 20 zeta :D. Ot i cały powód :P
UsuńNo za 20 to jeszcze nie ma źle, ale za kilka miechów będzie za 14 to może wtedy kupię. :P
UsuńMyślę, że na Dedalusie znajdzie się i za dychę :P
UsuńJa od ponad dwóch miesięcy mam ją "na słuchawkach" i tak jak napisałeś "Brakuje w nim tego „czegoś” co sprawia, że fabuła „łapie” czytelnika i nie pozwala mu się oderwać od lektury".
OdpowiedzUsuńOgólnie nie mogę się przez książkę przebić, tak więc czeka, aż będę miała jakąś wenę na granie i wtedy w ramach rozrywki będzie mogła mi potowarzyszyć. ;)
A ja jakoś nie potrafię się przełamać do audiobooków. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to idealne rozwiązanie zwłaszcza dla kogoś kto dużo podróżuje z pracy do domu a pracuje spędzając większość czasu przed komputerem (tak jak ja :P). Pozwala na pewno odpocząć oczom po całodniowej harówce ;)
UsuńJa też nie byłam przekonana, ale kiedyś tam dostałam dwa audiobooki, które przeleżały chyba z 3-4 lata. W tym roku się zebrałam i wzięłam jeden na słuchawki do biegania. Kolejny przerobiłam na weekendzie gracza. Tak sobie wydumałam, że w sumie zamiast muzyki może lecieć książka. Nie jestem jakąś fanką, ale od czasu do czasu można sięgnąć. ;)
UsuńJa chyba nigdy nie sięgnę po Mroza - jakoś jego książki zupełnie do mnie nie przemawiają. Głównie przez to, że co chwila pojawiają się jakieś zarzuty o brak researchu. Jakby nie patrzeć on ponoć piszę powieść w miesiąc, łącznie z szukaniem materiałów :P
OdpowiedzUsuńNo z tym szukaniem materiałów to się zgadzam. Dwa filmy z gatunku horroru, trochę Wikipedii z ciekawostkami, jakiś film dokumentalny o ojcu Gabrielu i można pisać :D
Usuń