Po
lekturze „Kacpra Ryxa” Wollnego i „Legionu” Cherezińskiej
szukałem dla siebie lektury, która przeniosłaby mnie zarówno w
inne czasy jak i trochę inną tematykę. Chciałem odpocząć od
powieści historycznych i znaleźć coś „łatwego” i przede
wszystkim coś co zapewni mi szybką lekturę. Przypomniałem sobie
wtedy o kartonowym pudełku po ryzach papieru, gdzie schowałem
ocalone przed skupem makulatury książki Clive'a Cussler'a. Lektura
powieści z gatunku, w którym pisze Cussler jest wciąż dla mnie
nowością, dlatego też poszperałem wcześniej w Internecie aby
dowiedzieć się co i w jakiej kolejności czytać. Tak właśnie w
moje ręce wpadł „Wir Pacyfiku”.
W
tajemniczych okolicznościach na Oceanie Spokojnym ginie
najnowocześniejszy okręt podwodny jaki został stworzony przez
Stany Zjednoczone. Ostatni sygnał nadany przez jednostkę pochodził
z osnutego złą sławą rejonu zwanego „wirem hawajskim”. Jest
to miejsce (podobnie jak znany Trójkąt Bermudzki) gdzie często
notuje się liczne zaginięcia statków. Pomimo akcji poszukiwawczej
zakrojonej na szeroką skalę nie znaleziono najmniejszego śladu po
jednostce USS Navy.
Głównym
bohaterem powieści jest Dirk Pitt (postać rozpoznawalna chociażby
z ekranizacji jednej z książek Cussler'a pt. „Sahara”). Pitt
jest typowym bohaterem znanym nie tylko z literatury przygodowej ale
i z amerykańskich filmów. Przystojny, dobrze zbudowany,
inteligentny, cyniczny, ujmujący, posiadający powodzenie u kobiet
żołnierz (posiada stopień majora). Krótko mówiąc typ, który
łączy w sobie Rambo, Indiana Jones'a, Roberta Langdona i Paula
Walkera. To właśnie on, opalając się na hawajskiej plaży
znajduje kapsułę z resztkami dziennika pokładowego pochodzącego z
zaginionego okrętu podwodnego. Jak można się spodziewać zostaje
wplątany w całą aferę.
Jednym
co mogę z całą pewnością napisać o „Wirze Pacyfiku” to to,
że nie jest to powieść, której recenzja będzie liczyła wiele
stron a recenzent będzie rozwodził się nad wielowymiarowością
powieści oraz innymi walorami książki. „Wir” ma przede
wszystkim dostarczyć odbiorcy parę godzin dobrej rozrywki (w
przedmowie pisze o tym sam autor) i akurat w tej roli sprawdza się
doskonale. Cała intryga jest dość interesująca. Przez połowę
powieści czytelnik zastanawia się jakie czynniki mogą wpływać na
tajemnicze zniknięcia statków i czy tradycyjne wierzenia oraz
legendy hawajskie mówiące o zaginionej wyspie, która zamieszkiwała
tajemnicza cywilizacja nie kryją w sobie ziarnka prawdy.
Akcja
powieści toczy się zarówno na Hawajach jak i na wodach Pacyfiku. O
samych wulkanicznych wyspach, wiem bardzo mało. Kojarzą mi się z
miejscem gdzie masowo wyjeżdżają na wakacje Amerykanie. Po
lekturze „Wiru Pacyfiku” stereotyp który do tej pory miałem w
głowie, jeszcze bardziej się utrwalił. A może to wcale nie jest
stereotyp tylko po prostu naga prawda? Jeżeli zaś chodzi o
fragmenty gdzie przemierzamy wody oceanu, nie
oczekujmy że dostaniemy tutaj porcję powieści marynistycznej.
Owszem, Pacyfik dla całej powieści jest bardzo istotny ale próżno
doszukiwać się w tej powieści Cussler'a wielu szczegółów i
„smaczków”. Wszystkiego jest tyle ile potrzebuje tego akcja. Ani
grama więcej i ani grama mniej.
„Wir
Pacyfiku” to powieść idealna dla każdego kto poszukuje dobrej
rozrywki niewymagającej wiele od czytelnika. Jeżeli lubisz
amerykańskie filmy przygodowe, w których oczy podążają za akcją
i nie ma czasu aby spokojnie zastanowić się nad tym jak to możliwe,
że bohater wybrnął cało z każdej opresji, jest to książka
idealna dla Ciebie. Sam z pewnością wrócę jeszcze do Dirka Pitta.
Jednak uprzedzam! Jeżeli czujesz awersje do amerykańskiego kina
akcji, „Wir Pacyfiku” czytasz na własną odpowiedzialność.
Autora kojarzę głównie ze stoisk z tanią książkę i jego wydań kieszonkowych. Jeśli się nie mylę, to dość płodny jest to autor. Może sięgnę kiedyś po niego :)
OdpowiedzUsuńFakt, że płodny, ja mam ponad 20 książek jego autorstwa (a jest tego jeszcze dużo więcej). Fajne czytadło na czas podróży. Za nim sięgniesz po Cusslera obejrzyj Saharę bo to na podstawie jego książki napisano scenariusz. Będziesz mógł sprawdzić czy Ci "odpowiada" ;)
UsuńOd czasu do czasu lubię tego typu historie, ale moim zdaniem lepiej sprawdzają się na ekranie niż w książce. Nie czytałam nic Cusslera i na razie nie zapowiada się na to, żebym chciała ten stan zmienić :P
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że lepiej się sprawdzają na ekranie. Jak nie przeczytasz nic Cusslera to myślę, że nie będziesz i tak żałowała. Schematy jak w co drugim amerykańskim filmie akcji ;)
UsuńTak też myślałam :)
UsuńFilmy w tym stylu byłyby filmami Akcji, a książki to przygodówki. Jako odmóżdżacze są to dobre utwory, czasem nawet konieczne, żeby mózg zresetować. Nigdy nic nie czytałem Cuslera, ale jeśli przegląda się nawet tylko od czasu do czasu aktualne nowości albo wznowienia to nie sposób nie kojarzyć tego autora. On ma bodaj jakąś serię liczącą kilkadziesiąt tomów. Na razie mnie nie ciągnie, ale pewnie kiedyś pęknę i sprawdzę. W Biedronce są jego książki często po 10-12 zł. :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że z jednego jego cyklu wychodzi kolejny cykl :D. Powiem szczerze, że cena 10 złotych za książkę Cusslera to dla mnie max. Więcej według mnie wydać nie warto...
UsuńTypowe czytadła, ale takie książki też muszą być. Ja lubię poczytać horrory klasy B i niższej, bo mają klimat i dobrze mi się czyta, mimo że wartości nie mają żadnej.
UsuńCzytałam jedną książkę Clussera i była OK, ale nie powalała. W miarę się to czytało i tyle. Nie czytałabym go nagminnie, większej kasy też na jego książki byłoby mi szkoda... ale nie miałabym nic przeciwko, gdybym ją dostała np. w prezencie, albo znalazła jakimś cudem na promocji za parę groszy (tak jak ten mój tom).
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Sam bym pewnie po Cusslera nie sięgnął gdybym go nie dostał ;). Zwłaszcza, że przeczytałem już drugi tom przygód Dirka Pitta i w porównaniu z "Wirem Pacyfiku" to ilość absurdów w "Aferze śródziemnomorskiej" przekracza wszelkie dopuszczalne stężenia :)
UsuńJeszcze do twórczości Cusslera nie dotarłam, ale dla wspomnianej rozrywki mogłabym się skusić. Zgadzam się też z niektórymi komentarzami, takie historie ładnie wyglądają na ekranie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że to fajne książki na wakacje :)
UsuńW liceum zaczytywałam się w Cusslerze i przygodach Pitta, ciekawe czy teraz podobałyby mi się równie bardzo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ tym różnie bywa, ja kiedyś wróciłem do książki, która lata temu mi się bardzo podobała i miałem diametralnie inne odczucie. Myślę, że im więcej książek się przeczyta tym więcej się oczekuje i to co nam się kiedyś podobało już dzisiaj nie koniecznie :)
UsuńNie znam twórczości autora, ale myślę, że dla takiej rozrywki mogłabym się skusić, chociaż na pewno nie teraz, bo mam co czytać ;)
OdpowiedzUsuńZ Cusslerem możesz poczekać zwłaszcza, że jego książek chyba nigdy nie braknie w "Taniej Książce" :D
UsuńJa sobie Cusslera daruję, raczej sporadycznie zdarza mi się sięgać po literaturę stricte przygodową. Bo biorąc pod uwagę tematykę książek, które zwykle czytam, nie powiem, że nie mam styczności z przygodówkami, których jest pełno wśród literatury fantasy, ale żeby mnie taka książka osadzona w naszej rzeczywistości zainteresowała, to musi mieć jakiś fajny motyw katastroficzny czy coś takiego ;) Tak więc odpuszczę. Wielkie dzięki za info o Hodderze. Może jak się pojawi u nas w tym roku na Polconie, to Fabryka jednak wyda dalszy jego ciąg...
OdpowiedzUsuńNie ma za co, ja sam wypatruje od pewnego czasu wieści o Hodderze więc jestem trochę "na bieżąco" (chociaż sama lekura jego książek jeszcze przede mną bo nie wiem czy czekać na całość czy zaczynać wcześniej :D). Podesłałem Ci u Ciebie link do LC gdzie są wszystkie części cyklu pokazane (przynajmniej od strony graficznej ;P)
UsuńBył czas (dawno temu), że czytałam Cusslera pasjami. Znam (nie chwaląc się :) - taka ze mnie skromna osoba) jego prawie wszystkie powieści. Niektóre napisał w teamie ze swoim synem Dirkiem, kilka wraz z Paulem Kemprecosem, Grahamem Brownem, Craigiem Dirgo, Jackiem Du Brulem, Boydem Morrisonem, Justinem Scottem, Grantem Blackwoodem, Thomasem Perry'm, Russellem Blake. Jednak ja wolę te historie, które stworzył sam.
OdpowiedzUsuńMam zamiar przeczytać wszystkie Jego książki o Dirku Pitt'cie. Jakoś nie ciągnie mnie do tych napisanych we współpracy bo nigdy nie wiadomo na czym ta współpraca polegała. Może Cussler tylko podpisał się pod książką a w całości napisał ktoś inny? Szkoda mi kasy na takie eksperymenty :D
Usuń