Ludzie
od czasów starożytnych podziwiają twórców, którzy pomimo wieków
upływających od ich śmierci, wciąż żyją w umysłach
późniejszych pokoleń dzięki pozostawionym przez siebie dziełom.
Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad tym ile każdego z
artystów kosztuje stworzenie czegoś monumentalnego? Albo czy
zastanawialiśmy się do czego zdolny jest chociażby pisarz, żeby
złapać choć skraj szaty uciekającego natchnienia? Poniżej
prezentuje Wam sylwetki sześciu twórców, którzy nie stronili od
różnego rodzaju używek. Nie jest to broń Boże ranking. Kolejność
pisarzy starałem się stopniować od najmniejszego zaskoczenia jaki
towarzyszył mi kiedy usłyszałem o słabości danej osoby do
największego.
-6-
Stanisław
Ignacy Witkiewicz (1885-1939): narkotyki. Najbardziej
tajemniczy i kontrowersyjny autor lektur szkolnych. Pierwszy kontakt
pisarza z substancjami uzależniającymi miał miejsce prawdopodobnie
podczas jego pobytu w Rosji gdzie odkrył „cudowny” wpływ używek
na wyobraźnię. Autor m.in.
„W małym dworku”, „O czystej formie”.
-5-
Jack
London (1876-1916): alkohol. Pisarz
ten pojawił się już we wcześniejszym moim poście poświęconym
nieznanym faktom: „Znani pisarze Samobójcy”. Zachęcam do
zaglądnięcia :)
-4-
Ernest
Hemingway (1899-1961): alkohol.
Amerykański
dziennikarz, George Plimpton, zauważył kiedyś, że pod koniec
życia, zniszczona wątroba Hemingwaya wystawała z jego brzucha jak
"długa, tłusta pijawka".
-3-
Philip
K. Dick (1928-1982): amfetamina.
Pisarz
zaczął brać narkotyk aby móc utrzymać zabójcze tempo pracy.
Według niektórych źródeł twórca pisał aż 60 stron dziennie.
Będąc pod wpływem narkotyków powiedział, że zobaczył: "...
oblicze zła z pustymi, metalowymi oczodołami, a co najgorsze - to
był Bóg".
-2-
Edgar
Allan Poe (1809-1849): alkohol. Teza
o uzależnieniu Poe jest dość kontrowersyjna. Niektórzy badacze
życiorysu tego twórcy twierdzą bowiem, że autor wykazywał
szczególną wrażliwość na alkohol tzn. upijał się bardzo małymi
ilościami alkoholu. Inni twierdzą zupełnie inaczej. Nie zmienia to
faktu, że z twórczością Poe warto się zapoznać
-1-
Stephen
King (1947): alkohol, kokaina, leki na receptę. Jeden
z najbardziej rozpoznawalnych i najlepiej zarabiających pisarzy. W
swojej książce „Jak Pisać. Pamiętnik rzemieślnika” napisał,
że narkotyki i używki prawie zrujnowały mu życie.
O Kingu wiedziałam, w końcu mój ulubiony pisarz ;) Ale o innych pisarzach i ich problemach z używkami nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie czymś zaskoczyć ;)
UsuńHemingway nie może pochwalić się szczęśliwym życiem prywatnym, alkohol, depresja... Zaserwowałeś nam świetny zbiór ciekawostek :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńO Witkiewiczu opowiadała nam pani na polskim kiedyś, ciekawa postać :) Ciekawe rzeczy, lubię czytać takie ciekawostki.
OdpowiedzUsuńJa też o Witkiewiczu i jego "upodobaniach" usłyszałem po raz pierwszy na lekcji polskiego w liceum :)
UsuńCzytasz Conana :D Fajne są te opowieści, dawno temu już czytałem całość w tym wydaniu z Rebisu :)
OdpowiedzUsuńNarobiło mi się mnóstwo zaległości i muszę powoli schodzić z książek, które leżą na półkach. Conan mnie strasznie zaskoczył ale więcej o nim napiszę pewnie w recenzji jak się trochę bardziej ogarnę z robotą (nie mam kiedy pokończyć rozpoczętych szkiców tekstów) :D
UsuńTo musisz mieć troszkę wolnego czasu ;) Z chęcią przeczytam o Conanie w Twoim wykonaniu :)
UsuńO każym z nich wiedziałem oprócz Witkiewicza. Tyle że Dick to jeszcze podobno LSD i alkohol, a Poe opium. :) I każdy z tych pisarzy jest bardzo dobry. Dwóch to moi ulubieńce...:D
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem uda mi się Ciebie bardziej zaskoczyć :P
UsuńNie trzeba. Fajny temat, jako ciekawostka i przypomnienie sobie, że autorzy nie są bez skazy. . :)
UsuńW sumie ogrom twórców brało jakieś używki ;) Np. moja szkoła ma w nazwie człowieka, który zmarł nad grobem własnej córki z flaszką w ręce, a przynajmniej tak się o nim u nas mówi. Pomijam, że ponoć był komunistą, który potem nie chciał niby nim być, ale był, bo inaczej by zginął XD
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Najłatwiejsze wytłumaczenie :D. Znam miejscowość gdzie jedna z ulic nosi nazwisko radzieckiego generała. Czytałem w lokalnej gazetce, że IPN nawet wystosował jakieś pismo o zmianę nazwy ale mieszkańcy się nie zgodzili bo nie chcieli zmieniać dokumentów...
UsuńNo to... na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń