środa, 23 kwietnia 2014

"Misja Ambasadora", "Łotr", "Królowa Zdrajców" czyli "Trylogia Zdrajcy" Trudi Canavan - (szybka) RECENZJA



Powrót do zakończonego już projektu przez pisarza nie zawsze jest dobrym wyborem. „Trylogia Czarnego Maga” nie zachwyciła mnie. Uważam, że była kompletnie przereklamowana i niczego szczególnego po sobie nie pozostawiła. „Trylogia Zdrajcy” jest kontynuacją losów magów z Kyralii. Czy udaną?
            Pierwszy tom nowej trylogii „Misja Ambasadora” przenosi nas w czasie o dwadzieścia lat do przodu od wydarzeń z poprzednich części. Akcję powieści idealnie opisuje nota od wydawcy więc pozwolę ją sobie po prostu zacytować:
„Sonea jest przerażona, kiedy jej syn, który właśnie ukończył studia, postanawia dołączyć do grupy Ambasadorów Gildii, wybierających się do Sachaki. Kiedy nadchodzi wiadomość, że zaginął, Sonea chce koniecznie ruszyć na poszukiwania, ale nie może opuścić miasta, nie łamiąc prawa zabraniającego czarnym magom opuszczania Imardinu.
Kiedy pojawia się u niej Cery, prosząc o pomoc, ponieważ większość jego rodziny została zamordowana, Sonea dowiaduje się, że w półświatku od lat toczy się śmiertelna wojna między Złodziejami. Podejrzane przypadki śmierci sprawiają, że Gildia zaczyna się martwić, czy przypadkiem nie ma do czynienia z dzikimi magami.”
            Zacznijmy od strony wizualnej książki. Okładka jest po prostu beznadziejna. Swoim kolorem jak i czcionką bardziej przypomina romansidła Daniel Steel a nie powieść fantasy.
            Na samym początku mamy dość sporo „delikatnych” odniesień do poprzednich tomów. Muszę przyznać, że ułatwiło mi to przypominanie sobie bohaterów czy wydarzeń.
            To co mi się nie podobało w powieści to sposób w jaki są przedstawiani mężczyźni. Miałem wrażenie, że wszyscy są tacy „miękcy” wręcz kobiecy- wrażliwi, dobrzy, kochający. Ogólnie Canavan dużo pisze o uczuciach.
            „Misja Ambasadora” o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż chociażby „Gildia Magów”. Tutaj coś się dzieje konkretnego od samego początku: Łowca Złodziei, tajemnicza magia oraz ugrupowanie Zdrajców.  Czytelnik śledzi tutaj aż trzy wątki przedstawiające różnych bohaterów i różne problemy. Jednak każdy wątek jest ze sobą powiązany i tworzy całość.
            Moją irytację bardzo często budziło słowo: „potaknął”. Tak jakby nasz język ojczysty nie miał na tyle synonimów aby zastąpić czymś ten wyraz.
            Ogólne wrażenia po przeczytaniu pierwszego tomu mam dobre. Muszę przyznać, że podchodziłem do niego bardzo sceptycznie ale mile zostałem zaskoczony. Akcja wciągnęła mnie na tyle, że jestem w stanie wybaczyć Trudi wszystko to co wcześniej mnie irytowało. 


Drugi tom trylogii, zatytułowany „Łotr” to kontynuacja losów bohaterów z poprzedniej książki. Autorka wprowadza również całkiem nowe postaci dwójki Nowicjuszek a co za tym idzie nowy wątek.
            Canavan próbuje wprowadzić do gatunku coś nowego, coś z czego byłaby rozpoznawalna i wyjątkowa. „Padło” na homoseksualizm. Stara się tak jak w poprzednich częściach tak i w „Łotrze” pokazać uczucia i problemy takich ludzi. Moim zdaniem poniosła porażkę. Opisy związków homoseksualnych w jej wykonaniu sią infantylne. Zamiast budzić sympatie i zrozumienie raczej budzą politowanie i śmieszność.
            Cała Gildia Magów przypomina raczej bandę uprzejmych, nieporadnych idiotów a nie potężnych ludzi. Boją się sprawdzać myśli niebezpiecznej „Dzikiej” aby przypadkiem „nie obrazić” jej ludu. No na litość boską!
            Tymczasem Mistrz Dannyl bada historię. W przypadku magii starożytne, zapomniane wynalazki mogą mieć olbrzymią moc. Dziwię się, że Sachakanie tolerują szperającego historyka. Przecież to co on robi śmiało można podciągnąć pod szpiegostwo. Poza tym mam wrażenie, że nikt poza Mistrzem Gildii w całej książce nie interesuje się historią.

            „Łotr” jest pierwszą książką, która mimo to, że czasami budziła moją irytacje to jednak ma w sobie to „coś” co powoduje, że chce się ją czytać. Pomimo wad opisuje po prostu ciekawą historię.


„Królowa Zdrajców” to trzeci tom trylogii. Lorkin zostaje uwięziony przez króla Sachaki. Podczas trwających wiele godzin przesłuchań aschaki chcą wydobyć z niego informacje dotyczące Zdrajców. Tymczasem Sonea wraz z Reginem udają się do Sachaki aby nawiązać kontakty dyplomatyczne z buntownikami a Cery zmuszony jest do ukrywania się w podziemiach Gildii.
            Ostatni tom trylogii ciągnie się momentami niemiłosiernie. Pełno jest takich „zapychaczów” czasu. Nie wnoszą kompletnie nic nowego do akcji poza kolejnymi kartkami papieru. Miałem wrażenie, że Canavan zbrakło pomysłu na zakończenie historii. Założyła, ze napisze trzy tomy i choćby się paliło i waliło to napisze! Całą historię śmiało można by było ująć w dwóch ksiązkach pozbywając się przy tym wielu niepotrzebnych i irytujących fragmentów.
            Sposób w jaki przedstawiane są tutaj slumsy jest przy najmniej dla mnie dziwny. Nie widać tu aż takiego zdegenerowania nizin społecznych. Wszystko jest takie „łagodne” i „wygładzone”. Wiemy czym trudnią się Złodzieje jednak, niektórzy są przedstawieni jako w sumie „mili” ludzie. Poza tym ochroniarze umiejący czytać i liczyć (Gol) nie są przy najmniej dla mnie wiarygodni.
 Brent Weeks w swojej Trylogii Cienia bardzo naturalistycznie przedstawia realia życia wśród nizin. Jeżeli i was irytowało podejście Canavan do złodziei, narkotyków itd. to śmiało polecam tą pozycję, nie zawiedziecie się!
Cała „Trylogia Zdrajcy” z pewnością nie jest dziełem wybitnym a co najwyżej przeciętnym. Jeżeli komuś nie przeszkadzają nieścisłości fabularne, bezsensowne przemyślenia i miłość w fantastyce niczym z kart romansów to na pewno odnajdzie się w twórczości Canavan. Jednak jeżeli po prostu odrzucimy wszystko to co irytujące będziemy mogli odnaleźć powieść momentami intrygującą, wciągającą i ciekawą. Ja jednak na pewno nie prędko sięgnę po kolejną książkę tej autorki.

7 komentarzy :

  1. Witam, dziękuję za te recenzję. Przyznam,że szukałam skrótu całej książki, bo niestety nie mogę jej zdzierżyć... a chciałabym wiedzieć jak się potoczą losy bohaterów:D więc szukam czegoś w rodzaju bryka.Zdecydowałam się odłożyć tę książkę, uznałam po prostu, że mój czas jej zbyt cenny na nią:( brzmi to strasznie dramatycznie... a po prostu książka jest dla mnie nudna, napisana na siłę, nawet w porównaniu z poprzednią serią, która miała swoje dłużyzny, ale akcja rozwijała się w miarę logicznie i była lekko zaskakująca. Właśnie te dłużyzny - to już chyba cecha charakterystyczna dla tej pisarki - to co ja bym zamknęła w dwóch zdaniach, kobieta rozbija na dwa rozdziały. Uff. W tej serii jednak najbardziej mnie denerwuje właśnie brak logiki, niby kontynuacja, a zaprzeczenie poprzedniej serii. I zasadza się na tym główny wątek - Lorkina (chodzi mi o kłamstwo Akkarina)! nie są to jakieś niuanse i niedomówienia w tle. Już kończę, bo wykorzystuję tego komenta na wylanie moich żalów do Trudy Canavan...:) pozdrawiam serdecznie. (ps tak mam więcej zarzutów niestety). ps2 jakieś rekomendacje dobrej fantastyki? bez elementów horroru:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Bardzo dziękuję Ci za Twój komentarz. Chociaż recenzja powstawała dwa lata temu to do tej pory książki pozostawiły po sobie u mnie kaca. Pewnie gdybym dzisiaj pisał recenzję to byłbym o wiele bardziej krytyczny.

      Jeśli chodzi o rekomendacje to byłoby mi łatwiej gdybym wiedział jakich autorów przeczytałaś i Ci się podobali. Bo gusta mogą być różne i mogę nie trafić :). Na tą chwilę przychodzi mi w ciemno nazwisko Wegnera (polska fantastyka).

      Usuń
  2. Zapraszam do mnie: https://zpotrzebypisaniablog.wordpress.com/2016/12/13/trudi-canavan-lotr/
    Przeczytałam całą Trylogię Czarnego Maga. Zaczęłam kolejną, jestem po "Łotrze" i mam bardzo podobne odczucia. Jest w tych opowieściach coś śmiesznego, infantylnego i czasem irytującego. Może jestem po prostu za stara, bo to jednak bardziej podchodzi pod powieści młodzieżowego:)
    W każdym razie dzięki za taki konkretny i rzeczowy opis i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy sięgnę po Trylogię Zdrajcy, jedli jest pisana w stylu Trylogii Czarnego Maga (płaskie opisy bohaterów, nadmiernie rozciągnięte niektóre wątki itp ) Niemniej, co mnie zachęca do przeczytania tej serii książek jest postać Akkarina, a może jedynie wątek w którym można dowiedzieć się dla kogo i z jakich powodów był stworzony trzeci krwawy pierścień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czy w książce są jeszcze jakieś inne ukryte watki/wspomnienia tej postaci. Z opisów wyluskalam, że Akkarin nie był szczery i ukrywał prawdę kto i z jakich powodów nauczył go czarnej magii. Dla mnie była to najlepsza osobowość, dla której chciało się przebrnąć przez wszystkie strony TCM.

      Usuń
    2. Jest dokładnie w tym samym stylu pisana. Z tego co pamiętam jeśli chodzi o Akkarina to chyba wszystko zostało wyjaśnione. Jednak na 100% nie powiem ponieważ trylogię czytałem 4 lata temu (Boże jak ten czas leci!) i z tego okresu pochodzi ten post i po prostu wiele już zapomniałem :D. Ja wielkim fanem autorki nie jestem więc specjalnie jej nie polecam :)

      Usuń
  4. Może ktoś kiedyś natknie się na ten wątek i odpowie na nurtujące mnie pytania, a może jakoś sama przemecze się przez TZ by poznać całą prawdę. .:) Niemniej dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...