wtorek, 7 maja 2019

"Cesarz Ośmiu Wysp" Lian Hearn - RECENZJA

Nigdy jakoś szczególnie nie interesowałem się kulturą i historią Japonii. Dość powiedzieć, że moja wiedza historyczna o tym kraju w zasadzie obejmowała tylko okres II Wojny Światowej, natomiast wiedza o kulturze zaczynała się i kończyła na filmie "Ostatni Samuraj". Jednak od pewnego czasu zaczęło się to zmieniać. Takim motorem napędowym mojego zwiększonego zainteresowania kulturą Japonii była z pewnością gra na PS4 "Yakuza". Zaciekawiony specyficznym kodeksem honorowym głównego bohatera i kolorytem miasta, w którym miała miejsce akcja produkcji postanowiłem bardziej zagłębić się w świat samurajów. 

    "Cesarz Ośmiu Wysp" Lian Hearn musiał czekać prawie dwa lata na mojej półce nim sięgnąłem po niego. Książkę dostałem wtedy w gratisie do większego zamówienia i pewnie gdyby nie to, to nie prędko sam bym po nią sięgnął.  Autorka przenosi czytelnika do czasów będących odpowiednikiem feudalnej Japonii. Poznajemy osieroconego chłopca, który cudem unika próby zabójstwa przez swojego wuja, czającego się na włości odziedziczone przez młodzieńca. Trafia on pod opiekę do leśnego czarodzieja, który korzystając z magii tworzy dla chłopca niezwykłą maskę. 

    Zostałem oczarowany przez niezwykłą, baśniową atmosferę książki. Magia w "Cesarzu Ośmiu Wysp" stanowi istotny element fabuły. Nie jest to jednak magia znana chociażby z "Harry'ego Pottera" gdzie czarodzieje z zapamiętaniem machają różdżkami i walczą w rozbłyskach kolorowego światła. Magia opisana przez Lian Hearn jest subtelna, współgra z naturą a sami czarodzieje są zazwyczaj pustelnikami żyjącymi w odosobnieniu. Pojawiają się również magiczne istoty, znane z mitologii japońskiej co dodaje jeszcze większego smaczku całości. 


    Problemem dla mnie podczas lektury były z pewnością nazwy miejscowości i imiona bohaterów. Dla Europejczyka mogą one stanowić trudność. Z początku dość często sięgałem do spisu postaci aby upewnić się, że dana osoba jest tym o kim myślę. Nie zdarza mi się to często ale "Cesarz Ośmiu Wysp" sprawił, że z początku ciężko było mi się zorientować w zależnościach pomiędzy rodami i dlaczego dani bohaterowie popierają tą stronę konfliktu a nie inną. Jednak w miarę upływu kartek coraz łatwiej przyswoić zasady rządzące światem opisywanym przez Hearn. 

    Sama książka z pewnością rzuca się w oczy. Klimatyczna oprawa stworzona przez Dark Crayona, zintegrowana zakładka oraz grzbiety stron pomalowane na czerwono sprawiają, że ciężko przejść obojętnie obok tej pozycji. Trochę obawiałem się, że wspomniana farba podczas lektury będzie schodziła ze stron jednak nic takiego się nie stało. Jest to doskonały przykład na to, że jak się chce to się da i mam tutaj na myśli fatalną jakość czarnego wydania "Wiedźmina" od Supernowej. 

    "Cesarz Ośmiu Wysp" to jedna z ciekawszych książek jakie czytałem w tym roku. Niezwykły klimat feudalnej Japonii, pełnej tajemnic i magii zasługuje na uwagę każdego miłośnika fantastyki. Z pewnością sięgnę po kolejne książki Lian Hearn. 

   

1 komentarz :

  1. Atmosfera w książce jest fenomenalna i nie dziwię się, że miałeś problem z imionami czy nazwami. Ja znając nazewnictwo i interesując się kulturą też potrafiłam się złapać na tym, że potrzebuję wsparcia zamieszczonego z tyłu książki. Taki to już urok. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...