George R.R. Martin
kojarzony jest przede wszystkim z bestselerowym cyklem Pieśni Lodu i
Ognia. Sam w zeszłym roku pomimo tego, że seria nie jest jeszcze
skończona rozpocząłem własną przygodę z „Grą o Tron”.
Książki wchodzące w skład „Pieśni” okazały się być
jednymi z najlepszych powieści z gatunku fantasy jakie do tej pory
czytałem. Dlatego też kiedy usłyszałem, że nakładem wydawnictwa
Zysk i S-ka ukaże się zbiór opowiadań Martina zatytułowany
„Żeglarze Nocy”, w skład którego wchodzą historie z gatunku
science fiction, w mojej głowie zrodziła się pewna myśl.
Zastanawiało mnie czy pisarz świetnie radzący sobie z tworzeniem
świata spod znaku magii i miecza równie dobrze poradzi sobie z
gatunkiem oddalonym od fantasy o całe lata świetlne.
Zbiór otwierają
tytułowi „Żeglarze Nocy”. Jest to historia o ekspedycji, która
wyrusza na spotkanie tajemniczej cywilizacji, która od eonów lat
przemierza przestrzeń kosmiczną. Członkowie ekipy badawczej
wchodzą na pokład statku kosmicznego dowodzonego przez tajemniczego
kapitana przebywającego w odizolowanej od reszty części pojazdu.
Całość historii z pewnością można zaliczyć do gatunku horroru
gdyż naszym bohaterom towarzyszy wiele tajemniczych i budzących
grozę wydarzeń. Chociaż spotkałem się już wcześniej z
opiniami, że opowiadanie jest przewidywalne, mi lektura sprawiła
wiele frajdy i sam nie przewidziałem zakończenia. Mało tego, sama
historia zawiera parę opisów zjawisk, które mogą pobudzić
wyobraźnię do tego stopnia, że na skórze wystąpi gęsia skórka.
„Skrzynka obejścia”
to opowieść o nietypowych górnikach. Wydobycie pewnego rodzaju
cennych klejnotów możliwe jest tylko ręcznie. Wszelkie prace
maszynami mogą uszkodzić cenny urobek. W związku z tym pojawiają
żywe trupy będące najczęściej przestępcami, których mózgi
zostają zastąpione przez syntetycznymi. Kierowani oni są za pomocą
wszczepów przez Operatorów. Jest to historia o tym jak krucha bywa
przyjaźń oraz o tym jak straszna może być zemsta.
Jednak największe
wrażenie spośród wszystkich sześciu historii zrobił na mnie
„Weekend w strefie wojny”. Przedstawia on świat, w którym wojna
staje się elementem rozrywki, wypaczeniem dzisiejszych obozów
przetrwania. Powstają korporacje, które zajmują się
organizowaniem konfliktów zbrojnych, gdzie żołnierze (a prywatnie
pracownicy biur, kierownicy, prezesi, milionerzy) toczą bój na
śmierć i życie. Nie ma bowiem gwarancji bezpieczeństwa. Każdy
może zginąć. To również opowieść o przegranym życiu, paśmie
niepowodzeń i zazdrości. Nie mogę nie wspomnieć, że sama
koncepcja wojny jako rozrywki pojawiła się lata po „Weekendzie”
w twórczości Jacka Dukaja a konkretnie w „Xavrasie Wyżrynie”.
Nie spodziewałem się,
że Martin tak świetnie radzi sobie w gatunku science fiction.
Pomimo tego, że od momentu kiedy opowiadania wchodzące w skład
„Żeglarzy Nocy” minęło już prawie czterdzieści lat, historie
te wciąż są aktualne i nie można im zarzucić archaiczności.
Lektura zbioru pochłonęła mnie tak bardzo, że pomimo natłoku
pracy, całość przeczytałem w niecałe dwa dni.
„Żeglarze Nocy”
to zbiór opowiadań, który powinien zaciekawić nie tylko fanów
serialu Netflix. Bardzo często bywa tak, że w przypadku takiego
rodzaju książek pojawia się kilka złych i nieciekawych tekstów.
„Żeglarzy” z pewnością wyróżnia to, że wszystkie opowieści
trzymają bardzo dobry poziom i nie sposób wskazać tych słabszych.
Okazuje się również, że George R. R. Martin to pisarz
wszechstronny, który nie ogranicza się w swojej twórczości do
jednego gatunku literackiego
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)