poniedziałek, 14 marca 2016

"Czas żyć, czas zabijać" Miroslav Žamboch - RECENZJA

Był taki czas kiedy polski rynek wydawniczy był szturmowany przez autorów z Czech. Jednym z pisarzy biorących udział w próbie podboju naszych czytelniczych serc, był Miroslav Žamboch . Do dnia dzisiejszego ukazało się w Polsce ponad 10 książek jego autorstwa. Patrząc na tą liczbę można sądzić, że jego misja zakończyła się sukcesem, ja jednak pozwolę sobie mieć inne zdanie na ten temat.

Książka, którą dzisiaj chciałbym Wam przybliżyć jest moi trzecim spotkaniem z autorem czeskich bestsellerów. O „Sierżancie” wolę zapomnieć bo na samo jego wspomnienie usta same otwierają mi się do szerokiego ziewnięcia, powieść „Bez litości” jest z kolei przykładem tego, że nie należy kupować książek po okładce.

„Czas żyć, czas zabijać” to zbiór opowiadań, których głównym bohaterem jest Bakly, postać znana ze wspomnianego wcześniej „Bez litości”. Kim jest nasz bohater?

To wędrowny najemnik, żołnierz, zabójca czarodziejów. Człowiek od zadań beznadziejnych, berserker, który wychodzi cało nawet z sytuacji, z których nie miał możliwości wywinąć się śmierci. Mężczyzna, który dla złota może zrobić wszystko. Wyobraźmy sobie sytuację, w której do magicznego kociołka wrzucamy polskiego Wiedźmina i amerykańskiego Rambo. Co nam wychodzi? Czeski Bakly.

Główny bohater powinien budzić moją sympatię. Lubię postaci, które nie są wzorem cnót i rycerskości. Postaci twarde, tajemnicze i czasami wybierające drogę pod prąd. Jednak czeski heros jakoś nie zdobył mojego „czytelniczego serca”. Długo się zastanawiałem dlaczego. Czytając historię czynów Bakliego ciągle coś mi nie pasowało. Właściwie już pod sam koniec lektury zorientowałem się gdzie przysłowiowy pies jest pogrzebany.


Žamboch w swoich opowiadaniach stosuje narracje pierwszoosobową, to jego bohater opowiada nam swoją historię. Jednak jak postać z jednej strony brutalna, nie rozumiejąca najprostszych „gier słownych”, mająca problem z prowadzeniem rozmowy z innymi ludźmi, może układać tak złożone zdania i tworzyć w miarę spójną historię? Miałem wrażenie jakby Bakly cierpiał na rozdwojenie jaźni. Może autor chciał pokazać, że surowa powierzchowność jego postaci skrywa zupełnie innego człowieka? Jednak moim zdaniem wybrał narzędzia, które zniweczyły jego pracę. Zupełnie inaczej byłoby obserwować poczynania Najemnika z perspektywy narratora, który stopniowo ułatwiałby czytelnikowi lepsze poznanie głównego bohatera. Widzielibyśmy wtedy Zabójcę jako kogoś tajemniczego i mrocznego. Jednak tak się nie stało.

Świat przedstawiony w „Czas żyć, czas zabijać” jest brutalny. Mafie walczą o wpływy nad miastami. Rody książęce toczą nieustanne wojny ze sobą. Pełno jest pomniejszych przestępców, łapówkarzy, którzy władają swoimi dzielnicami. Nie trzeba Wam chyba mówić, że wszyscy oni zabiegają o usługi Bakliego?


Książka zawiera pięć opowiadań, o których mogę powiedzieć w zasadzie tyle: „szału nie ma”. Jeżeli szukasz zaskoczenia, nowatorskich pomysłów dotyczących magii itp. nie szukaj ich tutaj. Na uwagę zasługuje opowieść „Do szpiku kości”. Historia ta wciągnęła mnie. Tajemnicze zabójstwa, śledztwo, mrok i brud uliczek, to wszystko bardzo przypominało mi pierwsze opowiadania o Mordimerze autorstwa Jacka Piekary. Jednak wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. Tak było i tym razem bowiem na pozór świetne opowiadanie kończy się tak beznadziejnie, że pozwolę sobie to pozostawić bez komentarza.

Każdy z nas zna stare polskie powiedzenie: „do trzech razy sztuka”. Do tej pory nie przykładałem wagi do przysłów, jednak z chwilą ukończenia lektury książki Miroslava Žambocha muszę wziąć sobie tę radę do serca. Serca, którego jak do tej pory nie zdobyła twórczość tego czeskiego pisarza. No cóż, „Czas żyć, czas zabijać”, czas odłożyć na półkę i zapomnieć.

14 komentarzy :

  1. Cieszę się, że wróciłeś do blogowania :D
    O samym autorze słyszałem, chyba wydawała go FS jeśli mnie pamięć nie myli. Nigdy jednak nie wzbudził mojego zainteresowania i chyba nie wzbudzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi tak kogoś brakowało, tylko za nic w świecie nie mogłem skojarzyć kogo - jednak za mało z Michałem się wymieniło uwag. :P A przy okazji moja nieco mniejsza aktywność w przeglądaniu blogów też miała na pewno w tym swój udział.

      Swoją drogą Žambocha chyba każdy zna, chociaż ja również nie miałem okazji czytać jego książek. Trochę się obawiam, bo wbrew pozorom nie jest wcale mało takich opinii jak ta. Jest ich nawet sporo, jeśli dobrze poszukać. To trochę napawa niepokojem.

      Usuń
    2. Zamboch znany jest z cyklu o "Koniaszu", którego jeszcze nie czytałem i sam nie wiem czy się za niego wezmę. Autor wbrew pozorom ma sporo fanów w Polsce, ponieważ w tym roku ma wyjść kolejna jego książka.

      Usuń
  2. Nic nie wiem o Żambochu. Ale niezbyt mnie interesuje, a już po Twojej recenzji tym bardziej. Z czeskich pisarzy to interesował mnie swego czasu Cervenak i jego książka "Władca wilków". Miałem sięgnąć, ale ostatecznie do tego nie doszło i nie wiem czy kiedyś dojdzie.
    Wracając jeszcze do omawianego autora. Okładka świetna. Kto za nią odpowiada?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałem o Cervenaku ale po doświadczeniu z Zambochem odpuściłem :D. Może kiedyś pożyczę (bo raczej nie kupię) ale to dalekie plany.
      Ilustracja na okładce - Jan Dolezalek a projekt - Paweł Zaręba. W środu też świetne ilustracje Brońka :)

      Usuń
  3. Ponoć Percepcja tego autora jest całkiem niezła, ale go nie znam. Na recenzowaną przez Ciebie książkę zwróciłabym uwagę z racji okładki, jestem wzrokowcem ;) Myślę, że książka mogłaby mi przypaść do gustu, gdybym miała ochotę na coś niewymagającego i niezbyt absorbującego, ale będę pamiętała, żeby nie robić sobie nadziei na fascynującą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, ja również zwróciłem na nią uwagę jak i na pierwszy tom ze względu na okładkę :). Co jak co ale Fabryka Słów chyba na tym najwięcej zyskuje :)

      Usuń
    2. Średnio lubię okładki Fabryki, dość często mi coś w nich nie pasuje, bo dadzą jakąś dziwną kolorystykę, ramkę albo dziwną czcionkę. Ale ta się im akurat udała.

      Usuń
  4. Okładka raczej mnie nie przekonuje ale może dlatego że raczej lubię bardziej kobiece książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedźmina przeczytałam całego i mi się podobał, Rambo lubię, więc połączenie tych dwóch postaci może mi się jeszcze bardziej spodobać :) Zapiszę sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie nie było to zbyt udane połączenie ale faktem jest, że książka ma też swoich fanów :)

      Usuń
  6. Ja akurat czytałam dwie książki tego autora i oceniam je w skrajnie różny sposób :) Drugą z nich było wspomniane przez ciebie "Bez litości" - dało się to czytać, ale po co? Za to pierwszą powieścią Zambocha (która zachęciła mnie do sięgnięcia po inne) było rewelacyjne rasowe fantasy, czyli "W służbie klanu". Jeśli jeszcze kiedyś zechcesz sięgnąć po tego pisarza, to spróbuj właśnie tego :)
    miedzysklejonymikartkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś ale nie w najbliższym czasie :)

      Usuń
  7. Chyba jeszcze nie czytałam nic czeskiego... Nie miałabym nic przeciwko sięgnięciu kiedyś po jakąś, ale... to może kiedyś i nie po tą konkretną ;)
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...