poniedziałek, 7 grudnia 2015

"Turniej Cieni" Elżbieta Cherezińska - RECENZJA

 Elżbieta Cherezińska staje się coraz bardziej popularna i zyskuje wśród czytelników, grono własnych fanów. O twórczości tej polskiej pisarki słyszałem sporo od swojego znajomego, jednak sam jakoś nie potrafiłem znaleźć wolnej chwili aby zapoznać się z jej prozą. Zmieniło się to pewnego jesiennego wieczora, kiedy w moje ręce trafił „Turniej Cieni”, pożyczony od wspomnianego wcześniej kumpla. Cóż mogłem zrobić innego? Zacząłem czytać.

Akcja powieści toczy się wokół losów trzech bohaterów: Jana Witkiewicza, Rufina Piotrowskiego oraz Adam Gurowskiego. Kim byli i czym zajmowali się Ci Polacy? Wybaczcie, ale nie zdradzę Wam tego.

    Postaci, o których mowa są ludźmi z krwi i kości, którzy naprawdę żyli. Nie są to wytwory fikcji literackiej. Zachęcam wszystkich z Was, którzy mają zamiar sięgnąć w przyszłości po książkę Cherezińskiej, abyście poświecili chwile i sami sprawdzili jak potoczyły się ich losy, nie tyle w powieści ale w prawdziwym życiu. Dzięki temu, będziecie mogli nie tylko zweryfikować, to jak bardzo dokładnie ich życiorysy i osobowości zostały odwzorowane przez pisarkę ale sami zgłębicie swoją wiedzę historyczną obejmującą ten tragiczny okres w dziejach naszej Ojczyzny. Jednak zalecam abyście poczekali z tym do momentu przeczytania ostatniego zdania w powieści, aby nie zabrać sobie przyjemności z lektury.

    Może będziecie kręcić z politowaniem głową po przeczytaniu mojej sugestii aby samemu postarać się zgłębić historię XIX wiecznej Polski. Pamiętam żmudne i nudne wkuwanie tabelek na lekcjach historii, które zawierały największe organizacje Polaków na emigracji. Nazwa, przywódcy, cele, postulaty itd. Wszystko to sprawiało, że lekcje te były prawdziwą męczarnią. Elżbieta Cherezińska ukazała mi zupełnie inny obraz XIX wieku. Walki ideologiczne i animozje wśród Polaków mieszkających we Francji czy Anglii sprawiły, że na pozór nudne polityczne spory nabrały wyjątkowego kolorytu a niezrozumiałe i zagmatwane pojęcia historyczne stały się jasne i zapamiętane przeze mnie „same z siebie”.

    Fabuła oraz paleta barwnych postaci sprawia, że ciężko oderwać się od tej powieści. Pomimo tego, że autorka opisuje na początku pozornie różne wątki i często zawiesza akcje jednego aby przenieść się w wir wydarzeń towarzyszący innemu bohaterowi, to wcale mi to nie przeszkadzało. Każda z postaci ma do opowiedzenia historię tak ciekawą, że wybacza się chwilowe opuszczenie jednej a z radością wyrusza się na spotkanie drugiej.

    Pisarka ukazuje tragiczny los naszych rodaków zmuszonych do emigracji po powstaniu listopadowym. Często z trudem wiązali oni koniec z końcem np. książę Czartoryski, jeden z najbogatszych Polaków, straciwszy cały majątek na skutek carskich dekretów musi mieszkać w ciasnym mieszkaniu w kamienicy. W ówczesnej Europie byliśmy uważani za jednych z najzdolniejszych żołnierzy. Wierząc, że służba pod flagą obcego mocarstwa może przyczynić się do odzyskania upragnionej niepodległości walczyliśmy praktycznie w każdym zakątku świata, jednak jak widać to z lektury powieści, władcom wcale nie zależało na niepodległości Polski.


    „Turniej Cieni” to powieść, która ukazuje sposób działania XIX wiecznych szpiegów. Główną areną ich potyczek jest Afganistan. O panowanie nad tym państwem walczą dwa największe ówczesne imperia – Wielka Brytania oraz Carska Rosja. Każda ze stron wspiera swojego kandydata do objęcia afgańskiego tronu. Intrygi, różnego rodzaju chwyty dyplomatyczne, wpływanie na poszczególne jednostki poprzez umieszczanie w ich otoczeniu odpowiednich osób są na porządku dziennym.

    Kiedy myślimy o Rosji carów, do głowy przychodzi nam nie tylko obraz bezwzględnego zaborcy ale i cenzora. Czy jednak Królestwo Brytyjskie aż tak bardzo różni się od naszego odwiecznego wroga?

    Cherezińska ukazuje olbrzymią manipulację informacją w brytyjskiej prasie. To tam poprzez najpoczytniejsze gazety, grupa najbardziej potężnych ludzi,ma wpływ na opinie publiczną. Można nawet powiedzieć, że w zależności od konkretnej sytuacji, podkręcają oni lub obniżają temperaturę nastrojów wśród społeczeństwa. Oczywiście czynią to przede wszystkim po to aby jak najwięcej zyskać dla siebie. Jest to obraz na tyle sugestywny, że aż włos na głowie się jeży na myśl o tym, jak dzisiejsze media mogą wpływać na nas.

    Mało jest takich książek, do których się wraca. „Turniej Cieni” Elżbiety Cherezińskiej to powieść, po którą z pewnością sięgnę po raz kolejny. Po szybkiej lekturze, pełnej niepewności co do losów bohaterów musi przyjść czas na spokojniejsze czytanie „Turnieju” i wyłapywanie wszystkiego tego co umknęło za pierwszym razem. Z żalem rozstaje się z egzemplarzem, który towarzyszył mi przez ostatnie dni ale wiem też, że za parę tygodni znów ugoszczę u siebie Rufina, Jana i innych ale tym razem dzięki własnemu egzemplarzowi. Czytajcie bo warto!


10 komentarzy :

  1. Byłem na spotkaniu autorskim w Poznaniu, gdy promowała tą książkę i wówczas nie byłem skory do kupna. Pod spotkaniu już zdecydowanie tak - jeśli nie do kupna to na pewno do przeczytania :)
    Ja muszę się zabrać za Niewidzialną Koronę, ale pewnie trzeba będzie sobie odświeżyć Koronę śniegu i krwi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja nie czytałem "Korony Śniegu i Krwi" ale po lekturze "Turnieju" będę chciał nadrobić te zaległości :)

      Usuń
  2. Czekałem na tę recenzję, o czym Ci już wspominałem. I było warto, bo napisałeś kawał świetnego tekstu. Poważnie. Wyszła Ci konkretna recenzja. Widać, że nie tylko cholernie Ci się podobała sama książka, ale że gdzieś tam historyczne zainteresowanie po Twojej stronie występuje. I mógłbyś w sumie pisać więcej, i więcej. Ja wziąłem pod lupę dwie książki tej autorki: "Legion" i "Turniej". I myślę, że przeczytam obie. "Turniej" w każdym razie na pewno. Ale muszę to dorwać w twardej okładce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :). Historią interesuje się od dawna, to taki mój "konik" :D. Ciągle jestem pod dużym wrażeniem tej książki i myślę, że jak sięgniesz to również się nie zawiedziesz. Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że "Turniej" powinien być lekturą uzupełniającą np. w liceum, kiedy omawiany jest XIX wiek. Trzeba jednak pamiętać, że autorka pomimo tego, że opiera się na olbrzymiej ilości źródeł to również przedstawia swoją wersję niektórych wydarzeń, które do tej pory są owiane tajemnicą. Uważam, że omawianie tej powieści sprawiłoby, że młodzież zrozumiałaby lepiej nie tylko okres porozbiorowy ale i mechanizmy współczesnego świata.

      Usuń
    2. Ano wiem i to widać. Dlatego może też Szrejter przypadnie Ci do gustu. Cherezińska mnie zainteresowała bardzo, bo czytałem wiele pozytywnych recenzji, nie tyle o konkretnych jej książkach, a o podejściu do nich, stylu, skrupulatności i ogółem profesjonalizmu. Spodziewam się, że w najbliższym czasie będzie o niej bardzo głośno.
      Co do tego omawiania w szkołach, hm, powiem ci, że nie znając jeszcze tej książki, czytając o czym jest i jaki przekaz niesie, wydaje mi się, że niekoniecznie nadawałaby się ona do omawiania właśnie w liceum, bo moim zdaniem jest to jedna z takich książek, do których przeczytania trzeba dojrzeć, a nie każdy dojrzewa "literacko" w tym samym czasie. Jeden odbierze książkę w prawidłowy sposób w wieku 18 lat, inny w wieku lat 30, i się nią zachwyci. Ale być może to tylko moje mylne myślenie. :)

      Usuń
    3. Myślenie według mnie nie jest mylne. Zawsze jest ryzyko, że czytelnik nie będzie w stanie dokładnie odebrać i zrozumieć głębi czytanego tekstu. Ja z kolei myślę, że skoro gimbaza musi znać "Kamienie na szaniec" a w programach wielu szkół licealnych jest "Lalka", "Zbrodnia i kara" to tym bardziej poradzą sobie z Cherezińską :D. Zawsze warto spróbować ;)

      Usuń
    4. Może i tak, ale ja uważam, że powinny tam wylądować książki prostsze w czytaniu i odbiorze, a jednocześnie pełne wartości, zawierająca pełno problemów dnia codziennego. Takiego Steinbecka bym wpakował ze dwie książki co najmniej. Wczoraj skończyłem kapitalnego "Zabić drozda", które bezsprzecznie powinno być jako lektura, zamiast popieprzonych "Dziadów", "Kordianów" i innych badziew. :)

      Usuń
    5. Faktem jest, że "Dziady" powstały "pod wpływem" :D. Jedna z takich plotek mówi, że mieszkańcy kamienicy, w której mieszkał w Paryżu Mickiewicz wspominają, że pewnej nocy biegał po pokojach, darł się i rzucał przedmiotami. Tak miała powstać "Wielka Improwizacja" ale czy tak było na prawdę czy to też wytwór czyjejś wyobraźni to nie wiem :P. Ale sądzę, że to dość prawdopodobne, zwłaszcza po jego kontaktach z Towiańskim :D

      Usuń
    6. Nie ważne, czy pod wpływem, czy nie, g jakich mało. Dick też pisał pod wpływem, a jego książki są rewelacyjne. :) Ale ja się nie czepiam oczywiście wszystkich lektur, bo wiele było b. dobrych, chociażby wspomniana przez Ciebie "Zbrodnia i kara", "Ludzie bezdomni" czy wszystkie wojenne Nałkowskiej, Grudzińskiego, Baczyńskiego, Borowskiego itp. :)

      Usuń
  3. Cherezińska to obecnie jedna z ciekawszych polskich autorek. nie wszystko mi w jej twórczości pasuje, wplata czasem w swoje książki motywy, które mnie drażnią, ale ogólnie jej wiedza i przygotowanie robią wrażenie, a książki świetnie się czyta

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...