Elżbieta
Cherezińska staje się coraz bardziej popularna i zyskuje wśród
czytelników, grono własnych fanów. O twórczości tej polskiej
pisarki słyszałem sporo od swojego znajomego, jednak sam jakoś nie
potrafiłem znaleźć wolnej chwili aby zapoznać się z jej prozą.
Zmieniło się to pewnego jesiennego wieczora, kiedy w moje ręce
trafił „Turniej Cieni”, pożyczony od wspomnianego wcześniej
kumpla. Cóż mogłem zrobić innego? Zacząłem czytać.
Akcja
powieści toczy się wokół losów trzech bohaterów: Jana
Witkiewicza, Rufina Piotrowskiego oraz Adam Gurowskiego. Kim byli i
czym zajmowali się Ci Polacy? Wybaczcie, ale nie zdradzę Wam tego.
Postaci,
o których mowa są ludźmi z krwi i kości, którzy naprawdę żyli.
Nie są to wytwory fikcji literackiej. Zachęcam wszystkich z Was,
którzy mają zamiar sięgnąć w przyszłości po książkę
Cherezińskiej, abyście poświecili chwile i sami sprawdzili jak
potoczyły się ich losy, nie tyle w powieści ale w prawdziwym
życiu. Dzięki temu, będziecie mogli nie tylko zweryfikować, to
jak bardzo dokładnie ich życiorysy i osobowości zostały
odwzorowane przez pisarkę ale sami zgłębicie swoją wiedzę
historyczną obejmującą ten tragiczny okres w dziejach naszej
Ojczyzny. Jednak zalecam abyście poczekali z tym do momentu
przeczytania ostatniego zdania w powieści, aby nie zabrać sobie
przyjemności z lektury.
Może
będziecie kręcić z politowaniem głową po przeczytaniu mojej
sugestii aby samemu postarać się zgłębić historię XIX wiecznej
Polski. Pamiętam żmudne i nudne wkuwanie tabelek na lekcjach
historii, które zawierały największe organizacje Polaków na
emigracji. Nazwa, przywódcy, cele, postulaty itd. Wszystko to
sprawiało, że lekcje te były prawdziwą męczarnią. Elżbieta
Cherezińska ukazała mi zupełnie inny obraz XIX wieku. Walki
ideologiczne i animozje wśród Polaków mieszkających we Francji
czy Anglii sprawiły, że na pozór nudne polityczne spory nabrały
wyjątkowego kolorytu a niezrozumiałe i zagmatwane pojęcia
historyczne stały się jasne i zapamiętane przeze mnie „same z
siebie”.
Fabuła
oraz paleta barwnych postaci sprawia, że ciężko oderwać się od
tej powieści. Pomimo tego, że autorka opisuje na początku pozornie
różne wątki i często zawiesza akcje jednego aby przenieść się
w wir wydarzeń towarzyszący innemu bohaterowi, to wcale mi to nie
przeszkadzało. Każda z postaci ma do opowiedzenia historię tak
ciekawą, że wybacza się chwilowe opuszczenie jednej a z radością
wyrusza się na spotkanie drugiej.
Pisarka ukazuje tragiczny los naszych rodaków zmuszonych do
emigracji po powstaniu listopadowym. Często z trudem wiązali oni
koniec z końcem np. książę Czartoryski, jeden z najbogatszych
Polaków, straciwszy cały majątek na skutek carskich dekretów musi
mieszkać w ciasnym mieszkaniu w kamienicy. W ówczesnej Europie
byliśmy uważani za jednych z najzdolniejszych żołnierzy. Wierząc,
że służba pod flagą obcego mocarstwa może przyczynić się do
odzyskania upragnionej niepodległości walczyliśmy praktycznie w
każdym zakątku świata, jednak jak widać to z lektury powieści,
władcom wcale nie zależało na niepodległości Polski.
„Turniej
Cieni” to powieść, która ukazuje sposób działania XIX
wiecznych szpiegów. Główną areną ich potyczek jest Afganistan. O
panowanie nad tym państwem walczą dwa największe ówczesne imperia
– Wielka Brytania oraz Carska Rosja. Każda ze stron wspiera
swojego kandydata do objęcia afgańskiego tronu. Intrygi, różnego
rodzaju chwyty dyplomatyczne, wpływanie na poszczególne jednostki
poprzez umieszczanie w ich otoczeniu odpowiednich osób są na
porządku dziennym.
Kiedy
myślimy o Rosji carów, do głowy przychodzi nam nie tylko obraz
bezwzględnego zaborcy ale i cenzora. Czy jednak Królestwo
Brytyjskie aż tak bardzo różni się od naszego odwiecznego wroga?
Cherezińska ukazuje olbrzymią manipulację informacją w
brytyjskiej prasie. To tam poprzez najpoczytniejsze gazety, grupa
najbardziej potężnych ludzi,ma wpływ na opinie publiczną. Można
nawet powiedzieć, że w zależności od konkretnej sytuacji,
podkręcają oni lub obniżają temperaturę nastrojów wśród
społeczeństwa. Oczywiście czynią to przede wszystkim po to aby
jak najwięcej zyskać dla siebie. Jest to obraz na tyle sugestywny,
że aż włos na głowie się jeży na myśl o tym, jak dzisiejsze
media mogą wpływać na nas.
Mało
jest takich książek, do których się wraca. „Turniej Cieni”
Elżbiety Cherezińskiej to powieść, po którą z pewnością
sięgnę po raz kolejny. Po szybkiej lekturze, pełnej niepewności
co do losów bohaterów musi przyjść czas na spokojniejsze czytanie
„Turnieju” i wyłapywanie wszystkiego tego co umknęło za
pierwszym razem. Z żalem rozstaje się z egzemplarzem, który
towarzyszył mi przez ostatnie dni ale wiem też, że za parę
tygodni znów ugoszczę u siebie Rufina, Jana i innych ale tym razem
dzięki własnemu egzemplarzowi. Czytajcie bo warto!
Byłem na spotkaniu autorskim w Poznaniu, gdy promowała tą książkę i wówczas nie byłem skory do kupna. Pod spotkaniu już zdecydowanie tak - jeśli nie do kupna to na pewno do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńJa muszę się zabrać za Niewidzialną Koronę, ale pewnie trzeba będzie sobie odświeżyć Koronę śniegu i krwi :)
No ja nie czytałem "Korony Śniegu i Krwi" ale po lekturze "Turnieju" będę chciał nadrobić te zaległości :)
UsuńCzekałem na tę recenzję, o czym Ci już wspominałem. I było warto, bo napisałeś kawał świetnego tekstu. Poważnie. Wyszła Ci konkretna recenzja. Widać, że nie tylko cholernie Ci się podobała sama książka, ale że gdzieś tam historyczne zainteresowanie po Twojej stronie występuje. I mógłbyś w sumie pisać więcej, i więcej. Ja wziąłem pod lupę dwie książki tej autorki: "Legion" i "Turniej". I myślę, że przeczytam obie. "Turniej" w każdym razie na pewno. Ale muszę to dorwać w twardej okładce. :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :). Historią interesuje się od dawna, to taki mój "konik" :D. Ciągle jestem pod dużym wrażeniem tej książki i myślę, że jak sięgniesz to również się nie zawiedziesz. Nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że "Turniej" powinien być lekturą uzupełniającą np. w liceum, kiedy omawiany jest XIX wiek. Trzeba jednak pamiętać, że autorka pomimo tego, że opiera się na olbrzymiej ilości źródeł to również przedstawia swoją wersję niektórych wydarzeń, które do tej pory są owiane tajemnicą. Uważam, że omawianie tej powieści sprawiłoby, że młodzież zrozumiałaby lepiej nie tylko okres porozbiorowy ale i mechanizmy współczesnego świata.
UsuńAno wiem i to widać. Dlatego może też Szrejter przypadnie Ci do gustu. Cherezińska mnie zainteresowała bardzo, bo czytałem wiele pozytywnych recenzji, nie tyle o konkretnych jej książkach, a o podejściu do nich, stylu, skrupulatności i ogółem profesjonalizmu. Spodziewam się, że w najbliższym czasie będzie o niej bardzo głośno.
UsuńCo do tego omawiania w szkołach, hm, powiem ci, że nie znając jeszcze tej książki, czytając o czym jest i jaki przekaz niesie, wydaje mi się, że niekoniecznie nadawałaby się ona do omawiania właśnie w liceum, bo moim zdaniem jest to jedna z takich książek, do których przeczytania trzeba dojrzeć, a nie każdy dojrzewa "literacko" w tym samym czasie. Jeden odbierze książkę w prawidłowy sposób w wieku 18 lat, inny w wieku lat 30, i się nią zachwyci. Ale być może to tylko moje mylne myślenie. :)
Myślenie według mnie nie jest mylne. Zawsze jest ryzyko, że czytelnik nie będzie w stanie dokładnie odebrać i zrozumieć głębi czytanego tekstu. Ja z kolei myślę, że skoro gimbaza musi znać "Kamienie na szaniec" a w programach wielu szkół licealnych jest "Lalka", "Zbrodnia i kara" to tym bardziej poradzą sobie z Cherezińską :D. Zawsze warto spróbować ;)
UsuńMoże i tak, ale ja uważam, że powinny tam wylądować książki prostsze w czytaniu i odbiorze, a jednocześnie pełne wartości, zawierająca pełno problemów dnia codziennego. Takiego Steinbecka bym wpakował ze dwie książki co najmniej. Wczoraj skończyłem kapitalnego "Zabić drozda", które bezsprzecznie powinno być jako lektura, zamiast popieprzonych "Dziadów", "Kordianów" i innych badziew. :)
UsuńFaktem jest, że "Dziady" powstały "pod wpływem" :D. Jedna z takich plotek mówi, że mieszkańcy kamienicy, w której mieszkał w Paryżu Mickiewicz wspominają, że pewnej nocy biegał po pokojach, darł się i rzucał przedmiotami. Tak miała powstać "Wielka Improwizacja" ale czy tak było na prawdę czy to też wytwór czyjejś wyobraźni to nie wiem :P. Ale sądzę, że to dość prawdopodobne, zwłaszcza po jego kontaktach z Towiańskim :D
UsuńNie ważne, czy pod wpływem, czy nie, g jakich mało. Dick też pisał pod wpływem, a jego książki są rewelacyjne. :) Ale ja się nie czepiam oczywiście wszystkich lektur, bo wiele było b. dobrych, chociażby wspomniana przez Ciebie "Zbrodnia i kara", "Ludzie bezdomni" czy wszystkie wojenne Nałkowskiej, Grudzińskiego, Baczyńskiego, Borowskiego itp. :)
UsuńCherezińska to obecnie jedna z ciekawszych polskich autorek. nie wszystko mi w jej twórczości pasuje, wplata czasem w swoje książki motywy, które mnie drażnią, ale ogólnie jej wiedza i przygotowanie robią wrażenie, a książki świetnie się czyta
OdpowiedzUsuń