Od ukończenia przeze mnie „Pana Lodowego Ogrodu”
minęło już trochę czasu. Dość długo nie mogłem się zabrać za przeczytanie innej
powieści Grzędowicza. Obawiałem się, że po napisaniu czegoś tak dobrego spotka
mnie jakaś nieudolna powieść. Czy jednak „Popiół i kurz” jest właśnie czymś
takim?
Nie
spodziewałem się, że ta książka może mnie aż tak zaskoczyć. W pozytywnym tego
słowa znaczeniu oczywiście.
Wszystko
zaczyna się od opowiadania-prologu „Obol dla Lilith”. Główny bohater, uważany
przez rodzinę za kompletnego czubka posiada pewne nadprzyrodzone umiejętności.
Potrafi przenikać do „świata pomiędzy”. Świat ten znajduje się ten na wyciągnięcie
ręki od nas. Wszystkie otaczające nas przedmioty mają swoją duszę- Ka, która
jest obecna w owej rzeczywistości. Dla dusz ludzkich jest czymś przypominającym
czyściec. Nasz bohater pełni tam rolę Charona, przeprowadza zagubione dusze w
stronę światła.
W
tym opowiadaniu bohater musi rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci ukochanej
swojego siostrzeńca. Już od pierwszych stron polubiłem bohatera stworzonego
przez Grzędowicza: inteligentny, cyniczny ze specyficznym poczuciem humoru.
W
powieści natomiast pojawia się zagadkowa śmierć przyjaciela naszego śmiałka –
jezuity brata Michała. Kto stoi za jego śmiercią? Co oznaczają tajemnicze
wizje? Kim są mnisi w czarnych habitach pojawiający się w krainie pełnej
popiołu i kurzu? Odpowiedź znajdziecie na kartach powieści.
Dużym
plusem jest to, że wątek kryminalny został przyćmiony niepewnością o los
bohatera. Czułem się tak jakbym czytał dobry thriller.
Grzędowicz
jest jednym z najbardziej „utytułowanych” pisarzy fantasy (m.in. nagrody
Zajdla). Jest to pisarz o wielu zainteresowaniach: sztuka, muzyka a nawet
kulinaria. To ostatnie hobby przemycił do tej powieści, znajdziemy tutaj ciekawy
przepis na wątróbkę podany prawie jak w książce kucharskiej ;).
„Popiół
i kurz” to opowieść pełna mroku, szarości i atmosfery grozy. Autor posługuje
się bardzo obrazowym i precyzyjnym językiem. Ciekawy pomysł i bardzo dobra
książka.