sobota, 15 sierpnia 2020

"Upiór w ruderze" Andrzej Pilipiuk - RECENZJA

Niewielu jest pisarzy, co do których twórczości czułbym tak ogromny sentyment jak w przypadku Andrzeja Pilipiuka. To właśnie od książek Wielkiego Grafomana zaczęła się moja przygoda z polską fantastyką oraz wręcz nałogowym zbieraniu wszystkich książek wydawanych przez Fabrykę Słów. Dlatego też musiałem poznać najnowszą książkę Pilipiuka - „Upiora w ruderze”.

    „Upiór w ruderze” to zbiór ośmiu powiązanych ze sobą fabularnie opowiadań. Bohaterkami, które scalają te historie w całość jest trójka młodych dziewczyn. Na skutek braku wyobraźni i zdrowego rozsądku, powodują one niekontrolowany wybuch armaty, przez który je zabija. Jednak to dopiero początek przygód dziewczyn. Za pokutę zostają one zesłane do rodzinnego dworu, w którym mają straszyć.

    Podczas lektury nie sposób nie zauważyć, że najnowsza książka Pilipiuka to przede wszystkim krytyka komunizmu. Autor w luźnych i groteskowych historyjkach ukazuje absurdy tego ustroju. Dość sporo miejsca poświęcone jest pokazaniu od kuchni w jaki sposób tworzono większość bohaterów komunizmu. W jednym z opowiadań złodziejowi kur, komuniści (bez dokładnego prześledzenia losów mężczyzny) stawiają pomnik. Mało tego! Tworzą na cześć bandyty powieść oraz film, które opowiadają wyidealizowane losy komunistycznej partyzantki.

    Opowiadanie „PGR” to przykład złego obsadzania kadr przez ówczesną władzę. Nie liczyła się wiedza człowieka a jego ślepe posłuszeństwo. Bezmyślność organizacyjna, dewastacja zabytków czy grabież miejscowej ludności to tylko kilka skutków fatalnych decyzji personalnych. Aż włos na głowie się jeży na myśl o tym ile bezcennych zabytków utracono na skutek głupoty komuchów.


    „Upiór w ruderze” to na pewno mały powiew świeżości jeśli chodzi o twórczość Pilipiuka. Od pewnego czasu przywykłem do tego, że pisarz skupia się przede wszystkim na losach trzech mężczyzn: Jakuba Wędrowycza, Roberta Storma i Pawła Skórzewskiego. Dziedziczki pałacu w Liszkowie są z pewnością odskocznią od dobrze znanych bohaterów. Chociaż praktycznie każde z opowiadań wchodzących w skład „Upiora” zbudowane jest na tym samym szkielecie (nowy lokator pałacu, fatalne zmiany jakie wprowadza oraz finalnie duchy robiące z nim porządek), to cały zbiór czyta się bardzo dobrze.
   
    „Upiór w ruderze” Andrzeja Pilipiuka to książka idealna na chwile relaksu po ciężkim dniu w pracy oraz świetna opcja dla wszystkich poszukujących lekkiej wakacyjnej lektury. Pilipiuk w charakterystyczny, pełen groteski sposób opisuje błędy minionych czasów. Pałac w Liszkach ma swój niezwykły urok, który przypadnie do gustu wszystkim fanom Wojsławic.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...