Mam słabość do rodzimych twórców fantastyki. Praktycznie przez całe liceum towarzyszyli mi tacy pisarze jak Grzędowicz, Pilipiuk, Ziemiański czy Piekara. Do chwil kiedy po raz pierwszy zapoznawałem się z ich twórczością wracam w myślach z sentymentem. Moim jednym z ostatnich "odkryć" jeśli chodzi o rodzimych autorów jest Michał Gołkowski. Po bardzo wciągającym i zaskakującym "Komorniku" postanowiłem sięgnąć po pierwszy tom serii "Stalowe Szczury".
Gołkowski tym razem wrzuca swojego czytelnika do okopów I Wojny Światowej. Już od pierwszych stron musimy wraz z kompanią karną uderzać na francuskie stanowiska. Nie ma zbędnych wstępów i opisów. Czytelnik czuje się jak świeży rekrut, wyrwany ze spokojnych, rodzinnych stron i wrzucony nagle do pełnej śmierci i błota areny wojny. Fakt, że wizja Wielkiej Wojny Gołkowskiego różni się od tej znanej z historii ( nie kończy się w 1918 roku a trwa dalej) jednak dla mnie istotne jest to, że w ogóle temat tego konfliktu się pojawił. Od dłuższego czasu mam wrażenie, że o I Wojnie Światowej bardzo mało się mówi. Jest pewien niedobór powieści, które skupiałyby się na tym okresie w historii świata. Fakt, że Polska jako państwo nie mogła brać udziału w walkach, jednak Polacy byli wcielani do wojsk zaborców i byli obecni w większości ważnych starć tej wojny. Poza tym gdyby nie Wielka Wojna i rozstrzygnięcia w traktatach pokojowych Polska jeszcze długo mogłaby się nie pojawić na mapie Europy. Dlatego dobrze, że Gołkowski zainteresował się tym zagadnieniem i być może dzięki "Stalowym Szczurom" więcej ludzi zacznie pogłębiać swoją wiedzę o I Wojnie Światowej.
Jednym z największych atutów "Stalowych Szczurów" są z pewnością bohaterowie. Gołkowski tworzy grupę ludzi wchodzących w skład kompanii, którzy pomimo tego, że są bardzo wyrazistymi indywidualnościami tworzą karny zespół, trzymany w ryzach przez charyzmatycznego kapitana. Za każdą z postaci stoi jakaś historia i przeżycie, które zdeterminowało jej dalsze losy. Chociaż z pozoru wydaje się, że możemy danego bohatera opisać w kilku słowach, to wraz z kolejnymi stronami okazuje się, że noszona przez niego maska skrywa innego człowieka.
Nie mogę nie wspomnieć o wyjątkowej plastyczności opisów okopowego życia. Gołkowski jakimś cudem potrafi wzbudzić w czytelniku uczucie zaduchu panującego w gumowych maskach gazowych oraz okropnej wilgoci przemoczonych przez błoto butów. Na swoim koncie mam już kilkaset przeczytanych książek jednak jeśli chodzi o sugestywność opisów to Gołkowski z pewnością się wyróżnia na tle innych.
"Stalowe Szczury: Błoto" to niezwykle klimatyczna powieść osadzona w alternatywnej wizji I Wojny Światowej. Michał Gołkowski nie pozwala swojemu czytelnikowi na chwilę nudy. Wartka akcja i świetni bohaterowie niczym z "Parszywej Dwunastki"sprawią, że nie będziecie mogli się doczekać kolejnego tomu z serii. Polecam!
Tak, bohaterowie to bardzo mocny element książki i ten klimat. Ja czytając wręcz słyszałam to mlaskanie błota pod butami czy podczas podczołgiwania się do okopów. Bardzo fajna książka i jestem bardzo ciekawa jak przypadnie Ci do gustu druga odsłona cyklu. :D
OdpowiedzUsuń