Johna Brunnera poznałem dzięki zachwalanej przez wielu powieści
„Wszyscy na Zanzibarze”. Nie przypuszczałem, że pisarz ten z
miejsca stanie się jednym z ulubionych i śmiało mogę go nazwać
największym moim odkryciem tego roku. Dziś trzymam w swoich rękach
kolejną powieść tego pisarza: „Ślepe stado”.
Wyobraźmy
sobie przyszłość gdzie każdy z mieszkańców Ziemi cierpi na
jakąś chorobę. Na skutek spożywania mięsa pochodzącego od
zwierząt hodowanych na paszach z antybiotykami, wirusy stały się
praktycznie uodpornione na te leki. Mało tego, spada odporność
naszego organizmu i powracają choroby, wydawałoby się już dawno
zapomniane, jak tyfus. Środowisko zostało praktycznie zniszczone,
ciężko jest wychodzić na zewnątrz bez używania specjalnych masek
ułatwiających oddychanie, niebo zakrywa warstwa szarych chmur.
Większość ludzi słońce zna tylko i wyłącznie z opowieści,
picie wody z kranu często jest niebezpieczne dla zdrowia.
W
takim świecie życie staje się coraz bardziej niemożliwe. Wie o
tym działacz ekologiczny Austin Train. Podczas swojego życia
napisał kilka książek ostrzegających przed niszczeniem
środowiska i wzywających wszystkich do opamiętania. Z początku
ignorowany staje się wbrew własnej woli ikoną walki ze wszystkim
co nie pochodzi od Matki Natury.
John
Brunner stawia bardzo ciekawe pytanie natury filozoficznej: czy
Chrystus był pierwszym chrześcijaninem? Może to chrześcijanie
wykorzystali naukę Jezusa i sami nadali odpowiednią narracje Jego
słowom? Austin Train to odpowiednik Chrystusa w przyszłości. Jego
„nauki” często są opacznie przez wielu rozumiane. Sam ruch
trainistów dzieli się na radykałów, którzy nie wahają się użyć
siły do walki z przemysłem oraz grupy ludzi, którzy ograniczają
się do mieszkania w pewnego rodzaju obozach i tam próbowania żyć
w zgodzie z prawami przyrody. Sam Train, trochę zagubiony i
przerażony tym czym stał się w oczach ludzi postanawia zmienić
nazwisko i ukryć się (nie bez znaczenia jest to, że stał się
numerem jeden na liście najbardziej poszukiwanych osób przez
władze). Czy jednak przyniosło to jakiś efekt? Tak. W jego miejsce
pojawiają się setki osób podających się za niego i jeszcze
bardziej wypaczających jego słowa.
Najbardziej
przeżerające jest jak wizja Brunnera z 1972 roku (!!) jest aktualna
i wręcz spełnia się na naszych oczach. Sam mieszkam w Krakowie
gdzie od paru lat wyjście na dwór w zimie przypomina spacer przez
Nowy Jork ze „Ślepego stada”. Ludzie w maskach i szara kopuła
smogu unosząca się nad moją głową. Tramwaje pełne kaszlących
ludzi oraz wypełnione po brzegi przychodnie.
Na
koniec jeszcze parę słów na temat okładki książki. Genialna
grafika wykonana przez Dark Cryona oraz całość utrzymana w kolorze
zielonym. Jednak co najbardziej mnie zaskoczyło to to, że po
odłożeniu „Ślepego stada” na półkę to kolor ten bardziej
przypominał mi barwę zgniłej trawy. Czy moje podejście do wyglądu
okładki zmieniła lektura powieści? A może treść była na tyle
sugestywna, że otworzyła mi oczy na parę spraw do tej pory przeze
mnie niedostrzeganych?
„Ślepe
stado” to kolejna świetna książka Brunner'a. Z pewnością jest
to powieść, która pomimo upływu lat pozostaje aktualna. Jedna z
tych książek, do których z pewnością będzie się chciało
wrócić po paru latach od pierwszej lektury. Warto aby każdy z nas
zadał sobie pytanie: czy i my staniemy się ślepym stadem?
Bardzo dobrze wspominam "Ślepe stado", jak zresztą wszytstkie książki Brunnera :)
OdpowiedzUsuńBrunner jest niesamowity :)
UsuńMieszkasz w Krakowie i wychodzisz na dwór?! Na pole, tylko na pole :)
OdpowiedzUsuńA książka genialna, Brunner wielkim wizjonerem był.
O kurcze! Ty wiesz, że nawet nie zwróciłem na to uwagi? Zawsze mówię "na pole" a tu takie jaja wyszły :D
UsuńPadłam z tym polem i dworem 😂 a co do książki, to rzeczywiście wizja zdaje się być przerażająco realistyczna. Ciekawe jest też to pytanie o Chrystusa i naukę w odniesieniu do bohatera. Nie ważne są fakty tylko ich interpretacja - ta myśl mi się nasunęła po Twojej recenzji.
UsuńCałkowicie nie moje klimaty :(
OdpowiedzUsuńJa tylko "Na fali szoku" czytałam, ale bardzo dobrze wspominam. Na razie czaję się na "WnZ", mam teraz spore oczekiwania wobec niej.
OdpowiedzUsuńNa pewno się nie zawiedziesz "WnZ". Jak dla mnie powieść genialna! :)
UsuńDzisiaj zacząłem Wszyscy na Zanzibarze i super jest :) Ślepe stado kusi mnie ogromnie i z pewnością i po nie sięgnę w najbliższym czasie :D
OdpowiedzUsuńMam pewną książkę w domu rodzinnym, niestety nie jestem w stanie sobie przypomnieć jej tytułu, a czytałem ją jeszcze przed powstaniem bloga... Przypomniało mi się o niej ze względu na Twoje porównanie o Chrystusa w przyszłości. W tamtej książce właśnie jest motyw ponownego przyjścia Chrystusa na świat we współczesnym świecie i badania naukowców nad jego... hmm... "prawdziwością"? Naprawdę świetna książka od Sine Qua Non.
OdpowiedzUsuńAlbo sobie tytuł przypomnę i Ci napiszę, albo sprawdzę jak pojadę do rodzinnego. :)
Ja też jestem ciekawy!
UsuńNie chodzi przypadkiem o "Zabijcie Odkupiciela" Drukarczyka? Tam też o ile dobrze pamiętam był taki motyw. Chyba nawet go w wariatkowie zamknęli :P
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, podobnie z resztą jak i pozostałych tekstów autorka. Lubię takie aktualne i przerażające wizje przyszłości.
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości autora, ale chętnie poznam jak już uporam się z tym, co mam teraz do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńAno staniemy się, na pewno. Już i tak zauważ, na ile rzeczy się godzimy. Polityczne bzdury i rządy, gospodarka oparta na mocno przetworzonych produktach, gdzie wszędzie w ciul syfu wywołującego choroby wszelakie. Kiedyś nie było tyle problemów z rakami, z zachodzeniem kobiet w ciąże. Teraz każdy w swoim otoczeniu ma takie przypadki. Nikt nic z tym nie robi. Niedługo pewnie chipy nap będą wpieprzać w ręce i też nikt na ulice zaprotestować nie wyjdzie. Generalnie temat rzeka, bo tylko ledwie napomknąłem o problemie naszej cywilizacji, ale mam nadzieję nie dożyć czasów przypominających te z książki "Ślepe stado" i "Na fali szoku", którą przy okazji polecam. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz Kamil mi wystarczyły opowieści z życia wzięte kuzynki mojej dziewczyny, która wynajmowała budynek gospodarczy hodowcom świń. Masakra... a później to jemy...
UsuńCzasami mam wrażenie, że nie zabijemy się bronią atomową, ale właśnie przez te wszystkie chemikalia, antybiotyki, czy przez super bakterię, która na nic nie będzie reagować...
My już się od wielu lat zabijamy w ten sposób, powoli acz systematycznie. I gówno prawda te całe gadanie o zdrowej żywności w sklepach - zdrowe to masz jak sobie sam zasiejesz i zerwiesz. We wszystkim jest chemia. Sztuka przeżycia teraz to wybierać takie produkty, gdzie jest jej najmniej i trochę wydłużyć sobie linię życia, ale i tak wieku naszych dziadków, którzy odeszli po 70-80 dożyje niewielki odsetek. ;)
UsuńW Krakowie to już są normalnie bilboardy oferujące maski anty smogowe. A co do świń to trochę wiem o co chodzi bo moja narzeczona mieszka na tej samej wsi co moi dziadkowie. Jest tam pewien hodowca a odór od odchodów zwierząt roznosi się po całej wsi. Z tym, że nie jest to problem "delikatnych nosów" bo nawet starszym mieszkańcom wsi to przeszkadza. To raczej wina sztucznych pasz przyśpieszających wzrost.
UsuńZwierząt więcej, niż jedzenia i pól gospodarczych. I ogólnie temat rzeczka, Michał. ;)
Usuń