O
Henryku Dobrzańskim usłyszałem po raz pierwszy dzięki mojemu
dziadkowi. Pamiętam jakby to było dzisiaj kiedy do późnej nocy
oglądał film „Hubal”. Jednak ja sam o postaci Majora nie
wiedziałem za wiele. Z pomocą przyszedł mi Jacek Komuda i jego
najnowsza książka.
Komuda
kojarzony jest z powieściami, których akcja osadzona jest w
Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Można powiedzieć, że pisarz postawił
sobie za cel aby ukazać Polskę taką jak była naprawdę („Bohun”)
a nie tą utrwaloną w umysłach Polaków przez Henryka
Sienkiewicza. Dlatego byłem też bardzo zaskoczony kiedy
dowiedziałem się, że autor pracuje nad książką, której
wydarzenia będą toczyć się w XX wieku. Nie mogłem przepuścić
takiej okazji i kupiłem „Hubala”
Powieść
rozpoczyna się parę dni po ataku Niemiec na Polskę. Autor
odmalowuje chaos jaki zapanował w naszym kraju. Brak odpowiedniej
koordynacji pomiędzy poszczególnymi oddziałami, przemieszczanie
żołnierzy w miejsca gdzie wcale nie są potrzebni, nieudolne
dowództwo to tylko kilka przykładów opisujących wrzesień 1939
roku. To właśnie z tego chaosu wyłania się postać majora Henryka
Dobrzańskiego. Człowieka niepokornego ale wielkiego patrioty.
Dlaczego
postać Hubala jest tak istotna i czym wyróżnia się jego oddział
na tle innych walczących w Polskich lasach? Warto pamiętać, że
jako jedyni nie złożyli oni nie tylko broni ale i mundurów. Henryk
Dobrzański liczył, że na wiosnę 1940 roku ruszy kontrofensywa
wojsk alianckich. Był to główny powód, dla którego walczył.
Chciał dać sygnał aliantom, że na ziemiach Polskich wciąż jest
walczące z okupantem wojsko.
To
co zwróciło moją uwagę to sposób w jaki autor przedstawia
tytułowego bohatera. Nie jest to postać jednoznaczna. Komuda wcale
nie mitologizuje Hubala. Ukazuje on człowieka ze wszystkimi jego
wadami a to czytelnik sam może pokusić się o ocenę Dobrzańskiego.
Z jednej strony genialny strateg, dowódca z olbrzymią charyzmą, do
którego ciągną żołnierze. Z drugiej major momentami bardziej
przypomina playboya, który przykłada olbrzymią wagę do swojego
wyglądu. Uparcie ignoruje polecenia Państwa Podziemnego, które
mówią o rozformowaniu oddziału i przejścia do konspiracji. Jednak
nie miał on żadnego planu awaryjnego na wypadek gdyby wojska
alianckie nie przyszły z pomocą Polsce.
Jacek
Komuda opisuje sposób w jaki walczyli ułani. Zaskakuje to, jak
bardzo był to skuteczny oddział. W umysłach wielu głęboko
zakorzenił się krzywdzący stereotyp ułana szarżującego z szablą
na czołgi. Przez lata próbowano ukazać ułanów jako oddział
przestarzały i niepotrzebny. Jak jednak wynika z lektury tekstu
walka na koniu to tylko jeden z elementów składających się na
wyszkolenie tych żołnierzy.
Sięgając
po „Hubala” spodziewałem się powieści bardziej sensacyjnej niż
historycznej. Pojedynków i walk z Niemcami nie jest jednak za wiele.
Ale czy to źle? Autor skupił się na wiernym oddaniu faktów, swoją
książkę oparł na pamiętnikach i relacjach ustnych. Jak sam mówił
na jednym z autorskich spotkań: przeanalizował praktycznie
wszystkie dostępne źródła o Hubalu. Pomimo tego iż scen walki
nie jest za wiele książkę czyta się dobrze i akcja wciąga.
Jednak ja napotkałem mały problem, który za bardzo nie wiem czy
wynika z mojej winy czy też winy autora. Musiałem bowiem zrobić
sobie parę dni przerwy w lekturze książki kiedy zostało mi nieco
ponad sto stron do końca. Kiedy wróciłem do „Hubala” nie
mogłem ponownie „wczytać” się w akcję i zakończenie powieści
nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia. A na wrażenia liczyłem
zwłaszcza po przeczytaniu opinii ludzi, którzy twierdzili, że
płakali ze wzruszenia czytając opisy ostatnich wydarzeń z życia
Dobrzańskiego. Ja się nie wzruszyłem a uwierzcie mi, że bardzo
chciałem.
Na
koniec pozwólcie, że poświecę parę słów wyglądowi książki.
Okładka autorstwa Dark Crayona (chociaż postać na niej
przedstawiona nieco różni się od mojego wyobrażenia Henryka
Dobrzańskiego) robi wrażenie. Świetnym zabiegiem było
zastosowanie zdjęć z Narodowego Archiwum Cyfrowego na nagłówkach
poszczególnych rozdziałów. Warto wspomnieć również o grafikach
przypominających wycinki z gazet, które opisują aktualną sytuację
w kraju i na świecie przed każdym nowym rozdziałem. Książka
liczy ponad 750 stron jednak grzbiet jest twardy i się nie wygina
jak było to w przypadku chociażby czwartego tomu „Pana Lodowego
Ogrodu”. Ogólnie rzecz biorąc: świetna robota.
„Hubal” to książka, którą z pewnością warto przeczytać.
Wciąż bardzo mało wiemy o polskich bohaterach z czasów II Wojny
Światowej. Warto to zmienić i oddać hołd niezłomnemu majorowi
Henrykowi „Hubalowi” Dobrzańskiemu. Cześć i chwała bohaterom!
Cieszę się, że Ci się podobała. Jak mi wpadnie w ręce to też chętnie przeczytam. Stylu Komudy nie znam, ale postać Hubala jest mi znajoma, choć bardzo powierzchownie, głównie przez pochodzenie (z moich okolic).
OdpowiedzUsuńSkoro autor zapoznał się z prawdopodobnie wszystkimi źródłami o Hubalu, to można czuć podziw dla niego. Z pewnością jest to dopracowana publikacja, która warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńMuszę dać szansę w takim razie Komudzie. Chyba Ci kiedyś wspominałem, że czytałem jego Krzyżacką zawieruchę i szału nie było. Takie dobre wydanie nieco mnie dziwi, ponieważ ostatnio FS to raczej wydaje, byle wydać i do przodu, albo też wznawia po 50 razy te same książki :)
OdpowiedzUsuńpiekna książka polecam
OdpowiedzUsuń