Minęło już ponad 30
dni od mojej ostatniej aktywności na blogu. Dzisiaj chciałbym w
paru słowach napisać Wam dlaczego tak zaniedbałem „Zapomniany
pokój”.
Nie będę ukrywał, że
sam nie spodziewałem się tego, że moje rozstanie z pisaniem w
internecie będzie trwało aż tak długo. Liczyłem na to, że
prawie 3 tygodnie urlopu spędzę właśnie na nadrabianiu zaległości
zarówno blogowych jak i literackich. Jednak jak zwykle życie samo
zadecydowało za mnie.
Koniec lipca to czas
kiedy Polskę odwiedziły tłumy pielgrzymów. Kolorowe tłumy
sprawiły, że Kraków na tydzień stał się chyba najbardziej
zatłoczonym miastem w Polsce. Kilkanaście miesięcy temu zostałem
poproszony o pomoc w organizacji ŚDM w jednej z podkrakowskich
parafii. Zgodziłem się. Muszę Wam powiedzieć, że był to jeden z
najbardziej „szalonych” tygodni w moim życiu. Kiedy decydowałem
się na dołączenie do organizatorów była mowa o koordynowaniu
grupy 35 obcokrajowców. Jednak jak potem się okazało byliśmy z
początku odpowiedzialni za prawie 1000 pielgrzymów. Trzeba było
zadbać o to aby każda z grup dotarła do właściwej parafii. Do
tej pory nie wiem jakim cudem to wszystko się udało i nikt się nie
zgubił.
Kolejne dni upłynęły
mi na pomocy w remontowaniu domu mojego przyjaciela. Chociaż nasze
wysiłku z początku przypominały kultowy serial animowany
„Sąsiedzi” to na koniec jesteśmy dumni z osiągniętego efektu
:D.
Tworząc „Zapomniany
pokój” wiedziałem, że nie będzie mi dane zajmować się tym
projektem non stop. Właśnie dlatego taka nazwa bloga a nie inna.
Jednak blogowanie stało się moim hobby i wiem, że chociaż to nie
możliwe abym dzień w dzień był obecny w blogosferze, mojego bloga
nigdy nie zostawię. Dzięki niemu poznałem wiele fantastycznych
osób, usłyszałem o autorach, po których sam bym pewnie nie
sięgnął (Ken Liu → Łukasz i John Brunner → Kamil). Już samo
to pozwala mi mówić, że warto było otworzyć drzwi „Zapominanego
pokoju”.
Toć to tak zawsze jest, że jak się ma urlop to się nie można doczekać powrotu do pracy, aby od tego "urlopu" odpocząć. :) Jak nie remonty to nadrabianie jakichś urzędowych spraw, wyjazdy zamiast pomóc odpocząć to jeszcze bardziej męczą i się nagle okazuje, że jednak ta praca po osiem godzin dziennie to wcale taka zła nie jest. :P
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jesteście dumni ze swojego wysiłku:) Chciałabym zobaczyć te Wasze remontowe początki. Zawsze lubiłam "Sąsiadów":D Ja też podczas urlopu bywam z reguły rzadziej na blogu. Wtedy czas poświęcam głównie zaniedbanej emocjonalnie rodzinie:)
OdpowiedzUsuńPracowicie spędziłeś urlop :) Ja zawsze jak mam wolne, to mało co potrafię zrobić niestety a jak mnóstwo pracy, to wtedy zrobię 300% normy :D
OdpowiedzUsuńJa mam dopiero urlop przed sobą, ale już niedługo, jupi!!!
OdpowiedzUsuńCzyli ostatnio spędzasz pracowicie czas - bywa :)
Ja "Sąsiadów" poznałam dopiero nie tak dawno, dzięki małemu bratankowi - klasyczny przykład jak można sobie życie pokomplikować :D
Sąsiedzi pełną parą! :)
OdpowiedzUsuńAha! Więc to dlatego Zapomniany Pokój... Wszystko jasne! ;))
OdpowiedzUsuń