środa, 15 czerwca 2016

"Wszyscy na Zanzibarze" John Brunner - RECENZJA

O powieści Brunnera „Wszyscy na Zanzibarze” usłyszałem po raz pierwszy czytając recenzję na jednym z zaprzyjaźnionych blogów. Potem, z biegiem czasu recenzji tej książki systematycznie przybywało. To co łączyło przeczytane przeze mnie teksty można w skrócie nazwać zachwytem. Skoro więc tak dużo ludzi polecało książkę Brunnera, postanowiłem na własnej skórze przekonać się, czy rzeczywiście jest aż tak dobra.

John Brunner w swojej powieści roztacza wizję przyszłości, która z pewnością może nie jednego czytelnika przerazić. Bo, czy wyobrażamy sobie świat, gdzie z jednej strony posiadanie dziecka jest pewnym luksusem a z drugiej posiadanie więcej niż dwójki dzieci traktowane jest jako społecznie nieakceptowalne zachowanie? „Wszyscy na Zanzibarze” to świat gdzie jedynie ludzie z czystym genotypem mogą starać się o potomstwo. Jeżeli w Twojej rodzinie kiedyś stwierdzono jakieś dziedziczne schorzenie a nawet pojawił się okazjonalnie przypadek choroby psychicznej, możesz zapomnieć o posiadaniu swoich dzieci i dobrowolnie poddać się sterylizacji.

     Brunner ukazuje Stany Zjednoczone, które śmiało można nazwać „Nowym Rzymem”. Imprezy, które zazwyczaj kończą się orgiami, homoseksualizm, który przestał być tematem tabu czy ogólnie dostępne narkotyki malują obraz społeczeństwa do granic zepsutego. Doskonałym przykładem wspomnianego przeze mnie „zepsucia” jest opis pewnego przyjęcia, którego motywem przewodnim były stylizacje typowe dla XX wieku. Każdy kto chociaż odrobinie odbiegał ubiorem od tematu imprezy, był publicznie obrażany przez gospodarza i musiał wykonać „karne” zadanie, które nie raz uwłaczało godności człowieka.

     Stany Zjednoczone w wizji Brunnera są mocarstwem, które toczą wojnę z Chinami. Swój sukces zawdzięczają m.in. wynalezieniu superkomputera Salmanasara, który dzięki olbrzymiej mocy obliczeniowej jest w stanie nie tyle przewidzieć konsekwencje pewnych działań co wręcz doradzić i samemu poprowadzić odpowiednią ścieżką do sukcesu. Czy Sal jest pierwszą maszyną, która posiada sztuczną inteligencję? Na to pytanie naukowcy nie są w stanie odpowiedzieć.


    Czy w świecie stworzonym przez Brunnera można znaleźć miejsce, gdzie człowiek nie przestał być jeszcze ludzkim? Tak! Wyłania nam się tutaj obraz kraju zwanego Beninią, leżącego przy zachodnim wybrzeżu Afryki. Jest to prawdopodobnie alternatywna wizja dziejów współczesnego Beninu. W świecie zdominowanym przez technologię, Beninia jest jedyną oazą spokoju. Kraj najbardziej zacofany na świecie, gdzie tradycyjne wierzenia ludowe wciąż odgrywają znaczącą rolę w życiu jego mieszkańców staje się celem, o który powalczą największe korporacje, zwłaszcza, ze prezydent tego państwa cierpi na nieuleczalną chorobę. Czy jednak wszystko pójdzie po myśli prezesów?

     Oprócz Beninii warto zwrócić uwagę na państwo zwane Yatakangiem. Prawdopodobnie pisarzowi chodziło o współczesną Indonezję (wiemy, że leży rozrzucone na blisko setce wysp) . Jest to najszybciej rozwijający się kraj na świecie. Duży wpływ na sukces Yatakangu ma genialny naukowiec, który odkrywa metodę manipulacji genami. W skrócie: dyktator rządzący tym państwem ogłasza, że posiedli umiejętność tworzenia nadludzi.

     „Wszyscy na Zanzibarze” to najlepsza powieść jaką czytałem od bardzo dawna. Chociaż usilnie starałem się znaleźć słabą stronę dzieła Brunnera, nie jestem w stanie jej wskazać. Książkę tę śmiało mogę nazwać „złodziejem czasu”. Pomimo dość specyficznej konstrukcji, która z początku może sprawiać problemy (jednak po kilkudziesięciu stronach całkowicie o nich zapomnimy), minuty spędzone z powieścią mkną niczym rozpędzony pociąg. Nie sposób pominąć tutaj roli tłumacza, przed którym stało cholernie trudne zadanie. Pan Wojciech Szypuła odwalił kawał dobrej roboty. Nie sposób wyobrazić sobie lepszej powieści rozpoczynającej cykl zwany „Artefaktami”. Po skończeniu powieści ma się ochotę biec do sklepu po kolejne książki z tego cyklu wydawniczego.

     „Wszyscy na Zanzibarze” to powieść, którą z pewnością będę polecał każdemu. Pomimo lat, które upłynęły od jej ukazania się na rynku brytyjskim, wciąż pozostaje aktualna. Najbardziej przeraża to, jak bardzo wizja Brunnera nabiera realnych kształtów. Warto zadać sobie pytanie: czy aby na pewno chcemy żyć w takim świecie? Lektura tej powieści z pewnością sprawi, że inaczej spojrzycie na otaczający nas świat.

12 komentarzy :

  1. Cieszę się, że Ci się podobała, znakomita powieść, wizja Brunnera powala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obok wizji Brunnera nie można przejść obojętnie :)

      Usuń
  2. No i właśnej takiej opinii i reakcji z Twojej strony oczekiwałem. :) I co, było warto. A odkładałeś i odkładałeś czytanie. :) Jeśli piszesz, że nie masz się do czego przyczepić, to znaczy że i konstrukcja Ci podpasowało. Jeśli sięgniesz po pozostałe 2 pozycje Brunnera to też będziesz miał oryginały, ale juz takiej samej w 100% konstrukcji nie zobaczysz. Najbardziej podobna (z podziałem na reklamy i inne wstawki do fabuły) będziesz miał w "Na fali szok", ale jest też tam nieco inna rzecz. W "Ślepym stadzie" jest najbardziej jednolita struktura, ale też inna niż w pozostałych książkach. Ogólnie jestem zdania, że jak Ci Brunner przypasował w "WnZ" to będzie Ci się go już dalej dobrze czytało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto było! Odkładałem kurcze w nieskończoność bo "bałem" się tej konstrukcji ale w rzeczywistości to szalenie mi przypadła do gustu! Na pewno sięgnę po kolejne książki Brunnera tylko jeszcze nie wiem kiedy. Teraz czeka mnie gdzieś cztery tygodnie ostrego zasuwania na studiach i w pracy. Będę chciał jakoś wygospodarować sobie chociaż te 30 minut dziennie z książką ale i tak będzie ciężko :/

      Usuń
    2. Generalnie to jest najlepsza. Potem dałbym "Ślepe stado" i "Na fali szoku". Ale każdą z nich warto poznać. Ślepe stado jest z bardzo aktualnym problemem. Na fali szoku po części się spełniło, bo po części myślę, że się spełni. Sam się przekonasz. Ogólnie Brunner trafił do mojego autorskiego top, bo jest bardzo konkretny i ma świetne wizje. Zakuwaj na spokojnie. Potem do niego jeszcze wrócimy. :)

      Usuń
  3. To teraz czas na mnie, by ją przeczytać :) Czeka jednak grzecznie na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytałam tylko "Na fali szoku" i - choć nie po drodze mi z sci-fi - to bardzo mi się podobała i mam nadzieję, że pozostałe książki autora również kiedyś trafią w moje łapki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wszystkich na Zanzibarze" koniecznie warto przeczytać. Myślę, że nawet Ci co nie lubią sci-fi polubią książkę ;)

      Usuń
  5. Trudno się to czyta bez dwóch zdań, ale tak już pisze Brunner. W jego książkach zachwyca przede wszystkim treść, aktualna mimo upływu lat, a może teraz jeszcze bardziej niż wtedy. Książka, jak i pozostałe teksty Brunnera z Artefaktów - zachwyca. Cała seria jest genialna

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że się skuszę, choć pierwszy Artefakt, po jaki mam zamiar sięgnąć, to Przedrzeźniacz. Ale Brunner wygląda bardzo zachęcająco. Wszyscy go chwalą, jestem ciekawa czy i ja nie znajdę u niego żadnych błędów :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...