niedziela, 15 kwietnia 2018

"Melodia Litny" Łukasz Jabłoński - RECENZJA

Ktoś mądrzejszy ode mnie powiedział kiedyś, że wydawnictwo decydujące się na wydrukowanie książki debiutanta musi zazwyczaj liczyć się z dużą stratą finansową. Czytelnicy wolą wybierać książki kogoś znanego, popularnego, sprawdzonego. Dlatego też ze zdumieniem przyjąłem informację, że Wydawnictwo Zysk i S-ka zdecydowało się na publikację książki Łukasza Jabłońskiego. Nie kojarzyłem bowiem do tej pory tego wydawnictwa jako stawiającego na polską fantastykę a raczej skupiającego się na bardziej sprawdzonych tytułach i autorach ( Tolkien, Martin, Cherezińska). Dlatego też z jeszcze większą ciekawością i zapałem zabrałem się do lektury „Melodii Litny”.

Wyobraźmy sobie świat, którym włada bezwzględny i rządny krwi cesarz. Pragnienie wiecznego życia i ciągłych podbojów sprawia, że gotów jest sprzedać własną duszę byle tylko osiągnąć swój cel. Skazuje on swojego brata na wygnanie jednocześnie piętnując go na policzku tatuażem z niedźwiedzią łapą – symbolem banicji. Nie jest to jednak zwykły tatuaż a wykonany magiczną, nieusuwalną i nie dającą się zamalować farbą. Osoba tak napiętnowana nie może czuć się bezpiecznie i spokojnie żyć na terenie cesarstwa. Młody wygnaniec na swojej drodze spotyka innych napiętnowanych. Musicie bowiem wiedzieć, że przestępcy w zależności od tego za co zostali skazani otrzymywali różne tatuaże np. kieł wilka – mordercy, wężowy język -stręczyciele. Jeden z napiętnowanych wpada na pomysł aby stworzyć wioskę, w której zamieszkają wszyscy wygnańcy. W ten sposób banita z niedźwiedzią łapą trafia do Bastionu.

    Bastion wyróżnia się nie tylko dzięki swoim mieszkańcom ale przede wszystkim wyróżnia go sposób w jaki jest rządzony i w jaki odbywają się w nim sądy. Jest to głosowanie. W świecie zdominowanym przez cesarstwo i monarchie tworzy się z idea demokracji i równości. Jeden z założycieli tworzy utopię jednak w założeniu na pierwszy rzut oka idealnym pojawiają się pojedyncze rysy, które z biegiem czasu mogą doprowadzić do katastrofy. Sami bohaterowie zachowują się jak ci, od których chcieliby się odciąć (szlachta, cesarz) i uznają swoją wyższość nad ukaranymi za niepłacenie podatków chłopami. Łukasz Jabłoński doskonale wytyka wszystkie wady tego ustroju, jak chociażby kupowanie głosów czy przeciąganie pojedynczych osób na swoją stronę byleby tylko uzyskać korzystne dla siebie decyzje czy też wyroki sądu.

    W świecie opisanym w „Melodii Litny” nie brakuje magii. Wiedźmy i nekromagowie nie są czymś niezwykłym. Magia bardzo często bazuje na współgraniu z naturą i czerpaniu z niej tego co najmocniejsze. Jeśli musiałbym umiejscowić akcję powieści w znanych nam z historii ramach czasów to wskazałbym okolice XIII wieku. Jednak przyznaję, że o samym świecie jaki otaczał bohaterów nie wiem za wiele. Autor rzadko kiedy wychyla się poza Bastion, czasami mamy okazję rzucić okiem na to co porabia cesarz, odwiedzić bliskie wiosce złoczyńców miasteczko i w zasadzie to by było na tyle. Wiemy, że toczą się wojny ale dlaczego akurat z tym państwem a nie z innym?


    Mam również problem aby wskazać głównego bohatera powieści. Zdaję sobie sprawę, że wiele wskazuje na to, że jest nim Malbo (napiętnowany niedźwiedzią łapą brat cesarza) jednak autor poświęca mu nie więcej uwagi niż innym postaciom. Myślę, że bardziej mógłbym wskazać na bohatera zbiorowego jakim jest cała społeczność Bastionu.

    Nie mogę przejść obojętnie obok tego w jaki sposób autor przedstawia swoich bohaterów. Nie wiem o nich praktycznie nic. Rozumiem, że mogło chodzić o to aby pokazać, że przychodząc do wioski osoby te zrywają ze swoją przeszłością, żyją teraźniejszością. Jednak to się nie sprawdza. Nie mamy okazji poznać bliżej tych ludzi a co za tym idzie polubić czy też znienawidzić. Czułem kompletną obojętność na wieść, że ten Pan X zmarł a Pan Y został ciężko ranny. Przyszedł, odegrał swoją rolę i zszedł ze sceny.

    Przyznaję, że Łukasz Jabłoński ma bardzo lekkie pióro i czyta się go dobrze. Język jakim posługuje się w „Melodii Litny” jest stylizowany na lekko archaiczny i z pewnością dodaje to książce uroku (tak na marginesie powiem Wam, że książka pod względem wizualnym prezentuje się zdecydowanie lepiej na żywo niż na zdjęciach).

    „Melodia Litny” to powieść, która nie jest pozbawiona wad. Jednak nie sposób odmówić autorowi talentu i potencjału, który momentami wręcz tryska ze stron książki. Należy pamiętać, że pisarz ten stoi dopiero u progu swojej kariery a kolejne tomy cyklu „Rozdroża Cienistego Szlaku” z pewnością będą jeszcze lepsze od tomu go otwierającego. Zapamiętajcie nazwisko tego pisarza bo myślę, że jeszcze nie raz o nim usłyszycie.




Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka



3 komentarze :

  1. Wiedziałam tą książkę jakiś czas temu, ale ostatecznie się na nią nie zdecydowałam. Mi się tam okładka nawet podoba ;)
    i może jednak się na nią skuszę :)
    ściskam :* Latające książki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak czytam Twoją recenzję, to mam wrażenie, że skupiłam się zupełnie na czym innym i co innego mi się podobało, a co innego przeszkadzało. Mnie na przykład język autora odstręczał i uważam, że był przestylizowany, za to mam poczucie, że świat jest ogromny, a skupienie się w dużej mierze na Bastionie pokazuje, jak w gruncie rzeczy nieważne są te wszystkie działania wobec wielkości cesarstwa. Z drugiej strony zwróciłeś uwagę na ważną rzecz, jaką jest tworzenie demokracji podszytej dążeniem do faktycznego przejęcia władzy i iście cesarskim zachowaniem niektórych wyklętych.

    Po recenzji odniosłam wrażenie, że uznałeś ojca Keverisa i Tezerusa za tego drugiego. Te wstawki "cesarskie" dotyczyły wcześniejszego pokolenia. Keveris i Tezerus są bliźniętami tego wojowniczego cesarza, ale czytelnik nie dowiaduje się, w jaki sposób Keveris zasiada na tronie, z którego zrzuca go Tezerus i piętnuje tatuażem banity. O Tezerusie jako takim niczego się nie dowiadujemy.

    Pozdrawiam
    Wiedźma

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam już książkę na innych blogach i z tego co czytałam seria zapowiada się całkiem ciekawie.
    Zanim jednak "zatopię swe szpony" w tej serii poczekam na tom II i zobaczę czy nadal będzie tak obiecująco jak w pierwszym tomie. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...