David Gemmell to
brytyjski pisarz, którego twórczość przeżywa w naszym kraju
renesans. Niedawno nakładem wydawnictwa Rebis ukazało się
wznowienie świetnej trylogii o wojnie trojańskiej. To dobrze, że
tak dobry pisarz powoli zdobywa uznanie w oczach polskich
czytelników. Sam Gemmella bardzo cenię za stworzoną przez niego
Sagę Drenajów. Jednak dzisiaj w moje ręce trafił „Lew
Macedonii”.
„Lew Macedonii” to
historia Parmeniona. Dziecko zrodzone ze związku spartańskiego
bohatera oraz macedońskiej kobiety wychowuje się w kraju swojego
ojca. Jako nieczystej krwi Spartanin, chłopiec cierpi liczne
prześladowania oraz napaści ze strony swoich rówieśników. Nie
przeszkadza mu to w stawaniu się coraz to lepszym wojownikiem i
dowódcą. Pogardzany przez rodaków Parmenion przysięga sobie, że
przyjdzie dzień, w którym Sparta klęknie u jego nóg.
Motyw wzgardzonego i
szykanowanego chłopca pojawiał się już wcześniej w twórczości
Gemmella. Bohater jednego z tomów wspomnianej już przeze mnie Sagi
Drenajów musiał znosić bardzo podobne trudności. Jednak nie można
tego traktować jako minus. Motyw ten jest bardzo uniwersalny. Myślę,
że każdy z nas (chociaż niewielu się do tego przyznaje) lubi
historie o tym jak ofiara staje się kimś potężnym i mści się na
swoich prześladowcach.
Gemmell przenosi nas do
IV w p.n.e. Na kartach swojej powieści pisarz świetnie oddał
klimat Starożytnej Grecji. Idea rywalizacji, olimpiada, czy też
świetne opisanie życia codziennego sprawia, że czytelnik może
poczuć się jakby naprawdę znajdował się w centrum prezentowanych
wydarzeń. Na uwagę zasługuje również to w jaki sposób została
przedstawiona w „Lwie Macedonii” Sparta. Jedyne polis
„ustawione” tylko i wyłącznie na produkcję doskonałych
wojowników. Gemmell prezentuje nie tylko metody szkolenia,
specyficzny kodeks honorowy ale i zagrożenia jakie ze sobą niesie
polityka tego miasta. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że
Sparta pod koniec swojej świetności zaczynała cierpieć na deficyt
ludności. Mężczyźni ginęli na skutek prowadzonych wojen szybciej
niż dorastali następcy.
W „Lwie Macedonii”
nie brakuje również magii. Tak jak i w innych książkach Gemmella
pojawia się tutaj motyw Źródła i Chaosu rywalizujących ze sobą
rękami swoich wyznawców. Gwiazdy tworzą specyficzny układ, który
pozwala raz na kilkaset lat na zstąpienie Króla Mroku. Kapłanki
Źródła próbują walczyć ze sługami ciemności i nie dopuścić
do narodzin dziecka. Warto zwrócić tutaj uwagę, że nawet samo
Źródło nie jest do końca dobre. Czarodziejki nie wahają się
wpływać na psychikę ludzi doprowadzając do samobójstw i
morderstw. Wszystko to po to aby zmienić przeznaczenie.
Bohaterowie powieści
Gemmella są często zabawkami w rękach w przeznaczenia. Myślę, że
jest pewien ukłon ze strony pisarza. Greckie tragedie nie raz
opowiadały o ludziach, którzy próbując odmienić przepowiednie
nieświadomie je spełniali.
Jednak na tym świetnym
obrazie jakim jest „Lew Macedonii” można znaleźć maleńką
rysę. Autor ma słabość do tworzenia „pomnikowych” bohaterów.
Główne postaci w książce są jak dla mnie zbyt wyidealizowane.
Fakt, że autor przedstawia również negatywne cechy charakterów
tych ludzi (jak wybuchowy charakter Filipa Macedońskiego) jednak
ciężko je dostrzec w nawale atutów i przymiotów. Styl Gemmella
bardzo mi przypomina postępowanie średniowiecznych kronikarzy,
którzy z nawet najgorszego władcy potrafili zrobić wzór. A może
po prostu autor miał słabość do herosów?
„Lew Macedonii”
to powieść, która zdecydowanie powinna doczekać się swojego
wznowienia. Idealna pozycja dla czytelników lubiących dynamiczne
opisy bitew, miłośników greckiej kultury oraz wszystkich
kochających przygodę.
Cykl "Opowieści greckie":
1. "Lew Macedonii".
2. "Książę Mroku".
O ty! Aleś mnie zaskoczył. :) Ja ten cykl razem z Troją razem bardzo chciałem przeczytać. Troję mi się udało, ale Lwa ciężko - raz, że ciężko są dostępne obie w dobrym stanie, dwa, że wznowienia się nie szykują. Chciałbym bardzo, ale jak widać będzie z tym ciężko. Ty kupiłeś czy wypożyczyłeś?
OdpowiedzUsuńCo do bohaterów to taka maniera autora, że faktycznie lubi bardzo kształtować obraz postaci jako herosów, ale w Troi to w zasadzie niemal każdy miał jakąś skazę i nie czułem, że ktoś jest albo za bardzo dobry, albo za bardzo zły. :)
Ja ją kiedyś dostałem w "spadku" :D. Po prostu ktoś chciał wyrzucić parę starych książek i je przygarnąłem. Moje też nie są w najlepszym stanie ale grunt, że mam :D.
UsuńJednak "Lew" a "Książę" to dwie oddzielne "bajki". Muszę w końcu usiąść do recenzji tego drugiego a nie mogę się zebrać :P
Dobrze Ci, oj dobrze, mimo że zużyte. :)
UsuńSerio? Przecież to jeden cykl. To siadaj dupą w wolnej chwili przed kompem i pisz koniecznie. :)
Wezmę sobie to do serca :D
UsuńPowinieneś. :P ;)
UsuńA ja napiszę coś nieco odmiennego niż Ciastek - dlaczego ja wcześniej nie słyszałem o tym? :P Jeszcze nie sprawdziłem informacji ani o autorze (raczej mi się o uszy nie obił), więc do tego się zastanawiam czemu ominąłem (albo nie zwróciłem podczas lektury większej uwagi) Twoje recki. Widzę, że w "podobnych postach" akurat sam Gemmel się pojawia, więc... Ach ten brak czasu i mnóstwo artykułów/opinii/recenzji do przeczytania.
OdpowiedzUsuńJa słyszałem za sprawą Ciastka i do trylogii Gemmela jestem bardzo zachęcony :) Najpewniej wypożyczę, ale na pewno nie w tym roku :)
UsuńO braku czasu to nie musisz mi mówić bo sam mam ten problem :D. Książki czytam, notuje ale nie mam kiedy napisać recenzji a co dopiero być na bieżąco ze wszystkimi blogami. Ta recenzja pewnie też by się szybko nie pokazała gdybym nogi nie skręcił i nie musiał siedzieć w domu :D.
UsuńA co do Gemmella to oprócz wznowionej Troi to raczej tylko i wyłącznie biblioteki. A i tam nie wszystko można znaleźć. Te wcześniejsze recenzje Gemmella to z początku powstawania bloga i trochę kulawe :D
Nie znam tego pisarza, ale mam wielką ochotę, głównie na cykl o Troi :)
OdpowiedzUsuńJestem pewien, że przypadnie Ci do gustu :)
UsuńNo i nowe nazwisko odkryłam, cykl o Troi z chęcią przeczytam, ale pewnie już w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńUaaa, wplatanie magii do świata starożytnego? Brzmi na przesmaczną lekturę! *.* Szkoda tylko, że tekturowi bohaterowie... :C
OdpowiedzUsuńBardzo lubię jak szykanowany bohater w końcu spuszcza oprawcom bęcki :D
OdpowiedzUsuńChętnie siegne zwłaszcza ze względu na tę Sparte.