Nieraz zarówno na swoim blogu jak i na zaprzyjaźnionych stronach
pisałem o tym, że nie darzę zbyt wielką miłością powieści
post apokaliptycznych. Po książkę Szmidta pewnie nie sięgnąłbym
gdyby nie wydawnictwo Rebis. Przeglądając zakładkę „zapowiedzi”
na ich stronie zobaczyłem okładkę „Apokalipsy według Pana
Jana”. Przypomniałem sobie wtedy, że gdzieś już o niej
słyszałem. Nie myliłem się, ponieważ pierwsze wydanie tej
powieści ukazało się pod sztandarami Fabryki Słów a samą
książkę znalazłem kiedyś w koszu z tanią książką. Znalazłem,
kupiłem i zapomniałem.
Na
świecie wybucha konflikt nuklearny. Władze Polski postanawiają
wykorzystać zamieszanie i wkraczają na terytorium Ukrainy w celu
odzyskania Lwowa. W odpowiedzi nasz kraj staje się celem dla
ukraińskich głowic jądrowych. Plan awaryjny przewidywał
umieszczenie w ściśle tajnej placówce o nazwie „Bastion” kilku
tysięcy wybranych specjalistów oraz arsenał nowoczesnej broni.
Mieli oni odbudowywać struktury państwa polskiego po wygaśnięciu
konfliktu. Mijają dwa lata od chwili zrzucenia bomb atomowych.
Okazuje się, że ludność na świecie praktycznie przestała
istnieć. Ci co przeżyli cierpią na skutek chorób popromiennych.
Na gruzach cywilizacji, Jan Sobieszczuk burmistrz miasta Wrocławia
tworzy nowe państwo – IV Rzeczpospolitą.
Postać
tytułowego Pana Jana jest z pewnością trudna do jednoznacznej
oceny. Z jednej strony maluje nam się obraz bezwzględnego
zbrodniarza aby za chwile zmienić się w reinkarnację Marszałka
Piłsudskiego, marzącego o Wielkiej Polsce. Ma on w sobie pewien
charyzmat, który sprawia, że tłumy ślepo za nim podążają.
Kodeks praw przez niego stworzony powoduje, pomimo swojej
bezwzględności (praktycznie za każde przestępstwo kara śmierci),
że ludzie garną się pod „opiekuńcze” skrzydła Wrocławia.
Akcja
powieści skupia się w zdecydowanej większości na wątkach
wojskowych. Jesteśmy świadkami snucia planów zajmowania kolejnych
miejscowości, odszukiwania tajnych schronów z zapasami paliwa itp.
Autor bardzo mało uwagi poświęca tutaj tematowi życia codziennego
ludzi, którzy przeżyli Atak. Jak dla mnie jest to zabieg jak
najbardziej przemawiający na korzyść tej powieści. Po co bowiem
rozpisywać się nad tym jak ciężko jest żyć w czasach po
zmasowanych atakach nuklearnych? Przecież oczywistym jest to, że
byt pozostałych przy życiu mieszkańców Polski z pewnością nie
jest usiany różami.
Co
najbardziej nie podobało mi się w „Apokalipsie według Pana
Jana”? Otóż warto zadać sobie pytanie czy wizja wystrzelenia
setek rakiet zawierających głowice atomowe jest realna? Cały obraz
świata zdewastowanego przez tak olbrzymi konflikt kłóci się z
racjonalnym umysłem. Jaki jest sens niszczyć planetę? Wątpię czy
którekolwiek mocarstwo byłoby zainteresowane rządzeniem morzem
ruin. Broń atomowa pełni według mnie raczej rolę straszaka a nie
realnego zagrożenia.
„Apokalipsa
według Pana Jana” Roberta Szmidta to książka, po którą może
śmiało sięgnąć każdy kto chce rozpocząć swoją przygodę z
literaturą z gatunku post apokaliptycznego. To opowieść o Polsce
„od morza do morza”. Morza ruin.
Powieść postapokaliptyczna o Polsce, tego się nie spodziewałam :) czy wystrzelenie setek takich rakiet jest realne? Pewnie tak, pytanie czy życie po takim ataku jest;) i to nie tylko na zaatakowanym obszarze. Gdybym trafiła na nią na jakiejś przecenie, to kupię na pewno.
OdpowiedzUsuńSwojego czasu było dość sporo egzemplarzy tych od "Fabryki Słów" w koszach z tanią książką. Myślę, że dalej można gdzieś na nie trafić :)
UsuńJa lubię wszystko co związane z apokalipsą! Oglądam najbardziej denne filmy z tym związane i czytam wszystkie książki o tej tematyce :) też też nie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńSkoro lubisz tą tematykę to z pewnością jest to powieść dla Ciebie. Sam jakoś nie pałam szczególną miłością do tego gatunku :P. Chociaż uwielbiam Mad Maxa :D
UsuńNie przepadam za polską fantastyką, ale ostatnio coraz częściej po nią sięgam, między innymi właśnie za sprawą cyklu Rebisu. Schmidt ciągle do nadrobienia
OdpowiedzUsuńPolska fantastyka często bardziej przypomina literaturę dla młodzieży. Ciężko znaleźć coś co wgniecie w fotel. Polecam Wegnera jeśli jeszcze nie czytałeś :)
UsuńPostapokalipsę lubię i namawiać mnie specjalnie nie trzeba.Schmidta niestety nie znam, byłam na spotkaniu autorskim organizowanym przez Rebis i serię Horyzonty i między innymi on również był gościem. Opowiadał tak, że żałowałabym gdybym po jego książki nie sięgnęła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSeria Horyzonty coraz bardziej mnie do siebie "ciągnie". Może kiedyś sięgnę po Przybyłka, Majkę i Domagalskiego :)
UsuńCzytałam tę książkę dawno temu i wiele szczegółów fabularnych już mi umknęło, ale pamiętam, że podobała mi się ta historia. To chyba jedna z pierwszych książek o apokalipsie jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńTytuł już swoje lata ma ale właśnie przeżywa drugą młodość. Chyba nawet książka powstała wcześniej niż nastała moda na tego typu książki :)
UsuńMnie się podobała, trzeba też wziąć pod uwagę, że ma swoje lata, a teraz jest tylko wznawiana ;)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie. To już chyba 3 wydanie książki. A to oznacza, że chyba nieźle się sprzedaje :)
UsuńKsiążeczka może być ciekawa, a nie było tam zbyt dużo tego pseudohistorycznego, dowcipkującego płaszczyka i nawiązań w stylu Jana Sobieszczuka (vel Sobiewskiego)? Jeśli nie to spoko!
OdpowiedzUsuńA co z innymi państwami? USA nie przeżyło? Chiny, trochę Rosjan?
Nie było :). A co do USA i Chin to nie chciałbym za dużo pisać bo zacząłbym sypać spoilerami, które mogłyby zbyt wiele zdradzić :P
UsuńFair enough! ;)
UsuńJa miałem długo na uwadze. Potem zaprzestałem myśli przeczytania, bo zwyczajnie nie było mi z nią po drodze. Kasia z Kącika z Kiążką pisała, że dobra. Teraz mi dałeś trochę zamętu. Ogólnie nie jest to jakaś ważna dla mnie pozycja, więc chyba po prostu jak mi kiedyś wpadnie w ręce to spróbuję, ale sam specjalnie jej szukać nie będę. :)
OdpowiedzUsuńKasia podtrzymuje swoją opinię :D
UsuńGdybym nie kupił jej kiedyś za grosze to pewnie również teraz bym jej nie kupił. Zwłaszcza, że w tej cenie można mieć inne książki, które bardziej mnie swoją tematyką przyciągają :). Jednak w ostatecznym rozrachunku jest to niezła książka ale dla kogoś lubiącego gatunek :)
UsuńMnie już niestety coraz mniej kręci postapokalipsa - mam wrażenie, że wciąż wydaje się tego dużo, ale książki nie są już tak wyczekiwane i nie jest o nich już tak głośno. Oczywiście jest cała rzesza entuzjastów, o czym świadczy nakład każdej książki z UW 2033 - aż 20 tysięcy, ale powoli przemija w mojej ocenie ta fascynacja :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory nie mogę się przekonać do Metra. Trochę sparzyłem się serią S.T.A.L.K.E.R. od Fabryki Słów. Nie dla mnie :).
UsuńDla mnie była ona ok, dobra rozrywka itp. Jednak nie czytałem i już pewnie nie przeczytam tych książek nowych autorów, ani tym bardziej kolejnych części Metra - zupełnie straciłem tym zainteresowanie i szukam czegoś ciekawszego :)
Usuń