„Dziwna
Sprawa Skaczącego Jacka” leżała na mojej półce prawie cztery
lata nim doczekała się chwili kiedy po nią sięgnę. Sam z lekturą
książki postanowiłem poczekać do momentu kiedy w Polsce ukażą
się wszystkie książki cyklu Marka Hoddera. Jednak lata mijają i
pomimo licznych zapytań czytelników dalej nie wiadomo kiedy i czy w
ogóle kolejne tomy przygód Burtona i Swinburne'a pojawią się na
naszym rynku.
Mark
Hodder zabiera swojego czytelnika w podróż do XIX wiecznej Anglii.
Nie jest to Anglia jaką znamy z podręczników historii. Nastąpił
bum technologiczny, który spowodował, że maszyny parowe zyskały
jeszcze więcej możliwości. Specjalny gatunek bardzo wydajnego
węgla powoduje, że para bucha z każdego zakamarka Londynu. Hodder
snuje wizje świata, w którym z nieba spadają płatki sadzy a gęsta
mgła spowija ulice stolicy Wielkiej Brytanii. Poczta dostarczana
jest przez wiecznie głodne psy oraz gadające papugi. Twory
eugeników są coraz bardziej popularne wśród społeczeństwa.
Jakby tego było mało zostaje zamordowana królowa Wiktoria a ulice
terroryzuje tajemniczy Skaczący jack.
To
właśnie w takim świecie poznajemy sir Richarda Burtona. Znanego
podróżnika i odkrywcę. Osobę głównego bohatera już od samego
początku obdarzyłem dużą sympatią. Jest to bowiem postać jakie
lubię: tajemnicza, inteligenta, kontrowersyjna, odważna, lekki
socjopata. Burton zostaje królewskim tajnym agentem, którego
zadaniem jest badanie spraw niewyjaśnionych. Spraw, które przeczą
zdrowemu rozsądkowi. Hodder daje sir Richardowi do towarzystwa osobę
jeszcze bardziej barwną i kontrowersyjną- Algernona Swinburne'a.
Młodzieniec z burzą rudych włosów, poeta i masochista. Czy
potrzeba lepszego duetu? Według mnie nie.
Mark
Hodder doskonale wykorzystuje postacie historyczne pisząc im
alternatywną wizję ich życia. Na kartach powieści tego
brytyjskiego pisarza spotkamy chociażby Darwina czy lorda
Palmerstona, których wygląd zarówno zewnętrzny jak i ich czyny
dość znacznie różnią się od tego co o nich wiemy. Postać
Skaczącego Jacka jest legendą miejską, którą Hodder wykorzystał
i nagiął na potrzeby swojej powieści. Chociaż bardzo szybko
domyśliłem się na czym będzie polegać cała intryga to z
pewnością zakończenie powieści mnie nie zawiodło. Cała powieść
była przemyślana i przez autora rozplanowana. Nic nie dzieje się
tutaj przypadkiem.
Nie
sposób „Dziwnej Sprawie Skaczącego jacka” odmówić atmosfery.
Czytelnik sam musi zanurzyć się w gęstą, angielską mgłę,
poznać mroczne zakamarki Londynu czy zwiedzić liczne puby o
niekoniecznie dobrej reputacji. Jeśli już o atmosferze mowa to nie
sposób przeoczyć okładki. Ilustracja autorstwa Jon Sullivan jest
po prostu niesamowita. Choć sam Skaczący ajck przypomina mi trochę
Szpiega z Krainy Deszczowców.
„Dziwna
Sprawa Skaczącego Jacka” to powieść, którą z czystym sercem
polecam każdemu. Hodder tworzy barwnych bohaterów, do których
czytelnik się przywiązuje. Autor wykazuje się niejednokrotnie
wielką pomysłowością dając dowód na to, że inspiracje są na
wyciągnięcie ręki. Wystarczy po prostu chcieć szukać. A czy i Ty
odważysz się sprawdzić kim naprawdę jest Skaczący Jack?
Sprawdziłam, czym jest Skaczący Jack lata temu :) Ogólnie to pierwszy tom wspominam bardzo dobrze, liczyłam po jego skończeniu na to, że ta seria to będzie naprawdę coś. I się przeliczyłam, bo część druga mnie zanudziła, pewnie też przez styl autora. Nie było już takiego rozmachu i w sumie sięgnięcie po trzecią część to będzie formalność. Po raz kolejny przejechałam się na książkach z Fabryki słów, a sytuację ratowała jedynie ta steampunkowa otoczka (też lepsza w części pierwszej...)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że mi jeszcze drugi tom jako tako podszedł jednak trzeci był jak dla mnie jakimś nieporozumieniem. Nie chce rzucać spoilerami ale wydaje mi się, że autor trochę się sam zapętlił. Fabryka Słów to już w zasadzie oprócz swoich starych wyg jak Pilipiuk, Komuda i Ziemiański ma mało co ciekawego do zaoferowania...
UsuńO, to mnie tylko utwierdziłeś w postanowieniu, że jak się uporam z Górami księżycowymi, to trzeba będzie pozbyć się Hoddera z półki :)
UsuńKlimat ma naprawdę fajny ale powiem Ci, że ciężko mi się ją czytało.
OdpowiedzUsuńJa po to sięgnę na pewno, i wiem o tym już od dawna. Jednego czasu mocno za mną chodziła i w sumie też wstrzymywałem się z pojawieniem wszystkiego u nas. Ale potem mnie Carmen uświadomiła, że można te 3 spokojnie przeczytać. Zapowiada się ciekawie, więc może w 2018 w końcu się uda. To, co bije od razu z tej książki to właśnie specyficzna atmosfera, taki specyficzny klimat, który raczej na pewno mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńMożna spokojnie przeczytać zwłaszcza, że stawiam zgrzewkę piwa na to iż kontynuacji się nie doczekamy. Śledzę na bieżąco informacje jakie publikuje FS i pomimo tego, że masa ludzi pyta o nowego Hoddera to odpowiedź ciągle brzmi: "nie mamy w planach na najbliższy czas". I tak już parę lat.
UsuńPodobno w przypadku FS to żadna nowość. Słabe to.
UsuńMam w planach, ale pewnie jeśli nie dorobię się własnego egzemplarza, który będzie na mnie patrzył z półki, to tak szybko nie przeczytam powieści Hoddera :)
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy bardzo polubiłem steampunk, więc ta pozycja jest obowiązkowa :)
A powiem Ci, że coraz ciężej Hoddera uświadczyć w księgarniach więc jeśli go sobie planujesz to warto pośpieszyć się z zakupem :)
UsuńKupować nie planuję, raczej pójdę do biblioteki :)
Usuń