poniedziałek, 21 września 2015

"Jonathan Strange i Pan Norrell" Susanna Clarke - RECENZJA

 Zakup książki Susann Clarke „Jonathan Strange i Pan Norrell” nie był przeze mnie planowany. Jednak kiedy w koszu z „Tanią Książką” w krakowskim Saturnie znalazłem jeden egzemplarz tej powieści, nie mogłem się powstrzymać przed jej kupnem. Myślę, że każdy z Was skusiłby się gdyby książka, której okładkowa cena oscylowała w granicach 60 złotych mogła zostać zdobyta za niecałą dychę. Przejdźmy do rzeczy!

Wyobraźmy sobie Anglię w XIX wieku. Jest to czas zarówno rewolucji przemysłowej jak i wielkiej Wojny Napoleońskiej. W Yorku od lat działa towarzystwo magów, spotykające się w każdą trzecią środę miesiąca. Nie są to jednak czarodzieje wyciągnięci z książek o Harrym Potterze, nie przypominają również Tolkienowskiego Gandalfa. Nie używają oni różdżek ani innych magicznych atrybutów. Nie noszą dziwnych strojów ale ubierają się i zachowują tak jak przystoi angielskiemu dżentelmenowi. Co więcej ci panowie nigdy w swoim życiu nie użyli nawet najprostszego zaklęcia. Są bowiem magami teoretykami, którzy badają historię angielskiej magii. Jak mówi prezes towarzystwa, doktor Foxcastle: „Nonsensem jest założenie aby magowie mieli obowiązek praktykować magię. To tak jakby botanicy mieli wymyślać kwiaty”. Spokojny i flegmatyczny tryb życia wspomnianych dżentelmenów zostaje zrujnowany kiedy na scenę wkracza Pan Norrell – pierwszy od setek lat mag, który potrafi posługiwać się zaklęciami. Misją życiową tego czarodzieja było przywrócenie magii w Anglii, jednak podczas jednej z prób udowodnienia przydatności czarów, Norrell przywołuję istotę, która na zawsze zmieni życie wszystkich bohaterów. Wkrótce do niego w roli ucznia dołącza Jonathan Strange.

Jeśli ktoś z Was jest myśli, że zdradziłem olbrzymią część fabuły, to już uspokajam. To zaledwie ułamek tego co spotkacie w tej powieści.

Czytając książkę Clarke ma się wrażenie jakby czytało się właśnie dobrą książkę historyczną a nie fantastykę. Autorka często stosuje przypisy wyjaśniające na pozór trudne pojęcia, przybliżające wspominane przez bohaterów postaci, jednak nie są one uciążliwe. Jeżeli czytaliście kiedykolwiek książki Wojciecha Cejrowskiego to z pewnością wiecie o co mi chodzi, jeżeli jeszcze nie to czas nadrobić zaległości :D. Wraz z szelestem przewracanych stron człowiek zaczyna zastanawiać się: „czy aby na pewno tak nie było?” Który z tych bohaterów żył naprawdę, a który nie? Postaci bowiem są napisane doskonale. Są to ludzie z krwi i kości, każdy posiada swoją historię, swoje przyzwyczajenia, swoje poglądy. Naprawdę dawno nie widziałem tak dopracowanych bohaterów.


Powieść wystylizowana jest w ten sposób, że ma się wrażenie jakby autorka żyła w czasach, które opisuje. Klimat mglistej angielskiej pogody do tego jeszcze garść flegmatycznych czy wręcz infantylnych, w niektórych sytuacjach dżentelmenów sprawiło, że wspomnieniami wróciłem do książek sir Arthura Conan Doyla, w które kiedyś się zaczytywałem.

„Jonathan Strange i Pan Norrell” ukazali w ramach serii „Uczta Wyobraźni” wydawnictwa MAG. Lektura tej powieści z pewnością przypomina ucztę, podczas której delektuje się stopniowo otrzymanymi potrawami. Nie ma tu miejsca na szybkie połykanie frytek i popijanie dużą ilością Coli. Powieść ta pomimo nieskomplikowanej konstrukcji wymaga czasu. Bywało tak, że musiałem po trzydziestu stronach robić przerwę aby móc zastanowić się nie tyle nad akcją ale nad ogromem pracy włożonej przez autorkę .


Jeżeli lubisz czasami oderwać się od książkowego fastfoodu i zakosztować w literaturze, która w zamian za poświęcony czas oferuje niezapomniane czytelnicze wrażeni to z pewnością musisz sięgnąć po książkę Susann Clarke.  

10 komentarzy :

  1. Kolejny dobry powód by przeczytać WSZYSTKO co wyszło w serii Uczta Wyobraźni!
    Nie powinienem czytać innych blogów :P Wciąż dopisuje sobie kolejne pozycje do "must read" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zan ten "ból" :D. Również od chwili kiedy zacząłem czytać inne blogi moja "lista życzeń" tylko się wydłuża :). Ale coś za coś. W zamian za to można przynajmniej porozmawiać z ludźmi, którzy mają taką samą pasję i udowadniają, że nie jest do końca tak, że Polacy książek nie czytają :)

      Usuń
    2. Czasami mam wrażenie, że za 50 lat powiem sobie: "Cholera, tyle dobrych książek nie przeczytałem i już nie zdążę" :)
      Ale nie wyobrażam sobie chociażby wyjść z domu, gdy jadę z rodzicami do rodziny samochodem, czy autobusem na uczelnię bez książki. Nawet gdybym miał jej nie otworzyć z braku czasu, to zawsze ją mam i mogę czytać :)

      Usuń
    3. Dla mnie też w jakiejkolwiek podróży nie może zabraknąć książki. Ostatnio zacząłem ze sobą wozić czytnik e-booków ale to nie to samo co ładnie wydana papierowa książka, jedyny plus to taki, że mało miejsca zajmuje i przy dłuższych wyjazdach nie trzeba się martwić, czy zabrało się ze sobą wystarczającą ilość lektur ;)

      Usuń
  2. Zdecydowanie dla mnie. Zresztą już o tym wiesz. Ja chłonę klimat książek, które rozgrywają się w starodawnej Anglii. Są to kapitalne książki na takie leniwe, zimne, jesienne wieczory. Zimą też się nada, ale jesień to taki czas, który zwłaszcza się z tą starodawną Anglią kojarzy. Mało komu udaje się oddać to w dobry sposób. Myślę, że Suzannie to wyszło, bo ma wysokie oceny, i sam piszesz w superlatywach. I po raz kolejny napiszę, że zazdroszczę okazji cenowej, bo dychę za taką cegłe z UW to jak za pudełko zapałek. A wiec, jeśli chodzi o tę książkę, nie występuje u mnie pytanie "czy?", tylko "kiedy?". Kwestia czasu, jak po to sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, jeszcze zapomniałem zapytać: wyczułem w jednym zdaniu, że jest tam coś w stylu "Doktor Jekyll i pan Hyde". Albo w stylu Fight Club. Dobrze krążę myślami? :)

      Usuń
    2. Norrell bardzo przypomina Doktora Jekylla. A dlaczego? Nie będę Ci zdradzał i psuł zabawy w poznawaniu bohaterów i późniejszej analizie ich czynów :P

      Usuń
    3. Czyli tok myślenia mam jeszcze dobry i zdrowy. :P Zaintrygowałeś. To będzie UW-priorytet. :)

      Usuń
  3. Ja chcę! Ja chcę! Ja chcę tę książkę od tak dawna, a za 10 to jeszcze chętniej :). Oddam jak tylko powrócę do Polski w grudniu!
    A tak na serio, to strasznie podoba mi się akcja, której tłem jest Anglia. To pewnie przed Trylogię o Diabelskich Maszynach...
    Przeczytam. Na pewno. Tylko kiedy...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością warto dla tej książki poświęcić trochę czasu. Jeżeli do tego lubisz klimat XIX wiecznej Anglii to nie ma się nad czym zastanawiać tylko kupować i czytać :D

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz i poświęcenie tych paru minut na lekturę mojego tekstu. Zachęcam do dołączenia do grona obserwatorów. Daje mi to dodatkową motywację przy tworzeniu kolejnych wpisów :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...